Co się wydarzyło u Ramosa? pt. IV

136 11 44
                                    


Rok później

Siedziałem na kanapie i piłem herbatę. Byłem w domu. W moim zajebistym domu, w Barcelonie. W tym samym, w którym spędziłem tyle lat. Tyle rzeczy co tu się odbywało. Ramos pierwszy raz pocałował Geriego, jak się najebali, Jordi Alba bawił się w striptizera, Iniesta utknął w piwnicy, Ronaldinho sprowadził całą reprezentacje Brazyli. Uśmiechnąłem się do siebie, patrząc na wiszące nad kominkiem zdjęcia - z wygranego mundialu, z Copy Americi, z Ligi Mistrzów, wyjazdów z chłopakami, z Cristiano, z dzieciakami, które po naszym rozwodzie mieszkały z Anto w Argentynie. Wszystko było na swoimi miejscu. No prawie.

- Karzełek, jedziesz z nami do Madrytu!? - wydarł się Gavi, a stojący za nim Pedri tylko się śmiał.

- Troche szacunku gówniarzu, sam King Kongiem nie jesteś - odparłem, groźnie na niego patrząc, ale zaraz wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem - w sumie mogę jechać.

Tak naprawdę o niczym innym nie marzyłem tak jak o tym by jechać do stolicy. Pewnie spytacie, czy nie jebnąłem się w głowę? A no jebnąłem, jakieś dziesięć miesięcy temu, zgadzając się zostać chłopakiem pewnego Portugalczyka. Który niedawno zakończył karierę piłkarską i ma posadę w madryckim sztabie. Nie widzieliśmy się cały tydzień.

- Git, zapierdolimy staremu samolot? - spytał Pedri.

- Kurwa, jeszcze się pytasz - wstałem z kanapy i poszedłem się spakować.

Jakieś pół godziny później siedzieliśmy we trójkę w samolocie Xaviego. Zostawiliśmy mu kartkę pod drzwiami, że pożyczamy. Oby się nie wkurwił aż tak bardzo jak ostatnio, gdy mu całe paliwo wylataliśmy. Ale Robercik go jakoś udobrucha. Leci z nami też Dembele jako pilot, bo żadnemu z nas nie chcę się bulić za sterem. Chociaż nie wiem czy to taki dobry pomysł, bo Francuz już trzy razy się rozbijał. No ale trudno, powinniśmy przeżyć.

Sięgnąłem po telefon (który prawie mi wypadł, po dziwnym manewrze który wykonał nasz niedojebany pilot) i zobaczyłem kilka nieodebranych połączeń, i z dziesięć wiadomości, od Mbappe i Cristiano. Mój chłopak pytał tylko, kiedy dolecimy, za to Mekambe miał jakąś grubszą sprawę.

BAGIETA
Leo
Leo
Messi
Pchło
Kurwa
Odbieraj
Oddzwoń, błagam cię
To ważne

Ciekawe czego chce ode mnie ten żabojad. Poinformowałem Hiszpanów grających w Fifę, że udaję się do toalety i, że jak nie wrócę po godzinie to znaczy, że się utopiłem, a następnie połączyłem się z Francuzem.

- Wysłów się - rzuciłem do słuchawki.

- Mogłeś milej, karle - odparł Kylian - dobra, ale to nie istotne, jak pisałem mam sprawę.

- Zamieniam się w słuch.

-Chcesieoswiadczycneyowialeniewiemjakipomóżmiprosze - chłopak tak szybko to powiedział, że chwilę zajęło mi przetworzenie jego słów.

- C-co? - wydukałem tylko

- No...jak się oświadczyć Neymarowi? - spytał niepewnie.

- A co to ja jestem, biuro matrymonialne? Dzwoń do Crisa, on ci pomoże - odparłem.

- Dzwoniłem, a on kazał spytać ciebie, bo ty najlepiej znasz Neya - tym mnie zaskoczył.

- Jebany zdrajca...- powiedziałem sam do siebie

- Co tam mówisz Leo? - zainteresował się chłopak.

- A nic nic - powiedziałem, po czym dodałem - wiesz, że Neymar to niepoprawny romantyk.

- No wiem - przytaknął.

- A więc - kontynuowałem - zabierz go na jakiś spacer, albo na wieżę Eiffla, czy inne denne gówno rodem z komedii romantycznych. Tylko dodaj od siebie coś oryginalnego, nie wiem, kup mu tyle róży ile dni się znacie czy coś w ten deseń.

Football one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz