Nim Hermiona zdążyła się choć zastanowić, co tak właściwie się dzieje, poczuła mocny uścisk na swoim przedramieniu. Coś ją szarpnęło, jednym ruchem, podnosząc jej ciało z kanapy, a w następnej chwili jej nos witał się z czymś nieco twardym, ale jednocześnie bardzo miło pachnącym.
Szybko zorientowała się, że stoi tuż za plecami Malfoya. Nie wiedziała, jak to się stało, że mężczyzna zareagował tak błyskawicznie, ale od razu zrozumiała, że zrobił to by ją ochronić, przed czymkolwiek, co tak nagle wdarło się do jej salonu. Stojąc tak blisko niego, mogła wyraźnie poczuć, jak bardzo Draco był spięty. Od razu domyśliła się, że trzyma w dłoni różdżkę i jest gotowy jej użyć. Nie powiedziałaby tego głośno, ale była pod ogromnym wrażeniem jego refleksu. Zawsze sądziła, że plotki i legendy o tym, jakim to Malfoy jest świetnym czarodziejem, to jedynie puste banialuki, które najpewniej on sam o sobie rozpowiadał. Widać, bardzo się pomyliła...
Dopiero teraz dotarło do niej, że ona sama, podobno jedna z najmądrzejszych czarownic tego pokolenia, zostawiła swoją różdżkę na nocnej szafce w sypialni. Z niedowierzania, aż pokręciła głową. Poczuła się, jak skończona idiotka. Nie dość, że zaprosiła do swojego mieszkania dawnego wroga, to jeszcze siedziała z nim przez ten cały czas nieuzbrojona. A już największa głupotą było to, że odpowiednio nie zabezpieczyła kominka przez wizytą nieproszonych gości. Nie wiedzieć czemu, to akurat wściekało ją w tym momencie najbardziej... Czy gdyby im nie przerwano...?
Draco jednym zaklęciem sprawił, że pył i mgła zniknęły z powietrza. Hermiona wychyliła się ponad jego ramieniem, chcąc sprawdzić kto lub co było sprawcą całego tego zamieszania.
Na podłodze obok kominka leżał nie kto inny jak... Harry Potter.
Był cały brudny i dziwnie potargany oraz najwidoczniej wciąż pod wpływem klątwy oszałamiającej. Kiedy Draco ją rzucił? Nawet nie zdążyła tego zauważyć! Merlinie! On naprawdę był wspaniały!
Szybko pokręciła głową starając się wygnać z niej te nieodpowiednie myśli i wreszcie wyłoniła się zza pleców blondyna.
- Harry, co się... - chciała zapytać, lecz Draco jej przerwał.
- Do cholery jasnej, Potter! Zawsze wpadasz tu, jak dziki niuchacz do kopalni złota?! – blondyn wyglądał na rozeźlonego, jednak szybko cofnął zaklęcie, którym tak sprawnie ugodził Pottera.
Hermiona podeszła do wciąż leżącego na podłodze przyjaciela.
- Nic ci się nie stało? – spytała z troską.
- Nie... ja przepraszam... nie sądziłem... - Potter zdjął zabrudzone okulary i szybko przetarł je skrawkiem swego podkoszulka.
- To moja wina, powinnam... - Sama nie wiedziała co powiedzieć. Czy wspomnieć o tym, że powinna zablokować kominek na dzisiejszy wieczór? Czy może należało wcześniej uprzedzić Malfoya, że jej przyjaciele mają w zwyczaju wpadać do niej bez uprzedzenia, robiąc przy tym niesamowity rumor i bałagan?
Harry dopiero teraz rozejrzał się po salonie. Szybko zarejestrował obecność Malfoya, aczkolwiek fakt, że Hermiona wystrojona była w gustowną sukienkę, a na stoliku przy kanapie stały dwie lampki napełnione czerwonym winem, wprawił go chyba w mały szok. Wybałuszył oczy i otworzył usta niczym śnięta ryba. Hermiona nie mogła powstrzymać rumieńca zawstydzenia. Naprawdę nie miała ochoty, by Harry dołączył do kółeczka Ginny i Lavender, mając okazje do plotkowania na temat jej relacji z Malfoyem. A już zwłaszcza, by jeszcze opowiedział o tym wszystkich Ronowi!
- Przeszkodziłem wam? – wypalił elokwentnie Potter, niezgrabnie podnosząc się z ziemi.
Co to kurwa za pytanie Potter?! Ślepy jesteś bliznowaty błaźnie?! Oczywiście, że nam przeszkodziłeś! – pomyślał ze wściekłością Draco, niemniej szybko zdołał się opanować i przywołać na usta swój najbardziej złośliwy uśmieszek: - Nic podobnego. I tak miałem zamiar zaraz wychodzić – skłamał gładko.
CZYTASZ
"Sny wybranych" Venetiia Noks
FanfictionDramione - dorosłe - kilka lat po wojnie. Piękna pani magomedyk i wzięty polityk... Co ich łączy? Nienawiść, mocna i głęboka, trwająca już od szkolnych lat! Nagły splot wydarzeń - zalecenie samego ministra - misja i cel - muszą grać w grę, jaką dla...