✦◌⋅ ❝ XVII. Sam ❞

330 33 77
                                    


✧┈┈┈┈┈┈┈┈┈┈✧


8 stycznia 2022 roku


Rudy


Kiedy odzyskuję przytomność mam wrażenie, jakbym został obdarty ze skóry.

Kiedy próbuję choćby lekko poruszyć nogą, czuję nieopisany ból, jakby żrący kwas wżerał się w moją skórę.

Ubranie przylepiło się do mojego obolałego ciała. Właściwie to nawet dosłownie - tkanina klei się do ran po oparzeniach.


To się stało naprawdę.

Wylano na mnie czajnik pełen wrzącej wody.

To nie są żarty, naprawdę może stać mi się tu poważna krzywda. Już się stała.


Otwieram oczy.

Światła jest więcej niż wcześniej, przed utratą mojej przytomności, przez co wnioskuję, że nastał dzień.

Zdaję sobie sprawę z tego, że leżę na ziemi i nie jestem już przywiązany do krzesła.

Moi oprawcy widocznie stwierdzili, że skoro jestem znokautowany przez bolesne oparzenia, to nie będę chciał próbować ucieczki.

Niedoczekanie.

Pewnie nawet nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo uparty jestem, jak wielką wolę przetrwania posiadam.


Z karkołomnym wysiłkiem, godnym Syzyfa toczącego ogromny głaz pod górę, przewracam się na brzuch.

Mam ochotę krzyczeć z bólu; całe ciało gwałtownie protestuje przeciwko jakimkolwiek ruchom, które wywołują uczucie podobne do spłonięcia żywcem.

Przed oczami mam mroczki - czarne płaty wirują w tańcu, jakby pole mojego widzenia było balowym parkietem.


Powoli czołgam się w kierunku ciężkich drzwi. Nikt przy nich nie stoi. 

Ba, są u uchylone! Czyżby szczęście wreszcie się do mnie uśmiechnęło?

Z przypływem nowej nadziei odpycham się, poruszając się centymetr po centymetrze.

Cierpię, kiedy moje ciało szoruje po podłodze, lecz zaciskam zęby.

Jeszcze troszkę.

Ucieknę stąd. 


Dobrze, że oblaną wrzątkiem mam tylko dolną połowę ciała - brzuch i nogi.

Tors, głowa i ręce ocalały.

Gdyby nie to, chyba nie wytrzymałbym bólu.

A tak, mogę powoli czołgać się do wyjścia.



Pełznę po klepisku jak dżdżownica, która wyłoniła się z ziemi w czasie deszczu.

Z mozołem, ale jednak docieram blisko drzwi.


Tak!

Udało mi się!

Przekraczam próg, opuszczam piwnicę.

Muszę się na chwilę zatrzymać by odpocząć i rozejrzeć się.

𝐖 𝐁𝐋𝐀𝐒𝐊𝐔 𝐒𝐋𝐎𝐍𝐄𝐂𝐙𝐍𝐘𝐂𝐇 𝐃𝐍𝐈.  rudy x zośka modern au ff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz