—
#drunkcallff na Twitterze!
—— Ha, ha! Mój chłopak! - Zaśmiał się mężczyzna poklepując Louisa po ramieniu, kiedy trzy razy pod rząd trafił w sam środek. — Jak weźmiemy cię na akcję, to nie będę musiał się martwić że spudłujesz!
Louis przygryzł koniuszek swojego języka, uśmiechając się przy tym cwano, aby następnie opuścić rękę z bronią w dół, zwalniając palec ze spustu.
Minęły dwa tygodnie od kiedy oficjalnie był z Harrym, oraz został gangsterem. I jak na razie łączenie obu tych kwestii szło mu niesamowicie dobrze, z racji że Harry nie dowiedział się o niczym, był bezpieczny, a Louis miał czas również dla niego. Ostatnio starał się bardziej niż wcześniej, z jednej strony po prostu chcąc z nim być, a z drugiej pragnąc go udobruchać tak, aby nie musieć przeprowadzić z nim rozmowy którą obiecał że przeprowadzą.
Po ostatniej małej sprzeczce naprawdę oddzielił swoją pracę od życia prywatnego, miłosnego i towarzyskiego. Harry nadal nie był gotowy na żaden akt seksualny, przez co Louis był zawiedziony, bo wiedział że stało się coś złego, a problem tkwił w tym że loczek nie miał zamiaru mu o niczym mówić. I wiele razy próbowali, lecz w trakcie pozbywania się ubrań Harry po prostu zaczynał płakać. Louis myślał że może razem sobie z tym poradzą, ale nie miał zamiaru naciskać na Harry'ego, więc po prostu czekał.
Simon doskonale szkolił Louisa, prał mu mózg i znieczulał go na ból. Na swój własny ból, czy ból innych. Usuwał z niego uczucia. Pokazywał mu najciemniejsze strony miasta, uczył go obsługiwania bronią coraz lepiej, kupował mu najdroższe ubrania i traktował jak swojego syna.
— Idziemy dziś na dziwki, lecisz z nami?- zapytał Frank zaciągając się dymem, już po chwili wypuszczając siwą gęstą chmurę w stronę szatyna, odrywając plecy od ceglanej ściany.
— Nie. - Zaprzeczył natychmiastowo, poprawiając swoje już delikatnie przydługie włosy.
— Da się wytrzymać tyle czasu bez seksu? - Wtrącił Simon łapiąc ramię chłopaka.
— Mam gorsze problemy na głowie. - Odparł robiąc trzy kroki w tył.
Odkręcił się na pięcie i skierował się w stronę wyjścia, trzymając pistolet w ręku, nie zwracając uwagi na nic.
Pociągnął nosem i wyszedł z prowizorycznej strzelnicy, aby następnie poprawić swoją jeansową kurtkę i ruszyć w stronę drabiny prowadzącej na dach, po której zaczął się wspinać, po dłuższej chwili już znajdując się na samym szczycie budynku. Usiadł na krawędzi spuszczając nogi w dół. Siedział na krawędzi, z jednej strony mając widok na całe miasto, a z drugiej na ogromny las. Zastanawiał się co by się stało gdyby skoczył. Odetchnął głęboko po czym wyciągnął z kieszeni kurtki skręta i włożył go pomiędzy wargi, zaczynając palić używkę, czując powolne ukojenie.
Cóż, w tamtym momencie był naprawdę zdenerwowany, bo fakt że po bazie kręciły się półnagie dziewczyny i dodatkowo nie było dnia bez którego nie był podrywany bądź wyciągany do klubów naprawdę zaczynał go męczyć. Bo nie chciał nikogo prócz Harry'ego, a nikt o tym nie wiedział.
— Hej słońce. - Nagle Louis usłyszał obok siebie głos jednej z dziewczyn która przykleiła się do niego jak rzep psiego ogona.
— Wypierdalaj. - Stęknął poddańczo, zaciągając się dymem, aby następnie spojrzeć w dal.
Mimo wszystko dziewczyna odpuścić nie zamierzała. Była w tej bazie od samego jej utworzenia i przespała się z każdym możliwym członkiem; każdym, tylko nie Louisem. Zabrała mu używkę spomiędzy palcy i pochyliła się w jego stronę, podpierając się na jednej ręce, podciągając łydki do swoich pośladków, wypinając piersi w jego stronę. Szatyn nie spojrzał na nią nawet kątem oka, ale zrobił to w momencie w którym ta wypuściła dym prosto na jego twarz. Po tym ruchu niewzruszony zabrał jej swoją własność i wyciągnął telefon z kieszeni, wchodząc w rozmowę z Harrym.
CZYTASZ
Drunk Call | Larry Stylinson
FanfictionHarry i Louis rozstali się kilka długich miesięcy temu. Mimo tego że Harry ma nowego chłopaka, Louis nie potrafi o nim zapomnieć, przez co czuje się źle sam ze sobą. Szatyn po stracie bruneta staje się kompletnie inną osobą- Największą zmianą jest t...