Help me

334 29 38
                                    



#drunkcallff na Twitterze!

— Louis. Wstaniesz?

Szatyn mocno zacisnął powieki oraz brwi, skulając głowę w dół. Robił tak zawsze, nie chcąc aby ktokolwiek oglądał go zaraz po przebudzeniu. Stwierdzał że jego oczy są wtedy małe, włosy wyglądają koszmarnie, a on sam wygląda gorzej niż źle. Harry jednak tak jak zawsze nie mógł się na niego napatrzeć, bo o porankach wyglądał świetnie. Niesamowicie niewinnie.

Po długiej serii przetarć dłońmi po twarzy Louis w końcu pokazał brunetowi swoją twarz. Jego oczy świeciły jasno, a on sam nie był jeszcze w stanie wypowiedzieć chociaż jednego słowa. Wyglądał jakby jeszcze nie do końca orientował się gdzie jest ani co się z nim dzieje. Zmarszczył brwi i ułożył dłoń na napiętym brzuchu bruneta, podnosząc się w górę.

— Zasnąłem? - Spytał przekręcając głowę w jego stronę.

— Tak, Lou. Zasnąłeś. Jest siódma rano dzień następny. Dzień dobry. - Zaśmiał się cicho.

— Dobry. - Przytaknął uśmiechając się szeroko, trąc palcem jedną z powiek, aby następnie zabrać dłonie z ciała młodszego i przenieść się do siadu, mocno się przeciągając. — Weź rzuć szkołę czy coś. - Jęknął podczas rozciągania się, a słysząc śmiech Harry'ego sam się zaśmiał, momentalnie przestając się przeciągać. — Wyspany?

— Wyspany. - Przytaknął kiwając głową, aby następnie wyciągnąć rękę w stronę Louisa, przeczesując grzywkę spoczywającą na jego czole palcami.

— Weź bo twój chłopak będzie zazdrosny. - Zaśmiał się szatyn lecz mimo wszystko się nie wycofał, wręcz przeciwnie- naparł ciałem na Harry'ego, oddając się pieszczocie.

— Mój chłopak zabiłby nas obu gdyby się dowiedział że siedzimy razem w jednym pomieszczeniu. - Odetchnął Harry wplątując dłoń w karmelowe włosy, pozwalając na to aby Louis upadł na jego tors. — Nie wspominając o tym że śpimy razem, przytulamy się czy dotykamy.

— Nie mówisz mu? - Spytał Louis opadając potylicą na brzuch bruneta, przekręcając głowę w stronę jego twarzy, czując smukłe palce w swoich włosach.

Chłopak pokręcił głową na boki, nerwowo zagryzając wnętrze polika. Louis jedynie delikatnie uniósł kąciki ust w górę, zaraz oblizując wargi i drapiąc się po policzku.

— Słodki sekret, huh?

— Ja wiem czy ty taki słodki jesteś. - Parsknął ironicznie, sprawiając że Louis zaśmiał się głośno. — Powiem mu, obiecuję.

— Nie, nie rób tego. Jeśli się boisz albo wiesz że jego reakcja nie będzie zbyt pozytywna to się nie narażaj. Tym bardziej że... Nie masz powodu żeby się tak poświęcać. - Oznajmił z myślą o tym, że nie są dla siebie kimś ważnym. Ważnym do tego stopnia aby ściągać na siebie niebezpieczeństwo. — Możemy się spotykać w tajemnicy, jeśli chcesz.

— Spotykać w sensie...

— Nie, nie. Miałem na myśli... - Odetchnął podnosząc się do siadu, zajmując miejsce na krawędzi łóżka, przekręcając tułów w jego stronę. — Tak po prostu. Jak do tej pory. Chcę żebyśmy byli dla siebie, wspierali się i pomagali sobie wzajemnie. Takie oderwanie od wszystkiego. Co powiesz?

— Tak. W porządku. - Przytaknął z delikatnym uśmiechem.

— Dobrze. - Uśmiechnął się szeroko, dobrze wiedząc że wszystko zacznie się rozwijać i nic nie będzie takie jakie jest teraz. — Ja pójdę robić śniadanie a ty możesz wziąć prysznic. Jak skończysz to ja pójdę.

Drunk Call | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz