✧┈┈┈┈┈┈┈┈┈┈✧
27 września, poniedziałek
RudyMinęły już nieco ponad dwa tygodnie, odkąd Monia zaczęła pracować w naszej restauracji. Przyznam, że zbliżyliśmy się nieco do siebie.
Dobra, nieco to trochę mało powiedziane.W niedzielę, dwa dni po naszym pierwszym spotkaniu umówiliśmy się w jakiejś restauracji na pizzę.
Ale to nie wszystko - od tego czasu nasz kontakt pogłębił się. W czasie wspólnych zmian pracowaliśmy razem, umilając sobie gotowanie (w moim przypadku) i pomaganie kucharzom ( w przypadku Moni) miłymi rozmowami.
Wieczorami czasem nawet pisaliśmy do siebie.Jednakże to właściwie nie koniec.
Przedwczoraj, w sobotę zaprosiłem Trzcińską do siebie na kolację. Przygotowałem przepyszne, mięciutkie i puchate bliny z mąki gryczanej na które nałożyłem serek ricottę z wędzonym łososiem i szczypiorkiem. Do tego kupiłem także dobre, czerwone wino i nalałem je do kieliszków.
Kiedy wypachniona i gustownie ubrana Monia przyszła, raczyliśmy się moim pysznym daniem, popijając trunek i gawędząc wesoło.Następnie zaś włączyliśmy jakiś film i usiedliśmy na małej kanapie, którą pomysłowo upchnąłem w mojej kawalerce tak, aby zabierała jak najmniej miejsca.
Przyznam, że nie skupiałem się na filmie w stu procentach, gdyż moje myśli błądziły gdzie indziej.Pamiętałem czasy, w których byliśmy parą i zupełnie tak, jak teraz siedzieliśmy obok siebie.
Chyba miałem déjà vu, bo przez moment wydawało mi się, że znowu jestem w czwartej klasie liceum, Monia to moja dziewczyna i że zaśniemy tu razem, a nazajutrz będą nas czekać przygotowania do matur.Spostrzegłem, jak Monia poprawia się lekko na kanapie po czym unosi wzrok i spogląda na mnie.
Nasze spojrzenia skrzyżowały się na moment.- Pamiętasz, jak zawsze oglądaliśmy coś razem, kiedy do ciebie przychodziłam? - odezwała się cicho. Miałem teraz wrażenie, jakby Trzcińska czytała teraz w moich myślach. Myśleliśmy zupełnie o tym samym.
- Tak. - Odszepnąłem jedynie. Więcej słów nie było tu potrzebnych.Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Odgłosy filmu ucichły gdzieś w tle, bo teraz skupiłem się na oświetlonej światłem telewizora twarzy dziewczyny, jej kształtnych ustach i błyszczących oczach.
Chyba kierował nam nami ten sam impuls, gdyż nasze twarze zaczęły się lekko przybliżać do siebie. Maryna rozchyliła nieznacznie swoje pomalowane usta, a wzrok skupiła na moich.
Po chwili nasze wargi muskały się lekko, jak gdyby nie byliśmy pewni, czy możemy wykonywać tę czynność. Potem ruchy te stały się coraz zachłanniejsze.
Położyłem dłoń na jej gładkim policzku, a ona swoją ścisnęła mnie za ramię mając pomiędzy palcami materiał mojej koszuli.Chyba znowu miałem déjà vu.
Ponownie miałem niecałe dwadzieścia lat, a Trzcińska była moją dziewczyną.Nasz pierwszy od paru lat pocałunek był krótki, lecz pomimo tego czułem, co chcieliśmy sobie nim przekazać. Na przykład to, że pomimo długiej rozłąki mogła czekać nas wspólna przyszłość.
Sam miałem mieszane uczucia - podobał mi się ten pocałunek i poczułem, że komuś może na mnie zależało. Jednocześnie zaś czułem, jakby to było nieco obce... Trochę tak, jakby takie pocałunki należały już do rozdziału w mojej kompletnej już książce przeszłości, którą należy zamknąć z czułością, aczkolwiek stanowczą ręką.
- Rudy... - Zaczęła cicho Monia, przenosząc wzrok z moich warg na oczy. - Ja wiem, że tyle czasu nie było nas...mnie... Ale czy nie warto byłoby spróbować ponownie być razem? - Przechyliła lekko głowę na bok, wpatrując się we mnie wyczekująco.
Rozchyliłem lekko usta, próbując wydusić z siebie odpowiedź, która formowała się teraz w mojej głowie.
Było to lekko ryzykowne. W końcu końcu nasza rozłąka wynosiła prawie cztery lata. Czy z powrotem odnaleźlibyśmy się ponownie w tym wszystkim?
Czy naprawdę kochałem Monię?
Owszem, lubiłem ją i żywiłem wobec niej ciepłe uczucia.
CZYTASZ
𝐖 𝐁𝐋𝐀𝐒𝐊𝐔 𝐒𝐋𝐎𝐍𝐄𝐂𝐙𝐍𝐘𝐂𝐇 𝐃𝐍𝐈. rudy x zośka modern au ff.
Fanfiction''- Wiesz co, ja chyba jednak wrócę do środka po kurtkę albo przynajmniej bluzę, zimno jest - mruknął Zawadzki po tym, jak wyszliśmy z jego domu i przeszliśmy kawałek. - Nie gadaj głupot, gorąco jest! - wykrzyknąłem. - Sam jesteś gorą... A z re...