Never Again

282 25 30
                                    



#drunkcallff na Twitterze!

— Obiecasz mi że będziesz na siebie uważał?

— Będę na siebie uważał, obiecuję. - Przytaknął Louis i ulokował dłoń Harry'ego na swoim sercu, przykrywając ją swoimi dłońmi. — Nic mi nie grozi. - Dodał z uśmiechem. — Miłej nocy.

— Miłej nocy. - Przytaknął Harry bez jakiejkolwiek emocji i wtulił się w tors szatyna, mocno ściskając tył jego koszulki. — Błagam cię, bądź bezpieczny.

— Mhm. - Louis jedynie mruknął w odpowiedzi, czule głaszcząc plecy bruneta, po sekundzie przerywając uścisk. — Lecę. Widzimy się rano. - Uniósł brwi w górę i pochylił się na ciało młodszego.

— Widzimy się rano. - Przytaknął Harry widocznie niezadowolony, wyciągając się po pocałunek.

Docisnęli do siebie swoje wargi, po prostu trzymając je w miejscu, ciesząc się ich ciepłem i miękkością. W końcu Louis mruknął cicho i praktycznie bezdźwięcznie oderwał się od wiśniowych ust, uśmiechając się przy tym szeroko. Puknął młodszego palcem w nos i przejechał nim niżej, zahaczając o jego dolną wargę, pociągając ją w dół. Ta wróciła na miejsce z charakterystycznym plumknięciem, które delikatnie rozbawiło dwójkę chłopaków. Z uśmiechami na twarzach popatrzyli na siebie, tak po prostu stojąc i myśląc.

— Wrócę. - Szepnął Louis i wyciągnął rękę w przód, czochrając średniej długości włosy chłopaka. — Śpij dobrze.

— Szerokiej drogi.

Harry odsunął się do tyłu, uśmiechając się tak aby nie unosić kącików ust w górę. To sprawiło że maksymalnie uwidocznił swoje dołeczki, wyglądając przy tym jak żabka. Louis uśmiechnął się na ten widok lecz zaraz spuścił głowę w dół, uderzając się dłońmi w uda, szybko kierując się w stronę samochodu. Przez wygląd loczka miał ochotę podejść i mocno go pocałować, ale nie mógł sobie na to pozwolić. Gonił go czas.

Wsiadł do samochodu i przełknął ślinę przez zaciśnięte gardło, głośno odchrząkując i odpalając pojazd. Przetarł twarz dłonią i wziął głębszy wdech, finalnie ruszając z miejsca.

Pokonywał znaną sobie drogę do bazy. W jego ciele nie plątały się żadne szczególne emocje, z racji że jedyne o czym teraz myślał to Harry, mimo wszystko nie czując smutku czy tęsknoty ale dziwną pustkę.

W przybijającym humorze wjechał na teren bazy, parkując w garażu. Za budynkiem widział już dostawczak który miał być jego porannym pojazdem. Wyszedł ze swojego samochodu i podszedł do Simona który stał przy tyle pojazdu, nadzorując załadunek. Podał mu rękę na przywitanie i bez słowa stanął obok, obserwując wszystko tak samo jak on.

— Gotowy? - Spytał Simon odkręcając głowę w jego stronę.

— Mhm. - Przytaknął przełykając ślinę.

— Tylko się nie stresuj. Masz się zachowywać normalnie, bez względu na to czy ktoś cię zatrzyma czy nie. - Przestrzegł go. — I mam nadzieję że nikt o tym nie wie. - Rzucił mu diabelskie spojrzenie.

— Nikt. - Skłamał układając dłonie na serce.

— Super. - Przytaknął i pociągnął się za nos, biorąc głęboki wdech. — Tam. - Wskazał dłonią na wejście do budynku. — Wchodzisz, schody na górę, drewniane drzwi ze złotą klamką i trzeci pokój po lewej. Zmykaj do spania.

— Tak jest. - Odetchnął i od razu ruszył w stronę wejścia.

Spokojnym krokiem ruszył na górę do wskazanego wcześniej pokoju, przy okazji sprawdzając swój telefon, oglądając tiktoki które wysłał mu Harry. Niektóre z nich były rzeczywiście śmieszne, a niektóre tak głupie że odechciało mu się żyć. Mimo wszystko oglądając wszystkie miał uśmiech na twarzy.

Drunk Call | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz