Zdjęcie pt. II

135 10 17
                                    

Na słowa Marcelo coś przewróciło mi się w żołądku. Sergio Pierdolony Ramos to postrach całej szkoły. Diler narkotykowy. Kapitan drużyny koszykarskiej, który jednym dotknięciem może powalić na ziemię każdego. Jak kiedyś Dembele przez przypadek potrącił go na schodach, to wylądował na ich końcu że złamaną nogę. Jakim kurwa cudem Neymar jeszcze żyje?

- No to chyba powinniśmy się do niego udać - odezwał się w końcu nieśmiało Griezemann.

- Nie inaczej - odparł Cris - ale dopiero za pół godziny, bo teraz są lekcje. Co wy na to, żeby przejrzeć monitoring z ostatniego tygodnia?

Messi zajęczał na te słowa.

- Japierdole, Cris,  to jest najnudniejsze co może być... - opadł na kanapę obok Marcelo - myślę, że poradzisz sobie sam. Jest ktoś chętny do pogrania w Fifę?

Oczywiście wszyscy oprócz Portugalczyka przytaknęliśmy. I tak oto Ronaldo sprawdzał sobie te kamery, a nasza czwórka grała. Ja wiem, sprawiedliwość w chuj. Po jakimś czasie Cristiano zawołał nas wszystkich do siebie.

- To nagranie w wczoraj od 15.30 - oznajmił, gdy podeszliśmy do monitora - sprzed toalet.

Mężczyzna puścił nagranie. Przez chwilę nic się nie działo, ale nagle na ekranie pojawiły się dwie osoby. Włosy stanęły mi dęba. Ja i Neymar. Czemu ja tego nie pamiętam do kurwy? Staliśmy przez chwilę przed drzwiami rozmawiając o czymś. W końcu Brazylijczyk zaśmiał się i weszliśmy do środka. I nagle ktoś zasłonił kamerę jakimś czarnym materiałem. Ronaldo zapauzowal i powiedział:

- Sami widzicie, że ktoś coś knuje - przerwał mu cichy dźwięk dzwonka, zwiastującego przerwę.

Popatrzyliśmy po sobie i w końcu odezwał się Messi:

- Więc czas poszukać Ramosa.







Razem z Francuzem, Brazylijczykiem, Portugalczykiem i Argentyńczykiem szedłem korytarzami szkoły. Szliśmy do palarni, gdzie prawdopodobnie przebywał potrzebny nam Hiszpan. Zdziwiło mnie więc, kiedy Messi i Ronaldo skręcili w stronę sali biologicznej. Popatrzyłem pytajaco na Marcelo, ale on tylko wzruszył ramionami. Po chwili naszym oczom ukazał się Neymar, któremu mężczyźni tłumaczyli najwyraźniej zaistniałą sytuację. Kiedy podeszli do nas, Cris oznajmił:

- Neymar też jest zamieszany w tę sprawę, więc ma prawo być wtajemniczony w szczegóły śledztwa.

Pokiwaliśmy głowami w zrozumieniu i każdy poszedł przywitać się z Brazylijczykiem. Kiedy nadeszła moja kolej, serce zaczęło galopować mi jak szalone. Podałem drżącą dłoń Neymarowi, a ten ku mojemu zdziwieniu zamknął mnie z szczelnym uścisku. Gdy w końcu się od siebie oderwaliśmy, policzki piekły mnie niemiłosiernie. Japierdole. Kylian, co jest z tobą nie tak?!





W końcu dotarliśmy do miejsca rzekomego pobytu Sergio. Palarnia znajdowała się na czymś w rodzaju werandy. Wyszliśmy na zewnątrz, rozglądając się za Hiszpanem. Było tu multum ludzi i ciężko było znaleźć tego jednego, który mógł rozjaśnić nam całą sprawę. W końcu Antoine złapał mnie za rękaw, wskazując rudowłosego. Skierowaliśmy się w jego stronę. Kiedy mężczyzna nas zauważył, spojrzał na nas pytajaco, gasząc papierosa.

- Czego chcecie? - spytał, skanując nas wzrokiem. Trochę za długo zatrzymał go na moim różowowłosym przyjacielu, który się zarumienił. Co tu się...

- Co wiesz o tym? - odpowiedział pytaniem na pytanie Messi, pokazując zdjecie.

Hiszpan najpierw wytrzeszczył oczy, a potem pokiwał głową. W końcu odparł:

- To nie moja sprawka, choć bardzo chętnie udupiłbym to brazylijskie ścierwo. Ale wiem, kto może być w to zamieszany.

Popatrzyliśmy na niego pytajaco, a on dodał:

- Niejaki Gerard Pique.








Znowu przemierzaliśmy szkolne korytarze, tym razem w siódemkę. Już mnie nogi bolały od tego łażenia, a w sumie nic nie ustaliliśmy. Głośno zakląłem, gdy usłyszeliśmy dzwonek na lekcje. Trzeba będzie znowu czekać 45 minut. Wróciliśmy więc do biura Messiego i Ronaldo. Portugalczyk i Mercelo usiedli przy komputerach, Leo poszedł poćwiczyć jogę razem z Neymarem, który profilaktycznie wolał być jak najdalej od Ramosa, a ja i Anto usiedliśmy na kanapie. Sergio natomiast stanął sobie przy ścianie dokładnie naprzeciwko nas.  Hiszpan nie spuszczał wzroku z mojego przyjaciela, który nie wiedział co ze sobą zrobić. W końcu popatrzył na mnie znacząco i oznajmił że idzie do toalety, przylegającej do pomieszczenia. Po kilku minutach ruszyłem za nim. Zapukałem do drzwi a on wciągnął mnie do środka, zakluczając je.

- Stary, spokojnie - zacząłem, bo Francuz wyglądał jak zaszczute zwierzę.

- Jak ja mam być kurwa spokojny jak ten rudzielec bez przerwy się na mnie gapi?! - załamał się Anto - boje się o swoje życie!

Prychnąłem. On mu się kurwa podoba.

- Nie przyszło ci do głowy, że...em... - nie widziałem jakich słów użyć, więc w końcu walnąłem prosto z mostu - wpadłeś mu w oko?

Griezemann zakrztusił się powietrzem, patrząc na mnie jakbym conajmniej zamienił się w Shakire i zaczął tańczyć taniec brzucha.

- Czy ty nie uderzyłeś się czasem w łeb?! - odezwał się w końcu.

- No ale popatrz, odkąd cię zobaczył nie spuszcza z ciebie wzroku - powiedziałem, a Francuz zsunął się po ścianie.

- To jest kurwa niemożliwe - odparł - n-i-e-m-o-ż-l-i-w-e.

- Dowiesz się prawdy tylko w jeden sposób - spojrzał na mnie pytajaco, a ja kontynuowałem - musisz z nim pogadać.

- No chyba cię coś boli! - oburzył się Griezemann.

- Mnie nic, ale ciebie zaraz może zacząć po spotkaniu z Ramosem - odparłem patrząc na przyjaciela ze znaczącym uśmiechem, po czym krzyknąłem - Sergio! Pozwól tu na chwilę!

- Kylian do cholery! Ani...- oburzył się Antoine, ale było już za późno, bo rudowłosy pojawił się obok nas.

- Czego chcesz? - spytał Hiszpan, ale ja tylko bez słowa wepchnąłem go do łazienki, zamknąłem drzwi i podparłem je krzesłem. Jestem genialny. Obaj coś tam się darli, a Griezemann groził, że mnie powiesi, ale wiem, że jeszcze mi podziękują.

Wróciłem zadowolony do głównego pomieszczenia, gdzie przebywała reszta towarzystwa. Opadłem na kanapę, którą zajmowali Neymar i Leo. Argentyńczyk popatrzył na mnie i spytał:

- A gdzie Griezemann i Ramos?

- Coś sobie... wyjaśniają - odparłem z tajemniczą miną.

Usłyszeliśmy dzwonek, a ja westchnalem. No to lecimy po kolejnego Hiszpana.




















Hejka! Krótkie trochę, ale ostatnio nie mam weny za bardzo. Myślę, że nie ma tragedii. Mam nadzieję, że do następnego!

Football one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz