Cinema

353 28 93
                                    



#drunkcallff na Twitterze!

— Tu mieszka Tomlinson, co nie? - Spytał Tony zadzierając głowę w górę.

— Tak. - Odpowiedział Harry również podnosząc wzrok, patrząc na właściwe okno. — Idziemy dalej? - Dopytał pociągając blondyna za dłoń.

Tony pociągnął nosem po czym przetarł twarz dłonią, ruszając dalej przed siebie. Byli właśnie w drodze do kina, aby obejrzeć kontynuację serii filmów którą oglądał Tony. Harry jej nienawidził, pamiętał jak był zmuszany przez Louisa aby oglądać wszystkie powiązane ze sobą filmy i do dziś nie wie czemu tyle osób z jego grona uwielbia tą serię. Nawet Niall. Praktycznie cała okoliczna młodzież zbierała się do kina aby obejrzeć premierę, ale szczerze mówiąc to Harry zdecydowanie bardziej wolałby siedzieć w domu.

I cóż, większość nastolatków była tak ogromnymi fanami, że poświęcili imprezę. Harry był podekscytowany imprezowaniem w domu znajomego z innej szkoły, ale nie mógł nic poradzić kiedy nawet on wybierał się do kina na głupi film Marvela.

— Dużo znajomych tam będzie, rozwesel się trochę. - Tony polecił łagodnie. — Będą pytać.

— Przepraszam.

Blondyn pochylił się w stronę loczka, cmokając go w polik, po sekundzie obserwując jak ten uśmiecha się delikatnie. Był to najsztuczniejszy uśmiech jaki ktokolwiek mógł sobie kiedykolwiek wyobrazić, ale ważne że był.

Harry czuł się strasznie źle przy Tonym. Bał się że czegokolwiek nie zrobi bądź nie powie, będzie czekać na niego kara. Nie spodziewał się tego że będzie przeżywał taki koszmar i nie będzie miał odwagi aby się z niego wybudzić. Chciał poczuć się kochany i potrzebny. Ładny. Wystarczający.

Przed kinem stała mała grupka nastolatków, lecz żaden z nich nie był znajomym ani Harry'ego ani Tony'ego. Mimo wszystko jak na chłopaków przystało blondyn ruszył się przywitać, nawet jeśli nikogo nie znał. Harry nigdy tak nie robił i zastanawiał się jak to jest podać rękę obcej osobie z którą nigdy w życiu się nie rozmawiało.

Wstrzymał oddech kiedy skanując młodzież wzrokiem, ujrzał Louisa. Teoretycznie nie musiał się dziwić, bo oczywiście że szatyn pójdzie do kina aby obejrzeć Avengers: Endgame, ale to nie zmieniało faktu że zaczął panikować kiedy go zobaczył. Albo bardziej cieszyć. Był zadowolony z faktu że go zobaczył. Że będą blisko.

Posłał mu delikatny uśmiech kiedy tylko złapali kontakt wzrokowy, a szatyn skinął głową, powstrzymując się z całych sił przed tym aby nie uśmiechnąć się szerzej, co Harry oczywiście poczuł i sam musiał się pilnować aby nie ukazać uzębienia ani chociażby dołeczków.

Nie miał pojęcia jak samo patrzenie na szatyna mogło wprawić go w tak pozytywne wibracje.

— Ma ktoś poczęstować papierosem? - Spytał Tony przeskakując wzrokiem po wszystkich.

— Ja mam. - Przytaknął Louis sięgając do kieszeni spodni, aby zaraz wyciągnąć z nich paczkę papierosów. Wystawił otwarty kartonik w stronę blondyna, lecz kiedy ten miał już chwytać za jednego papierosa, szatyn upuścił pudełko. — Ups. - Zawinął wargi w cienką linię.

Tony zacisnął dłonie w pięści i spojrzał na szatyna wzrokiem pełnym nienawiści, kiedy to on jedynie uśmiechał się łobuzersko, krzyżując ręce na piersiach. Blondyn nie mógł mu nawet podskoczyć, bo każdy wokół wyczuwając napiętą atmosferę między tymi dwoma od razu cały się spiął, będąc gotowymi stanąć w obronie Louisa.

Drunk Call | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz