PROLOG

193 17 15
                                    


10 lat wcześniej

- Oddawaj moją lalkę. - biegłam za chłopcem, który zabrał moją ulubioną zabawkę.

- Jak mnie złapiesz. - wystawił język w moim kierunku.

Prychnęłam cicho biegnąc dalej za Nickiem. Chłopak był szybszy ode mnie co dodawało mu przewagi.

- Nick, nie mam siły już. - powiedziałam rzucając się na sofę znajdującą się w salonie.

- No dobra. - usiadł obok mnie wpatrując się we mnie.

- No co? - zapytałam bawiąc się lalką, którą oddał mi chłopiec.

- Nic. Ładne oczy masz po prostu. - odwrócił swoją twarz w kierunku schodów.

To było słodkie. Moją twarz pokrył ogromny rumieniec, którego starałam się zakryć.

- Nicholas. Synu. Wychodzimy. - powiedział mężczyzna wychodząc z gabinetu mojego taty.

- Już? Jeszcze się bawimy z Sophie. - zapytał Nick prosząc go.

- Tak. William, dziękuje za kolejną podpisaną umowę. Mam nadzieje, że będą kolejne. - tata Nicholasa uśmiechnął się ciągnąc chłopaka za sobą.

- Papa Sophie. - pomachał z smutkiem w oczach.

7 lat wcześniej

- Trembley, ale z Ciebie kaleka. - wpatrzyłam się w moją złamaną rękę.

Ponownie ktoś mi to wypomniał. Co było w tym dziwnego, że upadłam akurat na rękę, która okazała się złamana. Łzy zebrały mi się w oczach, a Nick to zauważył.

- Cii... Nie płacz. Nie słuchaj go. Nie jesteś żadną kaleką. - znalazł się przy mnie przytulając.

Chlipałam cicho w jego bluzę w akompaniamencie śmiechu Josha i Jasmine.

- Beksa. - dziewczyna powiedziała z kpiną w głosie.

- Zajmijcie się sobą, a nie nią. - Nick krzyknął w ich kierunku, a po chwili złapał mnie za nadgarstek prowadząc w stronę drzwi wyjściowych. - Nie płacz, Soph, proszę. Oni nie mają racji. Jesteś cudowna.

- Tatuś już przyjechał. Muszę iść. Dziękuję Nick. - wskazałam palcem na samochód podjeżdżający na parking szkolny.

Chłopak jeszcze raz mnie przytulił, a ja złożyłam na jego policzku drobny pocałunek, po czym uciekłam od razu czując, że oblewa mnie fala rumieńca. Pobiegłam do samochodu wsiadając do niego.

- Cześć tato. Dostałam dziś szóstkę z polskiego, a pani... - moja paplanina została przerwana.

- Skończ mówić. Nie denerwuj mnie. - wyjechał gwałtownie z parkingu.

Posmutniałam na wieść, że tata nie chciał mnie słuchać. Lubię mówić. A moim jedynym, wiernym słuchaczem jest Nick. Rodzice nie mają czasu. Dużo pracują. Po kilku minutach byliśmy już pod domem, a ja wyszłam z pojazdu dreptając w stronę drzwi.

- Mama jest dziś zła. Nie denerwuj jej tak jak mnie w samochodzie. - usłyszałam za nim pociągnęłam za klamkę.

Dlaczego byli zdenerwowani? Zrobiłam coś nie tak?

- Hej. Co na obiad? - zapytałam wpadając do kuchni.

- Makaron. - odpowiedziała posępnie.

- Kocham makaron. - wrzeszczałam pełna energii.

Wszystkie smutki nagle zniknęły, ale zostały zastąpione nowymi.

- Nie zjesz go. Już i tak wystarczająco przytyłaś u babci. Nie osiągniesz niczego będąc grubą. A już jesteś. - spuściłam wzrok na swoje ciało.

Byłam gruba?

- Idź do pokoju. W tym momencie. - tata wszedł do kuchni patrząc na mnie złowrogo.

Wybiegłam z pomieszczenia biegnąc do pokoju, w którym się zamknęłam. Każdego dnia tak jest. Położyłam się na łóżku mając przed oczyma twarz Jasmine. Była... Była ładniejsza, o wiele chudsza. Mamusia ma rację. Nie będę jeść. Będę taka jak Jasmine.

3 lata wcześniej

- To co? Może wyjdziemy gdzieś we dwójkę, hm? - Samuel zbliżył się do mnie będąc niebezpiecznie blisko.

- Ja... - zaczęłam, ale nie było mi dane dokończyć.

- Johnson co za spotkanie. Chłopaki z drużyny podobno Cię szukają. - Nicholas zmrużył swoje ciemne tęczówki zbliżając się do nas.

- Cholera. Wrócimy do tego, księżniczko. - rzucił w moją stronę czarujący uśmiech po czym skierował się ponownie do szkoły.

- Blablabla. Co tam? - Nick oparł się na murku obok mnie.

- Serio? Co tam? Musiałeś to zrobić? Przecież oni wychodzili przed chwilą z szkoły. To już trzeci chłopak, któremu uniemożliwiasz spotkania ze mną. Co z tobą! - wpatrywałam się w jego twarz cierpliwie czekając na odpowiedź.

- A co? Chciałabyś z nimi iść? - zapytał gdy ja wpatrywałam się w jego idealne tęczówki.

- Tak, chciałabym.

- No to idź, proszę! Nie bronię Ci, a próbuję chronić przed napalonymi szczeniakami. - był zdenerwowany.

- A ty niby jaki jesteś, co?

- Nie pociągasz mnie, Sophie. Tylko później nie przychodź do mnie z płaczem gdy Cię zrani. - odszedł.

Jego nie ma. Zostawił mnie. Pierwszy raz. Mój Nick odszedł.

witam was w nowym, lepszym prologu CDTH, koniecznie napiszcie co myślicie ❤️

Closed door to happiness [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz