pov. Theo
Nie. Nie. Nie. I jeszcze raz nie. No błagam. Boże, za jakie grzechy. Taka była moja reakcja kiedy wszedłem do pokoju przeznaczonego mi na zgrupowanie reprezentacji. Był ogólnie ładny, przestronny i czysty. Ale miał jeden znaczący mankament. Czyli tylko jedno łóżko. Nie żeby to bylo coś nowego. Tyle że tym razem pokój miałem dzielić z Antoine Cholernym Griezmannem. Miałem z nim SPAĆ W JEDNYM ŁÓŻKU. Może ja się powieszę na sznurku od rolet?
Dla ścisłości, Anto podoba mi się od dawna, ale wiem, że ja jemu nie. Tak więc nawet nie wchodzi w grę wyznanie mu moich uczuć. Już lepiej niech jest jak jest. W ogóle jest tylko jedna osoba, która wie o tym, że szaleję na jego punkcie. Mój cudowny braciszek. Sherlock szukał ładowarki w domu rodzinnym i znalazł całą kolekcję koszulek Francuza. I jego zdjęcia. Myślałem, że tam umrę ze wstydu. Dobrze chociaż, że nikomu nie powiedział.
No, ale abstrahując od naszych świetnych braterskich relacji, stwierdziłem, że mam nie lada problem. Dobrze chociaż, że Griezmanna zatrzymał trener i mam jeszcze czas jakoś to odkręcić. O ile się da. Że też akurat teraz Girund - mój stały współlokator - uparł się na pokój z Kylianem, ktory de facto zawsze ma pokój z Anto. Wiedziałem więc, że do nich nie pójdę. Do Lucasa też nie, bo powie, że sam mam sobie radzić. Hm... Kto mi został? Pavard, Maingan, Cama... Noi to jest to! Camavinga! Dzieciak ostatnie czego chce to spać z Kounde, więc na pewno się zgodzi na zamianę!
Wyszedłem, a raczej wybiegłem z pokoju na korytarz, gdzie wywieszony był plan budynku i rozpiska, kto gdzie mieszka. Pokój chłopaka powinien znajdować się dokładnie nad nami. Udałem się więc szybko na wyższe piętro i zapukałem do drzwi. Po chwili otworzył mi Kounde. Bez koszulki. Odwróciłem wzrok speszony. Jak możecie się domyślić, nie zrobiłem coming outu przed chlopakami.
- Czego? - spytał Jules, opierając się o framugę i zakładając ręce na piersi.
- Jest Edoardo? - odparłem pytaniem na pytanie.
- Ano jest - powiedział Francuz - bierze prysznic.
Pokiwalem głową. Staliśmy tak w drzwiach, a cisza się przedłużała, więc w koncu zacząłem:
- J-ja... tak jakby potrzebuje przysługi.
- To potrzebujesz, czy tak jakby?
- No potrzebuje.
- To gadaj łaskawie, a nie stoimy na progu jak idioci.
- Możemy wejść? - zapytałem retorycznie.
- Jeszcze czego! Oczywiście, że nie! Mów czego chcesz, bo zaraz zamknę te drzwi i gówno będziesz miał!
W tym momencie z łazienki wyszedł Camavinga. Przez chwilę patrzył na nas jakoś dziwnie, ale w końcu spytał:
- Czego chcesz, Theo?
- Potrzebuje przysługi - odparł za mnie Kounde - tyle, że dalej nie wiem jakiej.
- No to gadaj pan łaskawie, bo nie mamy całego dnia - dodał gracz Realu Madryt. Dobrali się jak w korcu maku, nie ma co.
Wziąłem głęboki oddech i rozważając wszystkie za i przeciw wyrzuciłem na jednym wdechu:
-Bojapotrzebujezamienićsięzktórymśzwaspokojembojaniemogespaćzanto
- Co ty pierdolisz? - odparli w tym samym momencie.
- Powiedz to jeszcze raz, tylko normalnie - dodał Jules.
- Noo... muszę się zamienić z którymś z was, bo nie mogę spać w jednym łóżku z Anto - wykrztusiłem w końcu, a oni popatrzyli na mnie jak na wariata.
- A to dlaczego niby? - spytał Camavinga - lubicie się przecież.
- No właśnie w tym problem, że ja go lubie za bardzo... - odparłem zawstydzony.
- Jesteś gejem?! - wydarli się jednocześnie, a ja, gdybym ich nie potrzebował, to najchętniej bym udusił.
- Nie kurwa, misiem Gogo! - załamałem się - dzięki, że mnie właśnie wyoutowaliście przed całą kadrą!
- Sorry stary... - zreflektował się Edoardo, a Jules mu przytaknął.
Przez chwilę staliśmy w ciszy, aż w końcu odezwał się gracz Barcelony:
- A nie myślałeś o tym, żeby mu powiedzieć?
- Po co? On nic do mnie nie czuje, Jules... - odparłem zrezygnowany - ma żonę...
- Tak się składa, że już nie ma - odparł jakiś głos z głębi pokoju, a ja zamarłem, bo znałem go aż za dobrze - bo woli pewnego francuskiego piłkarza z numerem 22, który myśli, że w ogóle nie widać jak się na niego gapi.
Anto podszedł do nas i wycelował palcem w moją klatkę piersiową. Czy on tu był przez cały czas? Japierdole... Stałem jakbym zobaczył conajmniej Shreka w przebraniu baletnicy.
- I ani mi się waż z kimś zamieniać, bo nie po to skazalem Kyliana na spanie z tym ćwierćmózgiem.
A wtedy stało się coś, na co nie byłem kompletnie gotowy. Griezmann stanął na palcach i delikatnie złączył nasze usta. Czy ja śnię? Niech mnie ktoś uszczypnie. Po chwili Anto oderwał się ode mnie i dodał z uśmiechem:
- Jesteś idiotą, Hernandez.
Dobra, jednak to dzieję się naprawdę.
Hejkaaa! Wieki minęły od ostatniego shota, ja wiem 😅. Ale najpierw nie miałam czasu, a potem pomysłu... Fabułę tego czegoś wymyśliłam w środku nocy, więc nie pytajcie nawet. Ale końcowo chyba nie jest jest tragicznie XD. Do następnego! (kiedykolwiek to będzie)