- Neymar stop - odsunęła mnie od siebie a ja ponownie złączyłem nasze usta razem - Neymar - odepchnęła mnie - masz dziewczynę.
- ale ja chce ciebie - Powiedziałam, mina bruny diamentralnie się zmieniła, a ja ogarnąłem co właśnie powiedziałem.
- Neymar, czy ty siebie słyszysz? - krzyknęła - daj mi spokój - powiedziała i wyszła na ogród.
Jakiś czas później poszedłem za nią, stała przy barierkach patrząc się tępo w drzewa, w jej lewej ręce zauważyłem papierosa, zdenerwowany wyszarpałem jej truciznę.
- co ty wyprawiasz - krzyknąłem.
- ciszej bo daviego obudzisz - burkneła nie obarczając mnie żadnym wzrokiem.
- pytam się co ty robisz, naprawdę się trujesz? - spytałem z niedowierzaniem i wtedy zobaczyłem cała paczke trucizny w jej kieszeni, wyciągnąłem pudełko z papierosami i odrazu zgniotłem w ręce, następnie wyrzuciłem do śmietnika i zdenerwowany do niej wróciłem - czemu? - spytałem - do jasnej cholery czemu? - podniosłem głos a ona uciekła do domu - nie wierzę.
Westchnąłem i wróciłem do domu, nigdzie nie było bruny, szybkim tempem ruszyłem do jej sypialni, wchodząc usłyszałem ciche łkanie.
- Bruna.
- odejdź - siedziała na łóżku z twarzą schowana w dłoniach.
Podszedłem do niej i kucnalem przed nią, położyłem dłoń na jej udzie a druga odsłoniłem jej twarz.
- przepraszam - mruknęła i odrazu wstała kierując się do okna.
- jest okej - podszedłem do niej i objąłem ja ramieniem - nie truj sie proszę - oparła się głowa o moją klatkę piersiową.
********
Kolejny rozdział!Przepraszam że taki krótki ale jestem zmęczona.
Buziak ❤️