ROZDZIAŁ VIII

419 30 2
                                    

Sophie

- Do cholery jasnej. Czemu ty znowu śpisz? Miałaś się ubrać, a nie spać. Wstawaj, kosmetyczka chce Cię wymalować. Może w końcu będziesz wyglądać przynajmniej trochę podobnie do człowieka. - naskoczyła na mnie matka budząc mnie.

No jasne przecież ja wcale nie wyglądam jak człowiek. A ona wiecznie idealna.
Wstałam z niechęcią i udałam się do łazienki.

- Hej. Dziś Cię wymaluję. Chcesz mocny makijaż czy lekki? - zapytała przyjaźnie kobieta trzymając w ręce pędzel do cieni.

- Obojętnie. Zrób taki jaki uważasz.- powiedziałam siadając na krześle. Ciągle po głowie krążyło mi pytanie dlaczego muszę z nimi iść na ten pieprzony bankiet. Dodatkowo fakt, że Nick dalej mi nie odpisał, przytłaczał mnie. Ja na prawdę nie chcę taka być.

- Taki ci odpowiada? - zapytała Natalie po dłuższej chwili.

- Mhm.

- Sophie! Ubieraj się. Za pół godziny wychodzimy. I zrób coś z tymi wstrętnymi włosami. Natalie, mogłaś bardziej się postarać, żeby zakryć jej okropną twarz, ale i tak dziękuję za mój piękny makijaż. Moja księgowa się z tobą rozliczy. - znów pokazuje swoją wyższość. Chce pokazać, że jest ważniejsza, bo ma pieniądze, które nawet nie są jej, raniąc wszystkich wokół.

- Jasne. Miłej zabawy! - ledwo usłyszałam słowa dziewczyny wychodząc z łazienki.

Poszłam do pokoju z zamiarem ubrania się w wcześniej zakupioną sukienkę, ale to co tam zobaczyłam. Nie byłam gotowa na nasze spotkanie. Moja psychika nie była gotowa.

Na moim łóżku siedział Nicolas, który wyglądał  jak pieprzony wrak człowieka.

Sama go do tego doprowadziłaś, idiotko.

- Nick? - powiedziałam podchodząc cicho do chłopaka. - Co ty tu robisz?

- Soph... - wypowiedział ledwo słyszalnie moję imię, a to w jaki sposób je powiedział bolało mnie bardziej niż cokolwiek innego. - Przepraszam za to co zrobię teraz.

Chłopak w ułamku sekundy znalazł się przy mnie przytulając mnie do siebie. Od niego biło takie cholerne ciepło. A ja? Byłam lodowata. Ręce trzęsły mi się z zimna, a do oczu zaczęły napływać łzy. Czułam się jak pieprzone dziecko, które nie zdaje sobie sprawy jak bardzo okrutny potrafi być świat. Tak bardzo brakowało mi zwykłego, ludzkiego przytulenia, brakowało mi tej czułości. A on? W tym momencie dał mi wszystko z tych rzeczy, których nie miałam pod dostatkiem.
Wszystko co skutecznie dusiłam w sobie, nagle zaczęło wychodzić na światło dzienne, zadając kolejny ból. Jego uścisk podtrzymywał mnie przed definitywnym upadnięciem i poddaniem się.
Bo to on był moim ratunkiem, ale wtedy nie miałam o tym pojęcia.
Nie wiem ile trwaliśmy w tej pozycji. Ale czas przestał być ważny. Liczyliśmy się tylko my.

- Nick - powiedziałam jednocześnie pociągając nosem. - Musisz za chwilę wyjść. Zaraz ktoś tu wejdzie i Cię zobaczy. Nie chcesz ryzykować.

- Mhm, za chwilkę. Po co Ci sukienka? - powiedział wzmacniając uścisk.

- Muszę iśc na bankiet z rodzicami dziś.

- Sophie! - zawołała moja matka.

- Nick, musisz wyjść. Teraz. Już - powiedziałam odrywając się od chłopaka. Panikowałam. Cholernie bałam się, co będzię jeśli matka go zobaczy.

- Pamiętaj, że zawsze jestem dumny z ciebie, gwiazdko. - powiedział wychodząc przez okno.

Nie mogłam zacząć myśleć racjonalnie. Co on tu w ogóle robił.

Closed door to happiness [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz