Rozdział 3

130 17 6
                                    

Adeline

Płakałam, otaczała mnie ciemność, a moim jedynym marzeniem było, aby wtulić się w ciepłe ramiona Noah'a.

Do: Noah
Przyjdziesz? Tęsknie ;(

Rzuciłam telefon na drugi koniec łóżka, z myślą, że mi nie odpisze, a najprędzej,w przeciągu godziny, opadłam z sił materac wracając do użalania się nad sobą. Niestety nie na długo, bo po chwili zasnęłam.

***

Zbudził mnie ze snu, trzask drzwi od mojego pokoju. Chwilę później, poczułam przyjemne ciepło, a po kilku sekundach
Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę, widząc mojego najbliższego przyjaciela Noah'a. Napotkałam wzrok bruneta który się do mnie uśmiechał. Położył mnie delikatnie na łóżku i na szczęście nie przerywał otaczającej nas, przyjemnej ciszy.

-Przyszedłem zaraz po tym jak do mnie napisałaś- mówił Noah- musiałem odwołać kilka spotkań, ale dla ciebie wszystko tygrysku-powiedział i pocałował moje jasne blond włosy.
- Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało- ciągnął dalej- , ale mimo wszystko masz we mnie wsparcie, pamiętaj o tym, dobrze?
-Dobrze-powiedziałam i po chwili namysłu dodałam- a jakie spotkania przeze mnie straciłeś?
-Nic tak naprawdę ważnego, miałem tylko omówić coś z chłopakami- powiedział, a zaraz po tym oczy mu się rozszerzyły i dopowiedział- Kur..de  zapomniałem napisać do jednego z nich, że mnie nie będzie, nie obrazisz się tygrysku jeśli to zrobię teraz?
-Okej, nie mam nic przeciwko- mruknęłam.

Chłopak nerwowym ruchem wyjął telefon z kieszeni szarych dresów i zaczął wystukiwać jakąś wiadomość. Przytuliłam się do niego i kątem oka zauważyłam imię oraz nazwisko rozmówcy, ku mojemu zdziwieniu był nim Connor, tak ten Connor.
-Kim jest Connor Lee?- zapytałam, sprawdzając co mi o nim powie.
- To mój przyjaciel-westchnął.
- A skąd się znacie?-dopytywałam.

Brunet popatrzył na mnie z pewną niepewnością, zgadywałam,że nie wiedział czy mi mówić prawdę, czy może wcisnąć jakieś kłamstwo, czy w ogóle nic nie mówić.

Najwyraźniej zdecydował się na tę ostatnią opcję, bo spuścił wzrok na podłogę.
-Przepraszam, ale nie mogę ci powiedzieć-westchnął z dezaprobatą - nie złość się na mnie tygrysku, proszę, po prostu nie mogę tego zrobić, ale obiecuje ci, że się tego dowiesz.
Nawet nie przyszło mi na myśl, że jego słowa spełnią się tak szybko.

Nie złościłam się na niego, nie, wręcz przeciwnie, to on powinien być zły na mnie, nie chciałam naciskać więc zmieniłam temat.
-Jak ci minął dzień?- spytałam.
- Akurat wyjątkowo dobrze, nie miałem kolejnego  dnia pecha, w sumie ogromna niecodzienność - mrugnął do mnie- to słodkie, że pytasz tygrysku, a jak tobie?

Zdziwiłam się z tego pytania, pomimo iż on zawsze pytał jak mi minął dzień lub jak się czuje, nikt poza nim, nie wypytywał mnie o to.

Dłuższą chwile zastanawiałam się co odpowiedzieć, czy mówić mu o tym, że znam Connor'a?
Nieee za wcześnie na to

-Bywało lepiej...-odpowiedziałam smętnie- No super dzień to, to nie był.
-Dobra koniec, tego nudziarstwa bo zaraz nie wytrzymam-powiedział Noah, a po chwili zaczął mnie łaskotać.
-t-to...je..jest...okru..okrutne- wydusiłam pomiędzy falami śmiechu.

Po chwili przestał mnie łaskotać i zaczął czule przytulać, nie powiem, zdziwiłam się jego szybką zmianą nastroju.
-Co tam Noah?- zaczęłam z powagą w głosie, próbując się nie śmiać- Masz okres?

Chłopak podniósł się i popatrzył na mnie jak na idiotkę.
-Mhm- mruknął znowu się do mnie przytulając- potrzebuje dużo słodyczy i przytulasa.
-Aha- odpowiedziałam - już się robi.

Po tych słowach wstałam, uwalniając się od uścisku Noah'a, podeszłam do biurka, otworzyłam szufladę , a następnie wyciągnęłam mój cały zapas słodyczy.
Później wzięłam z blatu laptop który dostałam od ojca zanim zmarł.

Kierując się w stronę Noah'a zauważyłam, jak jego telefon wibruje od przychodzącej wiadomości.
Spojrzałam niepewnie w stronę chłopaka, ale ku mojemu zdziwieniu, ten usnął.
Odłożyłam rzeczy, które miałam w ręce na łóżko i wyciągnęłam dłoń po komórkę.
Na moment się zawahałam rozważając czy aby napewno to dobry pomysł.
Po chwili namysłu, odrzuciłam wszelkie wątpliwości i bez zastanowienia wzięłam urządzenie do rąk.
Zastanawiałam się jeszcze czy przeczytać tylko tą wiadomość, czy całą konwersacje od dzisiejszego przyjścia Noah'a. Oczywiście wybrałam tą drugą opcję.

Od Connor
Jak tam Adele?

Do Connor
Cały czas smutna, ale chyba się poprawia, nie martw się

Od Connor
To dobrze bo nie mogłem się na niczym skupić, rozmyślając co u niej.

Od Connor
Powiem Rodcher'owi, że cię dzisiaj nie będzie.

Do Connor
Okej, jak wrócę, to wszystko mu wyjaśnię.

Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, czy Connor o mnie myślał?
Kolejna sprawa, jaki Rodcher?
Nie przypominałam sobie żadnego kumpla Noah'a o tym imieniu, a przecież mówił mi że znam wszystkich jego kolegów.

O mało nie zemdlałam, gdy w mojej ręce zawibrował telefon przekazując mi że dostałam wiadomość- poprawka, że Noah dostał wiadomość.

Zaczęłam się zastanawiać kto mógł do niego napisać, bo przecież miałam otwartą konwersacje z Connor'em , a żadna wiadomość się nie wyświetliła.

Ze zdenerwowania dotknęłam czubkami palców, mojego sztyletu przywiązanego w pasie, był on szaro- srebrny z wygodną rękojeścią.
Mimo, iż znałam tylko kilka podstawowych ruchów z szermierki, nosząc go czułam się bezpieczniejsza.
Dostałam go od ojca, który na każdym kroku powtarzał mi, abym go nosiła u pasa, ponieważ nigdy nie wiadomo kiedy będzie potrzebny.
Nawet pomijając to, że znęcał się nad mamą, bo mnie nigdy nie tknął, byłam mu bardzo wdzięczna za ten prezent.
Dla niego mógł być to mały nic nie znaczący drobiazg, a dla mnie, najcenniejsza rzecz jaką posiadam.

W totalnym zamyśleniu straciłam czujność, o której tak często przypominał tata.

-Co Ty ...?!

***
Od autorki: Hej chciałabym was poinformować że nie pisze rozdziałów systematycznie lecz, wtedy kiedy mnie najdzie wena więc nie wściekacie się tak bardzo, ani nie wychodźcie z szafy o 3 w nocy.
Postaram się jak najszybciej wstawić rozdział :)
Miłego dnia

AdelineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz