~Rozdział 22~ (Sny Wybranych)

92 4 0
                                    


- Stary, proszę cię! Zjedź coś wreszcie. Od trzech dni krążysz po szpitalu, niczym Krwawy Baron po lochach Hogwartu. I bez obrazy, ale coraz bardziej zaczynasz go przypominać!

Hermiona nie odzyskała do końca świadomości, ale wyraźnie usłyszała te słowa. Chyba ktoś stał nieopodal jej łóżka.

Powoli, chwila po chwili zaczęła sobie przypominać co się wydarzyło. Spadała... A najpewniej wreszcie spadła i to z największych schodów, jakie były w tym szpitalu. Jak to się stało? Co jej się stało? Nie zdążyła się nad tym głębiej zastanowić, bo znów ktoś się odezwał...

- Nie mam nastroju na twoje durne anegdotki. Weź daj mi wreszcie spokój i idź sobie.

- Jak tam chcesz, ale dziś wieczorem wracasz do siebie, by się wyspać, przebrać i wreszcie zjeść jakąś porządną kolację. Rozumiemy się?

- Nie – padła krótka, ale twarda odpowiedź.

Hermiona usłyszała jęk frustracji.

Chciała otworzyć oczy i sprawdzić kto go wydał, ale nie mogła tego zrobić. Choć wyraźnie słyszała rozmowę mężczyzn, to jej ciało nie reagowało na inne bodźce. Szybko skojarzyła, że to od dużej dawki eliksiru znieczulającego. To oznaczało, że musiała naprawdę nieźle ucierpieć...

Gdzieś trzasnęły drzwi. Chyba ktoś wyszedł.

Nieoczekiwanie jej zmysły zarejestrowały coś dziwnego. Poczuła, że ktoś uścisnął jej dłoń.

- Granger, ty złośliwa małpo... - usłyszała cichy szept. Naszła ją nagła ochota, by się szczerze roześmiać. Doskonale wiedziała kto to powiedział.

- Wiem, że najpewniej robisz mi to na złość, ale błagam cię... Obudź się wreszcie! Obudź się nim zwariuję...

Całe jej ciało zalała fala niezwykłego ciepła. Coś w tonie jego głosu sprawiło, ze Hermiona zapragnęła natychmiast oddać uścisk jego dłoni, otworzyć oczy i zapewnić go, że już wszystko jest dobrze. Jednak zamiast tego, poczuła jak coraz głębiej pochłania ją ciemność.

***

Nie wiedziała ile czasu minęło, jaki był dzień tygodnia, a nawet jaka była pora dnia. Jej analityczny umysł szybko doszedł do wniosku, że dawka eliksiru najpewniej została jej zmniejszona, bowiem odczuwała lekki ból w łydce i nieprzyjemne łupanie w głowie. Chciało jej się pić, ale wyraźnie czuła, że nadal najbardziej chce jej się spać. I to spać długo, jak najdłużej... Coś jej jednak na to nie pozwalało. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niej, że znów ktoś rozmawiał tuż przy jej łóżku.

- Nigdzie nie pójdę! Odwal się wreszcie Blaise! Przecież byłem rano w domu, wykąpałem się, przebrałem i podlałem kwiatki.

- Ty nie masz kwiatków.

- Ale Granger ma...- odburknął Draco. Tym razem od razu była pewna, że to on.

Znów poczuła tę przejmującą falę ciepła. Naprawdę pofatygował się do jej mieszkania, by podlać jej kwiaty? Och!

- Wiem, że łykasz eliksir energii. Tylko patrzeć, jak przedawkujesz to świństwo!

- Nic mi nie będzie! Skończ mi tu gderać, jak jakaś nadopiekuńcza kwoka! Nie masz nic lepszego do roboty? Nauczyłeś już ministra, jak ma sam wycierać własny, zasmarkany nosek? – ironizował Malfoy.

- Smoku proszę cię...

Blaise jednak nie dokończył, bo ktoś otworzył drzwi. Hermiona usłyszała stukot obcasów.

"Sny wybranych" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz