Wycieczka do ZOO.

883 19 7
                                    

Will czuje się świetnie, nikt nie wraca do tamtych wydarzeń bo jak się okazało był to poprostu jakiś niepełnoletni kierowca który stracił panowanie nad samochodem i wjechał w auto Willa.

A tak z innej beczki to Vince jest chyba nawiedzony. KURWA. On przewiduje przyszłość! Nie no żartuje, to poprostu zbiegi okoliczności. 

Dzisiaj dzień jak codzień, wstałam, zjadłam śniadanie i zaczęłam się zastanawiać co chcę dzisiaj robić. Teoretycznie wybór mam w miarę duży, ale pomimo tego nie umiem wybrać. Shane chyba też nie mógł za bardzo się zdecydować bo usiadł na kanapie, z już 3 paczką chipsów.

- Ej, dziewczynko chesz jechać na wycieczkę? - wypalił nagle po kilku minutach ciszy.

- A gdzie na tą wycieczkę chcesz jechać? Odwiedziliśmy już chyba wszystkie miejsca warte uwagi. 

- Pojedziemy do ZOO! Idź zapytaj się Tony'ego czy chce jechać z nami. - powiedział entuzjastycznie.

- A co z Dylanem? On nie jedzie? - zapytałam, żeby nie było że go nie zabraliśmy.

- Niewiem jego też się zapytaj. - wzruszył ramionami.

Ja za to bez słowa udałam się do pokoju bliźniaka Shane'a. Zapukałam trzy razy w drzwi a po usłyszeniu "wejść" wpełzłam do pokoju.

- Jedziesz z nami do ZOO? - zadałam pytanie od razu.

- Z "Nami" czyli z kim? - zapytał po chwilowej analizie tego co powiedziałam.

- No ze mną, Shane'm i zaraz ide się zapytać Dylana.

- Ok, jadę z wami bo nie mam co innego robić. Idź się pytać Dylana a ja już schodzę. - powiedział i zszedł z łóżka.

Wyszłam z jego pokoju po czym stanęłam pod drzwiami od pokoju Dylana. Zapukałam, ale gdy po dłuższej chwili nikt mi nie odpowiedział uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. I dupa, pusto, nikogo nie było w środku. Nosz ja pierdole on może być wszędzie! Chociaż najbardziej prawdopodobne jest to że jest na siłowni. Dlatego szybkim krokiem się tam udałam, gdy byłam już blisko zaczęłam słyszeć równe uderzanie o worek treningowy dla tego byłam jeszcze bardziej pewna że tam jest. Po chwili już stałam w pomieszczeniu. I co? I dup a na siłowni był Vincent.  Nie no żart to Dylan uderzał w worek, Vincenta tu nie było. 

- Ej, Dylan? - zaczełam.

- Co chesz dziewczynko? - wydyszał nie przestając wyżywać się na tym biednym worku. Aż przełknęłam ślinę wyobrażając sobie że Tym workiem jest Leo.

- Chciałam się zapytać czy jedziesz ze mną i bliźniakami do ZOO.

- Nie nie jadę, nie chce mi się.- wydyszał pomiędzy ciosami.

- Okej to ja już pójdę, pa! - rzuciłam szybko i nie czekając na jego reakcję wyszłam z pomieszczenia.

-------------------------------------------------

408 słów

pomysły >>>>>>>>>>>>>>

krytyka >>>>>>>>>>>>>>>

Uwaga! Od dzisiaj rozdziały będę dodawać regularnie w każdy poniedziałek ;)

Hailie Monet/Historie z życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz