What happened to you?

422 33 102
                                    



#drunkcallff na Twitterze

dajcie mi komentarze:pp

Harry szedł chodnikiem obok swojego chłopaka, trzymając w swojej dłoni jego dłoń, wsłuchując się w jego opowieść na temat wczorajszego treningu, dążąc z nim na małe zakupy przed czwartkowymi lekcjami.

— Ivy? - Brunet zmarszczył brwi, drapiąc się kciukiem po dolnej wardze. — Nigdy mi o niej nie wspominałeś. - Dodał zatrzymując się przed pasami.

— Poznałem ją dopiero tydzień temu, nie miałem okazji ci powiedzieć. - Oznajmił Tony rozglądając się na boki, aby następnie przejść przez ulicę.

— To skoro ty idziesz do niej, to może ja też sobie wyjdę. - Zaczął się zastanawiać.

— Co? Nie pozwalaj sobie na zbyt dużo. To że ja spotykam się z laskami, nie oznacza że ty możesz robić to samo. Wyjdziemy wieczorem tak jak ci mówiłem, wyrobię się do tego czasu.

— Okej, przepraszam.

Tony zamienił się miejscami z Harrym tak, aby to młodszy szedł od strony ulicy. To był jeden z jego nawyków; po prostu nie lubił chodzić bliżej samochodów, a Harry nie miał z tym żadnego problemu i było mu to mocno obojętne którą stroną chodzi.

Zawsze rano przed szkołą para zachodziła do sklepu, który znajdował się niedaleko szkoły, aby kupić po butelce ich ulubionego soku. Tony przepuścił Harry'ego w drzwiach i od razu skierował się za nim w stronę regału na którym ustawione były batoniki i stanął obok niego, mierząc wszystko wzrokiem.

— Mogę tego? - Zapytał brunet łapiąc słodycz do dłoni.

Harry wydął wargi dokładnie obserwując całą gamę batoników do wyboru. Było mu cholernie przykro z powodu tego, że mógł wybrać tylko jednego batona i to na dodatek tylko proteinowego. Najchętniej wziąłby po jednym z każdego rodzaju. Jednak posiadanie chłopaka który ma obsesje na punkcie zdrowego odżywiania się miało swoje minusy.

— Słodki. - Zaśmiał się blondyn odgarniając loki partnera do tyłu, aby następnie cmoknąć go w polik i ustawić się najbliżej jego ciała jak tylko to było możliwe.

— Zadałem ci pytanie. - Mruknął zarumieniony loczek, uśmiechając się niewinnie. — Jak ja cię. - Warknął, zaczynając nerwowo poruszać dłońmi przy twarzy starszego, tak jakby miał zaraz zedrzeć z niego skórę.

— Słodki. - Powtórzył i cmoknął go w usta, sprawiając że ten zarumienił się jeszcze bardziej.

— Louis, ty idioto! - Nagle do uszu loczka wpłynął głos Zayna. I słysząc imię szatyna, poczuł się strasznie dziwnie. Na tyle dziwie, że musiał odsunąć się od swojego chłopaka.

I nie minęła sekunda, a zza rogu wyszedł Zayn, tyle tylko że był sam. Dopiero w momencie w którym zielonooki spojrzał na jego twarz, zrozumiał że ten rozmawiał z Louisem przez telefon. Szczerze mówiąc to trochę się zawiódł; już od dłuższego czasu nie widział szatyna i z tego co słyszał to ten cholernie się zmienił. Był jednym z najprzystojniejszych nastolatków w szkole, mimo tego że nie pojawił się tam od kilku miesięcy i nie pojawi się już nigdy. Wszyscy ciągle czuli jakby tam był. Plotki o nim nigdy nie ustawały i w sumie to dzięki nim Harry wiedział o Louisie cokolwiek. Wiedział iż prawdopodobnie ma nowe tatuaże, wyglada groźniej, poważniej i lepiej się ubiera. Że wyprzystojniał i stał się obiektem westchnień każdej możliwej osoby. Chciał zobaczyć go na własne oczy, bo nie wierzył w to, że Louis mógł stać się jeszcze bardziej perfekcyjny.

— Jesteś tak upierdliwy. - Czarnowłosy jęknął głośno, stając przed lodówką. — Nie no nie ma opcji, wejdź tutaj i sobie sam kup.

Harry starał się usłyszeć całą rozmowę, ale był w stanie wychwycić jedynie zdania wypowiadane przez Zayna, z których wiele raczej by się nie dowiedział.

Drunk Call | Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz