~Rozdział 17~(Sny Wybranych)

79 3 0
                                    


Hermiona była zadowolona. Wreszcie porządnie się wyspała, zjadła dobre śniadanie, a fakt, że od czterech dni stan Narcyzy Malfoy znacznie się poprawił, wywoływał u niej przypływ pozytywnej energii.

Przelotnie spojrzała w lusterko, oceniając swoją fryzurę i delikatny makijaż. Wreszcie znów poczuła się bardziej kobieco i seksownie. Nie żeby tego specjalnie potrzebowała, przede wszystkim była uzdrowicielem i samo to dawało jej wystarczającą satysfakcję, ale... Lubiła to. Lubiła, gdy po wejściu do sali Narcyzy, Draco witał ją tym łobuzerskim uśmieszkiem sławnego na całe ministerstwo Casanovy. Uwielbiała również to przepełnione wściekłością spojrzenie Lidii. Jad, który przebijał się z każdego jej słowa, skierowanego do Hermiony. Nie było wątpliwości, że uważała Hermionę za swoją rywalkę. Panna Granger śmiała się, że to dziecinne, ale i tak nie mogła powstrzymać satysfakcji płynącej z całej tej sytuacji.

Przybrała na swoją twarz delikatny uśmiech i weszła do sali swojej pacjentki. Narcyza ocknęła się poprzedniego wieczora, ale wciąż pozostawała bardzo słaba. Hermiona zaleciła, by jak najczęściej spała, tak, by oszczędzać siły, zanim Lucjusz zdobędzie eliksir. Ku swemu rozczarowaniu, w sali nie zastała Malfoya, był tam za to...

- Blaise!

- Witam, pani uzdrowiciel! - Zabini uśmiechnął się szeroko i podszedł, by ją uściskać.

- Już wróciliście? Przecież jeszcze... - Hermiona nie mogła sobie w tej chwili przypomnieć, kiedy tak właściwie powinna zakończyć się ich misja na Maui.

- Tak, dwa dni przed czasem. Nie potrafiliśmy się już dobrze bawić, wiedząc, że jesteście tu sami z problemami. A poza tym, jedna z uczestniczek miała kłopoty ze zdrowiem. - Blaise odchrząknął znacząco, a Hermiona dopiero teraz spostrzegła, że Narcyza Malfoy jest przytomna.

- Dzień dobry. Jak się pani dziś czuje? - zapytała, zbliżając się do jej łóżka.

- Lepiej. Zawsze jest mi lepiej, gdy mam obu swoich chłopców blisko. – Narcyza uśmiechnęła się lekko i wyciągnęła dłoń do Zabiniego, który od razu ją ujął.

- A gdzie ten drugi? - Hermiona, starała się, by zabrzmiało to nonszalancko.

- Jest w bufecie z tą kukłą – odburknął Diabeł.

- Blaise! - zganiła go pani Malfoy. – Lidia jest wspaniała, taka kochana! Mam nadzieję, że ona i Draco... - Jej wypowiedź przerwał nagły atak kaszlu.

Hermiona podeszła do stolika, na którym stał dzbanek z wodą i napełniła szklankę, szybko podając ją pacjentce. Blaise ostrożnie pomógł Narcyzie się napić. Gdy tylko kaszel minął, kobieta od razu wróciła do tematu:

- Jak już mówiłam, mam nadzieję, że Lidia wkrótce...

Jednak w tym momencie znów jej przerwano, bowiem do pokoju właśnie wszedł Draco wraz z panną Airbrick. Malfoy na widok Hermiony przystanął i zmierzył ją wzrokiem od stóp po czubek głowy. Uśmiechnął się łobuzersko i gwizdnął z uznaniem.

- Cześć, Granger! Jak zwykle miło cię widzieć – kokietował.

- Powiedziałabym to samo, gdyby nie fakt, że nie lubię kłamać z samego rana. – Uraczyła go ironicznym uśmiechem.

Lidia przyglądała się tej scenie z wyraźną niechęcią.

- Dzień dobry – przywitała ją chłodno Hermiona.

- Witam – odpowiedziała nieprzyjaźnie Airbrick, zakładając ręce na piersi i spoglądając na nią z wyższością.

Widząc to, Blaise parsknął w swój rękaw, nie mogąc powstrzymać kpiącego chichotu.

"Sny wybranych" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz