Nie przespałam prawie nocy bo rozmyślałam nad propozycją starszego bliźniaka. Śpiewanie to moje hobby ale moją pasją jest malowanie. Dawno tego nie robiłam, więc wyjęłam płótno które miałam jeszcze z czasów gdy żyła mama. Wygrzebałam gdzieś farby i pędzle po czym zaczęłam szkicować kontury ołówkiem. Gdy projekt był poprawiony już w całości zaczęłam powoli i w skupieniu nakładać farby na płótno. Minęło kilka godzin chyba ze 4, byłam pochłonięta rysunkiem tak bardzo że nie zauważyłam jak do pokoju wszedł Tony. Tak samo było z Shane'm, skończyłam połowę obrazu po czym wstałam i zrobiłam kilka kroków w tył. Przyjrzałam się obrazowi, przedstawiał on twarz kobiety ale tylko do połowy. Z drugiej strony widniała połowa motyla, był szaro - błękitny. Już chciałam zabrać się za połowę z twarzą gdy zatrzymał mnie głos Tony'ego.
- Ładnie malujesz, ale musisz coś zjeść. - rzekł podziwiając moją pracę.
- Okej, tylko się ubiorę. - powiedziałam, ale gdy Tony ruszył do drzwi powiedziałam jeszcze: - Jak komuś o tym powiesz to nie ręczę za siebie.
Tony tylko się uśmiechnął w odpowiedzi po czym wyszedł z pomieszczenia. Ja ruszyłam do garderoby aby zmienić piżamę na szare dresy i za dużą białą koszulkę. Kilka minut później zeszłam do kuchni, o dziwo zastałam tam wszystkich braci. Wyjęłam miskę i nalałam do niej mleko, chwilę później dodałam płatki i usiadłam obok Willa.
- Wszystko ok? - zapytałam zdziwiona obecnością całej piątki braci.
- Tak, artystko. - zaśmiał się z chytrym uśmiechem Tony.
Popatrzyłam na niego nienawistnym wzrokiem, jak on się wygada to go kopnę przysięgam. Shane zauważył to jak patrzyłam na jego bliźniaka.
- Artystko? - zdziwił się Dylan.
- Tony się wygłupia. - palnęłam bez sensu.
- Wcale a wcale, nasza mała Hailie ma talent. - zachichotał młodszy bliźniak.
- Nie żyjesz.- warknęłam po czym walnęłam go w brzuch i wybiegłam do mojego pokoju.
Shane pobiegł za mną a Dylan zwijał się ze śmiechu, Will i Vince patrzyli w osłupieniu na Tony'ego który jęknął z bólu próbując ustać na nogach. Bliźniak Tony'ego wbiegł do pokoju zaraz za mną, po czym stanął jak wryty patrząc na płótno. Spuściłam głowę i opadłam na łóżko.
- Wiem że umiesz śpiewać, ale nie wspominałaś nic o malowaniu. - wydusił z siebie po kilku minutach ciszy.
- Myślałam nad twoją propozycją i tak jakoś wyszło. - wzruszyłam ramionami.
- To co ustaliłaś?
- Nie chcę tego, śpiewanie to hobby, malowanie to pasja a sztuki walki to codzienność. - wypowiedziałam moje zdanie.
- Sztuki walki? - zdziwił się tak bardzo że prawie upadł.
Nosz kurwa wygadałam się, no nic trudno. Opowiedziałam Shane'mu (przepraszam nie wiem jak to odmienić) jak trenowałam sztuki walki gdy jeszcze mieszkałam w Anglii.
- Wow, to tak w sumie czemu chodzisz na samoobronę z Dylanikiem? - zapytał.
- Bo nie chciałam żeby wiedział że to potrafię, wtedy mógł by mnie bić tak serio. W sumie to już mnie bije ale na wszelki wole by nie wiedział że jestem przeciwnikiem w którego może nawalać tak jak w każdego chłopaka który się do mnie odezwie.
---------------------------------------------------
488 słów
pomysły >>>>>>>>>>
krytyka >>>>>>>>>>>