ROZDZIAL IV

476 32 1
                                    

Nicolas

Nawet kurwa sobie nie wyobrażacie jak bardzo nienawidzę siebie w tym momencie. Nie wiem dlaczego się tak strasznie na nią wkurwiłem. Irytowało mnie, że ona mi nie ufa. Że nie chce nawet spróbować tego zrobić. A ja przecież nie będę ją do tego zmuszał. Pieprzone zrządzenie losu. Wiedziałem, że ją zraniłem. Jak wychodziła zauważyłem w jej ślicznych oczach zbierające się łzy. Zapytacie teraz, czemu jej nie zatrzymałem. Sam nie wiem. Chyba uważałem wtedy, że oboje potrzebujemy własnej przestrzeni. Wsiadłem do samochodu jadąc w kierunku domu. Moje dalsze rozmyślania o blondynce przerwał telefon od Jake'a.

- Wychodzimy gdzieś dziś? Muszę odreagować – powiedział wyraźnie wzburzony chłopak

- Problemy w raju? – zażartowałem.

- Uważaj, żeby u ciebie w raju nie było problemów lepiej.

- Już są – powiedziałem zniechęcony, czym zwróciłem uwagę chłopaka.

- Co? Jak to?

- 19 tam gdzie zawsze? – zapytałem, próbując uniknąć drażliwego tematu.

- Ta. Rozmowy nie unikniesz. Siema.

Miałem dość. Miałem tak cholernie dość. Soph. Ojciec. Matka. Ich rozwód. Czemu kurwa akurat ja? Czemu teraz? Dlaczego?
Nie chciało mi się nawet rozmawiać z matką. Próbowała go tylko usprawiedliwiać. Nie chce tu mieszkać. Nie chce. Nie potrzebuje. Z tymi też myślami poszedłem się przygotować do wyjścia. Schodząc po schodach zobaczyłem rodzicielkę.

- Gdzie idziesz? – zapytała

- Wychodzę z Jake'iem

- Ojciec zaraz przyjedzie. Myślę, że powinieneś zostać i z nim porozmawiać.

- A ja myślę, że nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu. Zrozum w końcu nienawidzę tego człowieka.

- Do jasnej cholery! Nicolas! To jest twój ojciec! Nie wróg. Ojciec, który cię kocha, wychowywał Cię przez pieprzone 18 lat. – powiedziała wyraźnie zdenerwowana

- I co z tego? Równie dobrze mogę też kogoś wychować przez 18 lat i na końcu zostawić. Ale wiesz czemu nigdy tego nie zrobię? Nie jestem nim. Nie jestem pieprzonym skurwielem, który niszczy rodzinę, który zdradza własną żonę. Jakby pomyślał o mnie, o tobie to najpierw, by powiedział, że cię nie kocha, a później zdradzał. Wychodzę.

                                         ***

Udałem się pod znany mi klub, gdzie zauważyłem chłopaka.

- Siema – powiedziałem

- Chodźmy lepiej. Muszę się odstresować. Z resztą ty też powinieneś, ale wiesz coś mocniejszego.  - powiedział wyraźnie rozbawiony.

Razem z Jake'iem poszedłem do loży, gdzie natychmiastowo pojawiły się dziewczyny, które były tak skąpo ubrane, że zastawiałem się, czy w ogóle wiedzą, co znaczy słowo ubranie.

- Hejka, chłopaki – powiedziała zalotnie do nas jedna z dziewczyn.

- Sory dziewczyny, ale nie jesteśmy zainteresowane – po moich słowach, wyraźnie zirytowane, odpuściły sobie i udały się w nieznanym kierunku

Closed door to happiness [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz