a musisz psuć atmosfere

215 9 1
                                    

Aktualnie siedziałam w domu patrząc na telewizor, dzisiaj około trzynastej antonella przyjechała aby wziąć daviego na plac zabaw, nie pojechałam z nimi bo brunetka mi nie pozwoliła, więc jedyne co mogłam zrobić to siedzieć przed telewizorem.

Była Chwilowo szesnasta, antonella napisała mi że przywiezie Daviego jutro bo fajnie spędzają czas z Thiago, oczywiście się zgodziłam bo dobrze wiem że się przyjaźnią, ktoś zaczął pukać do moich drzwi więc z ciężkim westchnieniem wstałam z sofy kierując się do przedpokoju gdzie otworzyłam drewniane drzwi.

- Kylian?

- witaj - z uśmiechem wymalowanym na twarzy wszedł do mojego domu a później usiadł na sofie - ma Pani godzine na ogarnięcie się.

- o co chodzi? - zapytałam starając się nie wybuchnąć śmiechem.

- ma Pani godzine...

- dobra dobra, nie denerwuj mnie. - odpuściłam. Wiem że więcej bym od niego nie wyciągnęła, a jedyne co on by robił to się powtarzał.

Mruknęłam i poszłam do góry, chwilę później zeszłam na dół pytając kyliana gdzie jadę bo niewiem jak się ubrać, Kylian powiedział że ma być elegancko wiec kiwnęłam głowa i wróciłam do garderoby z której wyciągnęłam czarna obcisła sukienkę, czarne obcasy i biżuteria która uzupełniała moja stylizacje. Na początku ubrałam sukienke a później pofałowałam włosy, zrobiłam makijaz i w ten oto sposób minęła godzina, wyszłam z łazienki i zeszłam na dół informując że możemy jechać.

- ky... - zaciełam się w połowie - achraf?

- zapraszam do samochodu - z impetem wstał z sofy otwierając mi drzwi, zaczęłam się śmiać i dokładnie wiedziałam że brunetowi pakuje się uśmiech na twarz który za wszelką cenę starał się ukryć, otworzył mi drzwi a ja przewróciłam oczami zapinając pasy, achraf usiadł na miejscu kierowcy i ruszył spod domu, nie miałam zielonego pojęcia gdzie jedziemy.

- achraf Powidz mi gdzie jedziemy - oparłam się o oparcie poprawiając sukienkę.

- nie.

Jego stanowcza odpowiedź mnie trochę zezłościła, ale cóż. Wbiłam wzrok w okno i oglądałam omijające nas budynki.

- jesteśmy.

Wyszłam z samochodu i spojrzałam na duży budynek przedemna.

- wow.

Tyle byłam w stanie powiedzieć, duży budynek najprawdopodobniej przedstawiał restauracje ale w tej chwili byłam tak zafascynowana budynkiem że nawet nie starałam się domyślać co tu robię.

- witam - obok mnie zjawił się Marquinhos a Achrafa już nie było, na mojej twarzy ponownie pojawił się ironiczny uśmiech.

- nie idzie wam aktorstwo - pokreciłam głowa z niedowierzaniem a on pociągnął mnie za nadgarstek kierując się do windy, wcisnął ostatni guzik a ja przełknęłam ślinę wiedząc jak wysoki jest budynek.

Dojechaliśmy na odpowiednie piętro, marquinhos lekko wypchnął mnie w windy a sam zjechał na dół, westchnęłam i wtedy zobaczyłam kartkę na stole z napisem.

Dla bruny

Zdziwiona wzięłam do ręki biała kopertę i wyciągnęłam z niej kartkę.

Taras.

Odłożyłam kartkę i skierowałam wzrok na drzwi, otworzyłam je ukazując przy tym panoramę miasta, wieża Eiffla, zaczęłam rozglądać się po tarasie i wtedy zlokalizowałam wzrokiem Neymara, stał opierający się o barierkę patrząc na mnie z błyskiem w oku, czarna koszula i dwa odpięte guziki, złoty Rolex na nadgarstku i czarne zwykle spodnie, pomimo tego że często się tak ubierał, zawsze wyglądał w tym tak dobrze...

Spojrzałam w jego oczy a on akurat zmierzył mnie wzrokiem i przygryzł wargę, podszedł do mnie cały czas patrząc w moje oczy, podniósł moją dłoń i złożył na niej pocałunek.

- ty to wymyśliłeś? - spytałam lekko roześmiana.

Neymar nic nie odpowiedział tylko przewrócił oczami, pociągnął mnie za nadgarstek w stronę stolika, czerwone róże, świeczki, już gotowe jedzenie.

- co to ty taki romantyk? - prychnełam.

- a musisz psuć atmosfere? - cmoknął siadając naprzeciwko mnie.

- przepraszam - podniosłam ręce w geście obrony a on się zaśmiał - co cię tak nagle wzięło na spotkania?

- randki jak już - prychnął i zabrał się za jedzenie.

- ahaa - przeciągnęłam i również zabrałam się za jedzenie.

- masz jakieś plany na jutro? - spytał a mi się przypomniało że jutro idę z Antonella do restauracji.

- tak, idę z Antonella do restauracji - mruknęłam popijając wino.

- dobra - posłał mi uroczy uśmiech. Po tym zaczęła się kilkunastu minutowa rozmowa.

*********

będąc już zmęczona rozmowa odeszłam od stolika opierając ręce o barierki, obróciłam się w stronę dobrze znanego mi zapachu, zaciągnęłam sie nim a on odrazu dostał się do moich nozdrzy.

Neymar z głupim uśmieszkiem stał przedemna, ukazał swój biały szereg śnieżnobiałych zębów a później oparł rece o barierki tak że byłam w pułapce, zaczął obserwować moja twarz analizując każdy jej zakątek, chwilę później złączył nasze usta w pocałunku.

*************
Kolejny rozdział!

Widzimy się prawdopodobnie, prawdopodobnie jutro.

Buziak

together forever ll Neymar jr Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz