—
#drunkcallff na Twitterze!
—— Kogo my tu mamy? - Zapytał mściwie Brad, wyłaniając się z cienia ciemnej uliczki. — Już myślałem, że się nie pojawisz.
— Nie miałem powodów do tego aby się nie pojawić. - Odparł Louis stając twardo w jednym miejscu, mierząc niższego zabójczym spojrzeniem. — Jesteś sam czy znów z kolegami?
— Znów się będziesz chować i uciekać jak ostatnio?
Z Bradem Louis znał się już od podstawówki. W tamtym okresie byli przyjaciółmi, ale chłopak odkręcił się od niego kiedy dowiedział się że ten chodzi z Harrym. Nie chciał mieć przyjaciela który ma chłopaka, więc po prostu go zostawił, czego Louis darować mu nie potrafił i nawet nie zamierzał. Później ich relacja była coraz bardziej napięta, a zrujnowała się kompletnie kiedy szatyn wszedł w dilerkę i zaczął sprzedawać towar młodszemu bratu Brada.
— Mówiłem ci już, że Miles ma być poza twoim zasięgiem. - Warknął blondyn zaczynając obchodzić Louisa wokół.
— Lubię sięgać po to co niedostępne. - Zaśmiał się szyderczo Louis. — Ty nie chcesz spróbować? - Zapytał unosząc brew w górę, przekręcając głowę w bok tak aby spojrzeć na blondyna.
Z racji że zielonooki od zawsze był nerwowy i na dodatek nie trawił aroganckich osób, to od razu pchnął Louisa na ścianę, mocno ściskając materiał jego koszulki, przyciskając go do zimnego ceglanego muru.
Louis sapnął na ten dość mocny ruch, ale mimo wszystko nijak na to nie zareagował i nawet nie próbował odepchnąć niższego. Wiedział że ten należy do małego miastowego gangu, jak ironicznie młodzież nazywała ich grupę. Była to po prostu łobuzeria. Szlajanie się w nocy po ulicach, bójki i rozróby czy niszczenie mienia i kradzieże to cali oni. I myśleli że każdy się ich boi, ale prawda była taka że nie robił tego nikt, a każdy miał ich po prostu dość.
— Zabierz rączki. - Warknął Louis zaniżonym tonem głosu.
— Odpierdol się od mojego brata, Tomlinson. - Odparł blondyn zbliżając twarz w stronę twarzy szatyna.
— Chcesz dać mi buzi? - Zażartował niebieskooki zaczynając się śmiać.
— Zatkam ci ten ryj kutasem.
— Niezbyt hetero zachowanie.
Blondyn cały się spiął, dociskając Louisa do muru jeszcze mocniej. Ten uniósł ręce w górę i przymknął oczy, napinając swoje mięśnie aby w razie czego przychodzące znienacka uderzenie nie bolało go aż tak bardzo. No chyba że dostanie w twarz, wtedy gorzej.
— Słuchaj, Brad. - Odetchnął wywracając oczami. — To on się przypierdolił do mnie, jasne? - Ponownie przybrał chłodną barwę głosu. Nie wytrzymał i sam zacisnął dłonie na koszulce młodszego, z łatwością odpychając go od swojego ciała, powoli pchając go na przeciwną ścianę. — To on stoi przede mną, błagając mnie o działki, myślisz że to ja do niego dzwonię?
— Nie sprzedawaj mu tego gówna! - Odparł zdruzgotany blondyn, ze strachem w oczach zwalniając dłonie z ciała Louisa.
— Pilnuj swojego nosa. - Warknął szatyn ostatni raz, po czym puścił czarną koszulkę.
I mimo tego że niebieskooki na siłownie nie chodził i również do najsilniejszych nie należał, tak w starciu z Bradem miał 100% szans na wygraną. I miał zamiar pokazać mu żeby lepiej nie wchodził mu w drogę.
— No i co teraz, Brad? - Machnął głową w jego stronę, zaczynając popychać go w tył. Chciał go trochę nastraszyć, aby taka sytuacja nie miała już nigdy więcej miejsca. — Zadałem ci pytanie. - Powtórzył znów uderzając go dłonią w ramię, ponownie go odpychając, ponownie stawiając kroki w jego stronę.
CZYTASZ
Drunk Call | Larry Stylinson
FanfictionHarry i Louis rozstali się kilka długich miesięcy temu. Mimo tego że Harry ma nowego chłopaka, Louis nie potrafi o nim zapomnieć, przez co czuje się źle sam ze sobą. Szatyn po stracie bruneta staje się kompletnie inną osobą- Największą zmianą jest t...