✦◌⋅ ❝ V. Ręka i opatrunek ❞

538 52 36
                                    


✧┈┈┈┈┈┈┈┈┈┈✧

Minął kolejny tydzień.
Od tego czasu nie kłóciłem się już z Tadeuszem. Dostawałem też nieco lepsze zadania i nie musiałem już pucować kibla czy podłogi, choć oczywiście to nie oznacza, że Zawadzki zmienił się w dobrą wróżkę i stał się dla mnie miły.
Przez ten czas wymienialiśmy tylko powierzchowną wymianę zdań, jak: ''Hej'', ''Co mam zrobić'' i tym podobne, a czasem on rzucał mi to swoje tajemnicze spojrzenie błękitnych oczu.

W każdym razie, moja robota coraz bardziej mi się podobała, gdyż gotowałem coraz częściej. Serio - praca tutaj jest bardzo przyjemna, no i, co najważniejsze, dostanę niedługo wypłatę.

Tego dnia przyszedłem do pracy o 9:00, w końcu to sobota. Jutro będę miał wolne, więc szykuje się relaks.

Ten dzień dobrze mi minął, gdyż wraz z Halą i Anią kleiliśmy pierogi, miło przy tym rozmawiając.
Dochodziła już 14:00, a ja poszedłem kroić bakłażany, gdyż Zawadzka mnie o to poprosiła.

Umyłem ciemnofioletowe warzywa, przyszykowałem elegancko deskę oraz nóż, po czym zacząłem kroić bakłażany - najpierw w plasterki.
Nuciłem przy tym melodię, czując się całkowicie zrelaksowany, lecz kiedy nagle chciałem ciachnąć bakłażana, ostrze noża z impetem zsunęło się po śliskiej, ciemnej skórce i przejechało po mojej dłoni.

Odskoczyłem, wypuszczając nóż z ręki i złapałem się za rękę. Zakląłem głośno.
Spojrzałem na dłoń. Na początku nic nie było - po prostu drobna rysa, lecz potem w ranie zaczęła zbierać się szkarłatna krew, która powoli zaczęła spływać, tworząc strużki zbiegające po boku mojej dłoni. Cholibka!

Wlepiłem wzrok w ranę, początkowo nie wiedząc co zrobić, aż w końcu jedną ręką zerwałem kawałek ręcznika papierowego i przycisnąłem do rany.
Tak naprawdę to gówno to dało, gdyż po chwili krew zaczęła przeciekać przez papier.
Tak szczerze, to w tym momencie zastanawiałem się, co robić. Przyciskać dalej, zdezynfekować wodą utlenioną czy też coś innego?

Dziękuję ci, szkoło. Wiele mnie w życiu nauczyłaś. Umiem obliczyć objętość graniastosłupa sześciokątnego, ale nie wiem co robić, kiedy zatnę się nożem. Zajebiście.

W każdym razie postanowiłem, że najpierw spłuczę ranę pod zimną wodą. Nieco szczypało, ale zrobiło się nieco lepiej, choć krwawienie nie ustawało.

W końcu podjąłem życiową decyzję - poszedłem do Anki. Może ona mi coś poradzi.

- Oh cześć Janek, co tam? - spytała się, nie odrywając wzroku od makaronu, który właśnie gotowała.
- Eee bo ten, mam problem - odwinąłem papier i pokazałem jej ranę, a ona momentalnie pobladła i zatoczyła się.

- Hej, wszystko w porządku? - złapałem ją zdrową ręką. Czyżby ktoś tu miał hemofobię?
- Ja... ni-e, nic... - wydyszała, łapiąc się za szafkę.
- To w takim razie chyba mi nie pomożesz - zaśmiałem się nerwowo, czując piekący ból.
- Idź do Tadeusza, on powinien ci pomóc - powiedziała, wlepiając wzrok w gotowany makaron, jakby miał ją uratować.

Zrzedła mi nieco mina - Tadeusz? Trochę się boję, ok? Jeszcze mi rękę amputuje, albo da mi na to krople żołądkowe. Nie byłem pewny, co do jego medycznych umiejętności, ale Ance akurat ufałem, więc udałem się do gabinetu Zawadzkiego.

Zapukałem zdrową ręką w drzwi.
- Proszę. - Dało się słyszeć przytłumiony głos dochodzący ze środka pomieszczenia.
Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
Pan Maruda nic nie powiedział, jedynie zmierzył mnie pytającym spojrzeniem, jakby chciał powiedzieć: ''Czego do chuja wafla szukasz w moim gabinecie?''

- Bo ten... mam drobny problem, hahah - zaśmiałem się krótko i nerwowo, unosząc lekko zranioną dłoń, która była zawinięta w papier, zupełnie jakbym zamieniał się w totalnie nieprofesjonalną, zakrwawioną mumię.
Wstał zgrabnym ruchem z fotela i podszedł do mnie, spoglądając na moją rękę i marszcząc brwi. Dodatkowo nic nie powiedział, przez co lekko się zestresowałem.

- Pomożesz...? - rzuciłem, robiąc słodkie oczy i przerywając ciszę.
- Poczekaj - mruknął krótko, po czym zaczął myszkować w jednej ze swojej szafek.

Wow, żadnego: ''Spadaj, sam se pomóż'' albo coś w tym stylu, o dziwo zamierzał mi dopomóc.

Po chwili podszedł do biurka, stawiając na nim bandaże, gazik oraz buteleczkę wody utlenionej.

Nic nie powiedział, tylko ujął moją dłoń w nadgarstku i zabrał ręcznik papierowy. Miał chłodne i gładkie palce, przez co przez moje plecy przebiegł dreszcz.
Stał jak dla mnie zbyt blisko mnie - słyszałem i czułem na sobie jego oddech.

Odkręcił środek do dezynfekcji, a następnie bez ostrzeżenia skropił nim obficie skaleczenie.
Poczułem nieznośne pieczenie, a poprzez kontakt z wodą utlenioną w ranie zebrała się typowa, biała piana ,która syczała.
- Au! - syknąłem głośno, chcąc odruchowo wyrwać rękę
Zawadzki natomiast, delikatnie, lecz bardzo stanowczo złapał ją i oplótł palcami.
- Spokojnie - mruknął zadziwiająco łagodnie, kładąc na moją dłoń gazik i owijając ją bandażem. Jakim cudem on potrafi być taki delikatny...?

Zażenowany swoim odruchem nie mówiłem więcej już nic, tylko obserwowałem, jak chłopak bandażuje moją ranę.

Po chwili opatrunek był gotowy.
- Dzięki, uratowałeś mi tyłek, a raczej rękę - podziękowałem z uśmiechem i wdzięcznością.
- Nie ma sprawy. Przyzwyczaiłem się do tego, w końcu w kuchni zdarzają się skaleczenia - odparł, wbijając wzrok w podłogę. Po chwili spojrzał na zegarek.
- Widzę, że jest wpół do piętnastej, a z taką dłonią raczej nie popracujesz. Możesz iść do domu. Tylko radzę ci, w poniedziałek pracuj tak dobrze, jak wcześniej nigdy - pogroził mi palcem, wzdychając.

Nie wierzyłem własnym uszom - ten Maruda, którego wiecznie boli dupa zgodził się, abym poszedł wcześniej do domu? Kim jesteś i co zrobiłeś z Tadeuszem Zawadzkim?
- Dzie- dziękuję... Tadeusz - wykrztusiłem, po raz pierwszy mówiąc mu po imieniu.
Poklepałem go lekko po ramieniu i szepnąłem z uśmiechem na twarzy ''Do zobaczenia'', po czym po spakowaniu moich rzeczy do torby ruszyłem do domu.

Tymczasem Zawadzki jeszcze przez moment stał w tym samym miejscu, wpatrując się w drzwi, przez które chwilę temu wyszedł Janek, rozmyślając o nikomu znanych rzeczach.

✧┈┈┈┈┈┈┈┈┈┈✧

Serwus misie!

Dziś rozdział krótszy, ale za to treściwy i wreszcie zaczęło się coś dziać.

W Następnym będzie się działo znacznie więcej i będzie dłuższy!

Do następnego <3

𝐖 𝐁𝐋𝐀𝐒𝐊𝐔 𝐒𝐋𝐎𝐍𝐄𝐂𝐙𝐍𝐘𝐂𝐇 𝐃𝐍𝐈.  rudy x zośka modern au ff.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz