Shooting star

397 31 76
                                    



#drunkcallff na Twitterze!

Po spędzeniu czasu z Harrym w galerii, Louis wrócił do mieszkania cały w skowronkach. Spędzili razem czas naprawdę cudownie, no, może poza chwilą w której wyrzucili ich ze sklepu z zabawkami, ale to tylko ze względu na to że zachowywali się jak dzieci. Nawet pomimo tego trefnego zdarzenia nie czuli się źle.

— Twój Hugo. - Oznajmił Louis wyciągając dłoń z perfumami w stronę bruneta. — Zostajesz na noc? - Dopytał ruszając w stronę szafy z ubraniami.

— Nie. Muszę wrócić do siebie.

— Chcesz podwózkę? - Dopytał ściągając swoją koszulkę, zarzucając ją na drzwi mebla, zaraz wyjmując czyste ubranie razem ze spodniami.

— Jeśli to nie będzie dla ciebie problem. - Przytaknął zajmując się swoimi perfumami, w czasie kiedy Louis zmieniał ubrania. — Jezu, ale śliczne. Masz cudowny gust.

— Tak? - Nagle szatyn pojawił się za szarookim, który czując jego ręce oplecione dookoła swoich ramion uśmiechnął się szeroko. — Oczywiście że mam. Wiem co będzie do ciebie pasować. - Uśmiechnął się szczypiąc rumiany policzek, następnie muskając wargami tamto miejsce.

— Byłeś z Harrym? - Dopytał brunet powoli opadając plecami na ciało Louisa, który również zaczął pokładać się na materacu łóżka.

— Byłem. - Przytaknął luźno, owijając bruneta rękoma kiedy to ten ułożył się na nim plecami. — W porządku?

— Błagam cię, kim ja niby jestem żeby stwierdzać czy to w porządku czy nie? - Uniósł wzrok na szatyna. — Powiedziałeś że nie wiesz czy jesteś gotowy kochać i chcesz się sprawdzić. Ja nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać, tym bardziej że ani teoretycznie ani praktycznie nie jesteśmy razem. Po prostu ci pomagam. Brzmię jak pojeb. - Ostatnie zdanie wypuścił w przestrzeń, nie skierował tych słów do Louisa. Być może do siebie? To sprawiło że szatyn podkulił nogi i zaczął się głośno śmiać. — Ale! - Uniósł głos podnosząc się do pozycji siedzącej. — Wcale nie jestem taki głupi. Głupi byłby ten który odmówiłby zostania twoim chłopakiem na próbę.

— Cieszę się? - Odparł szatyn z szerokim uśmiechem na twarzy.

I bądź co bądź, ale Owen był naprawdę przystojny. Miał ciemne lekko falowane brązowe włosy, ścięte krótko przy grzywce i dalej, aż do ucha. Dłuższe były dopiero z tyłu głowy, zakrywając prawie cały kark nastolatka. Był szczupły mimo tego że grał w drużynie hokeja, co było zadowalające, bo Louis zdecydowanie nie pozwoliłby się zdominować, a gdyby Owen był kupą mięśni to byłoby ciężko. Cienkie brwi osadzone były nisko nad szarymi oczami. Miał pulchne policzki które praktycznie cały czas pokrywały się różem, ostrą szczękę, cienkie różowe wargi, oślepiająco białe i proste zęby, oraz charakterystyczny mały i zadarty okrągły nos.

— Zbieramy się? - Spytał niebieskooki mrugając kilka razy z rzędu, układając dłoń w brązowych włosach na karku chłopaka.

— Tak.

I takim sposobem znaleźli się w samochodzie Louisa, który prowadził spokojnie, nigdzie się nie spiesząc. Sprawnie operował kierownice i biegi jedną dłonią, kiedy to druga zajęta była trzymaniem papierosa.

Prowadził, od czasu do czasu zerkając na Owena. Cieszył się że ten rozumiał sytuację, ale wszystko wydawało się bardziej skomplikowane niż być powinno. Bo nie byli razem, taka była. To jednak nie zmieniało faktu że testując siebie Louis nadal skupiony był na Harrym. I czuł się źle. Nie chciał być od niego uzależniony skoro nie miał szans, ale nie chciał też znajdować nikogo innego skoro nie potrafił utworzyć romantycznej relacji. Co jeśli już nigdy nie zazna miłości?

Drunk Call | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz