Na Twitterze #exchangeff
– O której wracają od tej ciotki? – zapytał Harry podczas bawienia się palcami Louisa. Był wczesny ranek, ale z jakiegoś powodu obaj obudzili się wyspani i wypoczęci, więc leżeli w łóżku szatyna i korzystali z nieobecności innych domowników.
– Albo jutro rano, albo jeszcze dziś wieczorem. Zależy, jak bardzo Fizzy ma dość ciotki – mruknął w odpowiedzi, zaraz potem zabrał rękę i przeciągnął się. Harry wydął dolną wargę na utratę kontaktu fizycznego z Louisem, a ten widząc to, parsknął śmiechem.
– Co?
– Jesteś przeuroczy – uśmiechnął się delikatnie i przyciągnął go na swój nagi tors. Zadowolony brunet od razu wtulił się w jego klatkę piersiową i objął ramieniem jego talię. – Mam trening o siedemnastej – oznajmił po chwili ciszy.
– Będę mógł pójść z tobą?
– Jasne, jeśli tylko chcesz.
– Oczywiście, że chcę. Lubię oglądać tego przystojnego kapitana szkolnej drużyny, a dawno nie widziałem, jak gra – spojrzał w górę na twarz Louisa.
– Mhm, jaki jest ten kapitan? – zaczął drapać plecy zrelaksowanego chłopaka.
– Nieziemsko przystojny, leci na niego pół szkoły. Zabawny, zazdrosny i dokuczliwy. Taki cwaniaczek, wiesz? Lubi się popisywać.
– Cóż, może ma przed kim – obniżył głowę i potarł swoim nosem o nos Harry'ego.
– Może – przymknął lekko powieki. – Jest też uczuciowy, czuły i opiekuńczy. Jedyny minus jest taki, że za rzadko mnie całuje.
– Trzeba to zmienić – brunet nie zdążył odpowiedzieć, bo Louis połączył ich usta w pocałunku, który trwał zdecydowanie dłużej niż początkowo planował. Przerwali tylko i wyłącznie przez dzwoniący telefon. Harry z jękiem odsunął się i usiadł, przeszukiwał pościel w celu znalezienia telefonu. – Kochanie – zielonooki zerknął na szatyna, który z uśmieszkiem podał mu dzwoniący telefon z szafki.
– Mogłeś tak od razu – wywrócił oczami i odebrał połączenie. – Cześć, kochana... Tak, ale dlaczego jesteś na nogach o tej porze?... W porządku... My się wcale nie piep-, nie ważne, zadzwoń dzwonkiem do drzwi... Okej, też cię kocham – po tych słowach rozłączył się i spojrzał na Louisa. – Ari przyjdzie za dziesięć minut po notatki, więc wstajemy.
– Rządzisz się, Styles – wytknął mu.
– Nie widzę, żeby ci to przeszkadzało, Tomlinson – puścił do niego oczko, po czym wstał z łóżka i mocno się przeciągnął. Louis nawet nie próbował ukryć, że gapi się na jego półnagie ciało. – A mógłbyś zrobić pranie? Ja w tym czasie zrobię nam śniadanie.
– W porządku, mon chéri* – zwlókł się z miękkiego i ciepłego łóżka, po czym poszedł do łazienki, w której urzędował już Harry. – Masz u siebie w pokoju jakieś brudne rzeczy, czy wszystko wrzucałeś do mnie?
(*kochanie/mój drogi)
– Wrzucałem do ciebie – włożył szczoteczkę z pastą do buzi i szorował porządnie zęby patrząc w lustrzane odbicie, gdzie widział Louisa, który psika pachy dezodorantem. Już po chwili poczuł dłonie na swoich biodrach i pocałunek na nagim ramieniu.
– Moglibyśmy rano połączyć jakoś nasze rutyny – zaproponował niebieskooki. – Spędzalibyśmy wtedy trochę więcej czasu razem i nikt by nic nie podejrzewał bo dzielimy razem łazienkę – Harry pokiwał głową i wypluł pianę po paście. Przepłukał twarz wodą i wytarł ją w ręcznik.
![](https://img.wattpad.com/cover/330002449-288-k567192.jpg)
CZYTASZ
Exchange | Larry Stylinson
Teen FictionLiceum. To właśnie tam wszystko się zaczęło. Harry Styles jedzie na szkolną wymianę do Francji, która ma trwać rok. Ma mieszkać z kobietą po czterdziestce i jej dziećmi. Harry lubi wyzwania, więc nowa szkoła to coś dla niego. A jeszcze lepszym wyz...