ROZDZIAŁ III

499 31 0
                                    

Droga babciu,

Co raz bardziej jest mi trudno pogodzić się z tym, że odeszłaś. Wiem, ludzie umierają, ale dlaczego ty? Mam dość. Jest gorzej, dużo gorzej. Nie wiem co robić. Codzienność robi się okropna. Oni wyżywają na mnie wszystkie swoje emocje. Babciu wróć, proszę. Nie mam komu teraz zaufać, boję się naprawdę. Gdybyś tylko tu była. Tyle się wydarzyło...
Zakochałam się chyba, ale wiem, że to nie ma prawa bytu. Mój przyjaciel, Nicolas, okazuje mi dużo czułości, zaangażowania w naszą relacje. Musiałam się zakochać, jak zawsze. Czasem myślę, że to się może udać.
W moje urodziny Nick przyszedł do mnie i zabrał mnie do naszego miejsca. Uwielbiam spędzać z nim czas. Czuje wtedy, że jestem dla kogoś ważna, a gdy mnie przytula czule do swojej klatki, zatracam się. Raz, gdy się rozstawaliśmy po wspólnym spotkaniu, usłyszałam od starszej pani siedzącej obok:

- Masz cudownego chłopaka. Jego oczy są w zupełności skierowane na ciebie. To widać, że traktuje Cię jak oczko w głowie, jakby chciał Cię chronić do końca swoich dni. Jego wzrok wyraża pragnienie, najchętniej oznaczyłby cię, pokazując, że jesteś jego, aby nikt nie mógł na ciebie choćby spojrzeć.

- On nie jest moim chłopakiem. Jest przyjacielem

- Przyjaciel nie patrzy w ten sposób na swoją przyjaciółkę.

Nie dałam rady przeczytać tego listu do końca. Odżyły we mnie wszystkie uczucia jakimi darzyłam Nicolasa, to jest tak cholernie popaprane, że mając chłopaka, myślę o innym. Chociaż nawet nie wiem czy Matt jeszcze jest nim. Nie chcąc dalej myśleć co byłoby gdyby, zasnęłam z taką łatwością, że było to dla mnie dziwne.

Nicolas

Rano obudziły mnie krzyki rodziców. Zajebiście. Miałem dość słuchania krzyków dwójki ludzi, którzy kiedyś byli dla siebie najważniejsi, a teraz są sobie prawie obcy. Myślałem nad wyprowadzką z tego gówna. Nienawidziłem ojca, nie chciałem go oglądać na oczy. Bolał mnie fakt, że kiedyś może stać się tak samo w moim życiu. Właśnie wtedy obiecałem sobie, że nigdy nie zdradzę osoby, którą będę kochał ponad siebie i swoje życie. Nie chciałem myśleć o tym wszystkim. Nie miałem siły na to. Dodatkowo sprawy z Sophie, nie ułatwiały niczego. Bałem się, bałem się o moją gwiazdkę. Japierdole. Ona. Nie. Jest. Moja. Chciałbym, żeby była moja. Żebym mógł się nią opiekować już zawsze. Mam wrażenie, że dziewczyna mi nie ufa, naprawdę kurwa chcę, żeby mi ufała i mówiła o najmniejszej głupocie. Pamiętajcie, małe rzeczy, ale cieszą najbardziej. Chciałem wyrzucić z głowy blondynkę i spróbować zainteresować się kimś, ale przy każdym zbliżeniu z inną, przed oczami miałem obraz zapłakanej blondynki, która dowiedziała się, że ją zdradziłem, ale my nawet nie jesteśmy razem. Pieprzone uczucie, w którym przepadłem jak gówniany nastolatek.
Pragnąłem, aby dziewczyna zakochała się we mnie kiedykolwiek.

Sophie

Wchodząc do szkoły, od razu można było wyczuć, że to miejsce przepełnione jest pierdolonym kłamstwem. Z resztą każdy z nas to pierdolony kłamca. Moją przestrzeń osobistą zakłuciła Maley, która zaczęła nawijać o bóg wie czym, a ja nawet nie miałam siły jej słuchać.

- Halo, Soph. Słuchasz mnie?

- Mhm

- Co jest?

- Nic

- Właśnie widze. Matt?

- Nie wiem. Z jednej strony chce to skończyć, a z drugiej naprawić. Chodź na lekcje lepiej, nie chce gadać.

Nie wiem czemu, ale chciałam uniknąć konfrontacji z Nicolasem. Prawie przez cały dzień udawało mi się to, do teraz. Stałam przed szafkami z zamiarem pójścia do domu całkowicie niezauważona. Gdy usłyszałam jego głos, serce zaczęło bić szybciej, a oddech stał się nie równomierny.

- Czemu mnie unikasz? - zapytał chłopak.

- Nie unikam.

- Nie no kurwa wcale. Co się dzieje do chuja? – rzadko można było spotkać chłopaka aż tak zdenerwowanego.

- No nic się nie dzieje.

- Ta, a ja jestem wróżka zębuszką.

- O co ci chodzi?

- O gówno wiesz.

- Widzę, ze się nie dogadamy.

- Najwyraźniej.

- Przychodzisz i drzesz się na mnie z dupy. Weź się ogarnij. – powiedziałam nie znając wagi wypowiedzianych słów.

- Ja się mam kurwa ogarnąć? Ty chodzisz ciagle jakaś nieobecna.

- Dobra weź spierdalaj, nie będę z tobą rozmawiać.

Odeszłam od chłopaka, a łzy cisnęły mi się do oczu, ale nie mogłam sobie pozwolić na jakikolwiek moment słabości. Teraz czekało mnie albo rozstanie albo w sumie sama nie wiem co. Szłam do Matta, żeby w końcu wszytsko wyjaśnić. Rodziców nie było w domu i nie będzie przez następny tydzień. Wiecie jakie to jezt zajebiste uczucie gdy nagle ludzie, których szczerze nienawidzisz mówią ci, ze ich nie będzie. Tydzień pierdolonej ulgi. Modliłam się o to.
Zbliżyłam się do domu chłopaka, bojąc się co może się stać.

Matt

- Szmata się niczego nie domyśla?

- Proszę Cię? Ona? Ta dziwka? Jest zapatrzona we mnie jak obrazek. Zaraz ma być u mnie.

- Wiesz co robisz?

- No ta. Zdjęcia jeszcze dziś wlecą do neta. Wszyscy zobacza pierdoloną cnotkę. Dobra kończę, przyszła.

Na początku naprawdę czułem coś do niej, ale ona nigdy nie chciała zrobić czegoś więcej. Wkurwiało mnie to, ludzie w związkach normlanie to robili, a my to co? Zdradziłem Sophie już kilka razy, w sumie to miałem wyjebane. Teraz musiałem w jakis sposób sprawić żeby dziewczyna się przede mną rozebrała, a ja abym mógł bez zauważenia zrobić zdjęcia. Wiecie w końcu zakład to zakład. Poszedłem otworzyć dziewczynie drzwi z pełną nadzieją, że mój zajebisty plan się uda.

Sophie

- Hej

- Wchodź do pokoju od razu.

Udałam się po schodach do pokoju chłopaka. Naprawdę chciałam to wszystko z nim wyjaśnić.

- Siadaj. Napijesz się czegoś?

- Mhm.

Matt wyszedł z pokoju, a ja zaczęłam się zastanawiać czy nie lepszym wyjściem byłoby stąd po prostu wyjść.
Po okołu 5 minutach chłopak wrócił.

- No więc chyba powinniśmy porozmawiać – zagadnęłam upijając solidny łyk soku z szklanki.

- Tak. Poczekaj tylko przyniosę coś do jedzenia i zaraz wrócę.

No kurwa mać. Nagle gdy chce gadać on stwierdził, że w sumie to chce jeść. Dopiłam resztę napoju, który przyniósł mi chłopak. Nie wiem czemu, ale automatycznie zachciało mi się spać. Ostatnim co usłyszałam przed zaśnięciem był dźwięk otwieranych drzwi.

Matt

Poszło szybciej niż myślałem, dziewczynę momentalnie ścięło z nóg, wiec teraz mogłem zacząć działać. Rozebrałem ją z ubrań i ustawiłem, żeby wyglądało jak najbardziej naturalnie. W końcu każdy miał myśleć, że jest dziwką. Gdy Sophie była już całkowicie naga zrobiłem kilką zdjęć i wysłałem kolegom, żeby wrzucili do neta. Nie przejmowałem się konsekwencjami, w końcu żyje się z dnia na dzień. W sumie to dziewczyna nie była zbytnio pociągająca będąc naga. Ubrałem ją z powrotem i sam się położyłem na łóżku. Dziewczyna jak się obudzi, na pewno ucieknie, tego mogę być pewny.


Sophie

Rozdzierający ból głowy. Zawroty. Nieświadomość. Nie wiedziałam co się działo. Chciałam do Nicolasa, do jego ramion. Chciałam usłyszeć jego cudowny głos, ale obudziłam się obok śpiącego Matta nie wiedząc jakim cudem. W pamięci zapadło mi tylko to, że wypiłam resztę napoju i strasznie chciało mi się spać. Wstając z łóżka miałam ogromny mętlik. Nie wiedziałam czy zostać czy wyjść. Wybrałam opcję drugą. Pieprzony tchórz. Zebrałam swoje rzeczy i udałam się w kierunku drzwi wyjściowych. Nie chciałam tu zostać.

Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy jakie konsekwencje może mieć to spotkanie.

Closed door to happiness [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz