Hug me

377 37 83
                                    



#drunkcallff na Twitterze!

Louisowi udało się wyzdrowieć. To była chyba jedyna dobra wiadomość w przeciągu ostatniego tygodnia.

Harry codziennie pytał się o jego stan, ale po dniu w którym świętowali dobre samopoczucie Louisa niestety nie mieli szans sie złapać. Szatyn stwierdził że to dobrze, bo ograniczenie kontaktu z Harrym do wymieniania między sobą drobnych wiadomości, zdecydowanie pomogło mu w powolnym zapominaniu o nim. Ale wątpił że dopnie celu, skoro nie udało mu się to przez pół roku.

I dodatkowo znalazł sobie chłopaka, który miał mu pomóc jeszcze bardziej. Miał nadzieję że jeśli znajdzie kogoś kto zastąpi mu Harry'ego, to w końcu o nim zapomni. I cóż, szatyn nie był do końca pewny czy tak to działało, ale postanowił posłuchać się swoich mądrości. I co dziwne, znalezienie sobie potencjalnego materiału na chłopaka w przeciągu tygodnia nie było takie ciężkie jak Louis mógłby się spodziewać że będzie.

I żeby nie było że kogokolwiek wykorzystuje, bo broń Boże tego nie chciał- Przedstawił Owenowi całą sytuację. Objaśnił mu zamysł całego związku, w którym to szatyn miał przetestować siebie, opowiedział o tym co czuje i że nie jest przekonany co do kochania kogoś kto nie jest Harrym. Brunet przyjął to bardzo łagodnie, zgadzając się na taki układ. Stwierdził że to może być naprawdę dobra zabawa. I co więcej stwierdził że jest zaszczycony tym, że będzie tym na kim Louis przetestuje samego siebie, określając to jako pomoc. Louis był zaskoczony kiedy to usłyszał, ale nawet nie miał zamiaru o nic pytać.

— Podasz mi koszulkę, proszę? - Zapytał szatyn klękając na krawędzi łóżka, zasuwając rozporek spodni.

— No jasne. - Odpowiedział sięgając po czarny materiał, aby następnie podać go chłopakowi. — Dziękuje ci za dziś. - Dodał wyciągając dłonie w jego stronę.

Louis uśmiechnął się uroczo, po czym nachylił się w stronę jego dłoni i wpasował swoją twarz idealnie tak, aby chłopak już po chwili jeździł kciukami pod jego oczami i po tym jak odwzajemnił uśmiech, ucałował szatyna krótko.

— Ubierz się, pójdziemy do sklepu po coś na wieczór. - Mruknął łapiąc jego dłoń, całując jej wierzch.

— Pójdziemy do ciebie?

— Jeśli chcesz, to nie widzę problemu.

I jak postanowili tak zrobili; już po chwili szli chodnikiem do sklepu, uciekając przed sobą, szczypiąc swoje boki i co kilka minut zatrzymując się po to aby zasmakować swoich ust.

Czy Louis czuł się z tym dobrze? Cóż, nie do końca. Tak szczerze to nie czuł się dobrze ani trochę. Wiedział że bycie z chłopakiem którego nie kochał było złe, ale nie wiedział co miał robić i postanowił już skończyć to co zaczął, czyli tkwić w tym pseudo związku aż w końcu nie uleczy się z miłości do Harry'ego. Jedynym pocieszeniem był dla niego fakt że Owen znał prawdę. Prawdopodobnie czułby się jeszcze gorzej jeśli przymilał by się do bruneta, który niczego nieświadomy zaufałby Louisowi albo co gorsza polubił go w sposób w jaki nie powinien. Wtedy byłby skończonym dupkiem który jedynie gra na jego uczuciach.

— Możesz wejść i już czegoś poszukać? Ja sobie zapalę. - Powiedział szatyn przysiadając na murku przy oknie, rozszerzając nogi, między które już po chwili wszedł chłopak. — W sumie to jak się uwiniesz to sam możesz zapłacić. - Dodał układając jedną dłoń na jego biodrze, drugą wyjmując z kieszeni paczkę papierosów oraz portfel. — Masz. - Dał mu banknot do dłoni i uniósł na niego błyszczące spojrzenie. — Jak nie zdążę do ciebie dojść to kup sam.

— Chcesz coś konkretnego?

— Em... Papierosy. I lody... Energetyka też.

Drzwi od sklepu otworzyły się, lecz ani Louis ani Owen nie zwrócili na to uwagi, kontynuując konwersację. Brunet ułożył dłoń na szczęce niebieskookiego, w momencie w którym ten wyciągnął z paczki jednego papierosa, po czym uniósł na niego zmrużone oczy.

Drunk Call | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz