Rozdział 1

227 19 8
                                    

--------

Pasująca piosenka: poker face, speed up- lady gaga

-------

-Adeline, obudź się pora do szkoły.- Mówiła monotonnym głosem mama.

Minął rok, odkąd ojciec umarł. A tak właściwie to został zamordowany w nieznanych okolicznościach. Policjanci znaleźli jego ciało, w jakimś zapomnianym pustostanie z ranami postrzałowymi w brzuchu.
Tak mówiła moja rodzicielka.

Dzisiaj był ostatni dzień przed feriami świątecznymi. Czyli 20 grudnia, więc na tę okazję, zdecydowałam się założyć coś luźnego, a jednocześnie eleganckiego.
Wybrałam białe spodnie z delikatnie zarysowanym kantem, tego samego koloru bluzkę na ramiączkach oraz czarną rozpinaną bluzę.
Do tego dobrałam białą połowę naszyjnika Yin-Yang, który zawsze nosiłam. Miał on dla mnie szczególną wartość. Otóż dostałam go od Noah'a, on zatem miał drugą jego część. Zajrzałam w telefon sprawdzając najnowsze wiadomości, o dziwo jakaś tam była.

Od: Sofia <3
Mój dom. Nocka. Kupa żarcia. Nie przyjmuję odmowy.

Do: Sofia <3
Czyżby z okazji urodzin? A przyniesiesz cukierki do szkoły?

Od: Sofia <3
Ha ha ha. Bardzo śmieszne

Uśmiechnęłam się do telefonu i zbiegłam szybko po schodach, o mało się nie wywalając.
-Hej, jak się czujesz? -Spytała czuło mama.
-Bywało lepiej.- Odpowiedziałam.
- Spokojnie, na szczęście to ostatni dzień.
- O rany już prawie 8?! - Pisnęłam wybiegając szybko z domu - Pa mamo! Miłego dnia!

Szkoła była oddalona od domu o około 20 minut drogi, więc można było pojechać autobusem albo się przejść. Zważając na to, jak byłam spóźniona wybrałam tą drugą opcję tylko, że tym razem biegłam. Jak na Grudzień było dość ciepło, bo nie potrzebowałam kurtki. Dobra, potrzebowałam, ale nie zdążyłam jej ubrać.

Kiedy wreszcie ujrzałam budynek szkoły, zwolniłam trochę, ale kiedy już dobiegłam to do niej wpadłam. Bo wejściem tego się nazwać nie dało.

Rozglądałam się za moją salą, cały czas biegnąc, gdy nagle wpadłam na coś twardego. Okazało się to być torsem nieznajomego mi bruneta. Taksował mnie nieprzyjemnym, a wręcz lodowatym spojrzeniem, które spowodowało niezręczne napięcie. To zaś wywoływało u mnie dyskomfort. Chłopakowi najwyraźniej się to spodobało to, w jaki
stan mnie wprawił, ponieważ uniusł kącik ust.

Jego twarz była dosyć charakterystyczna, głównie dlatego że miał mocno zarysowane kości policzkowe, usiane drobnymi piegami.

-Uważaj, jak łazisz. - Warknął do mnie brunet.
-Uważaj, co robisz.- Synęłam nieprzyjemnie- Nie mam czasu, zejdź mi z drogi.

Chłopak wybałuszył, jakby ktoś pierwszy raz odważył się tak do niego odezwać, a na jego twarz wpłynął kpiarski uśmieszek.

- No dobra, sorry. - Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka przepraszającego mnie.
Przypomniałam sobie, że przecież się spieszę, więc jak najszybciej pognałam do sali.

- Adeline Lay, już ostatni dzień szkoły, a jednak się spóźniłaś.- Powiedziała do mnie oskarżycielskim tonem pani Smith.

Szybko wcisnęłam jej jakąś durną wymówkę i zajęłam miejsce obok mojej przyjaciółki, Sofii.
-Siema stara- usłyszałam znajomy mi głos.
- Hej- odpowiedziałam cicho i przytuliłam moją najlepszą przyjaciółkę. Była niska i szczupła, miała kruczo czarne włosy oraz fiołkowe oczy, a jej twarz była ozdobiona promiennym uśmiechem.
- Rozumiem, że będziesz dzisiaj.-Szepnęła mi do ucha Sofia.
- A ja rozumiem, że masz cukierki.- Zażartowałam.

AdelineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz