Rozdział 17

61 9 2
                                    

-------------------------------------------------

Przepraszam, że informacja z tej strony ale to bardzo ważne!

Oficjalnie nie odpowiadam za nic co wam się przydarzy tzn. atak paniki, histerii czy płaczu.

Mam nadzieję że będziecie się dusić łzami jak ja gdy to pisałam :((

Spokojnie! To nie koniec Adeline, no bo przecież po coś stworzyłam "Notatnik Lee" (opisywanie Connora).

Trwa nabór więc możecie zgłaszać na ig!! (do: notatnik Lee)

Pasująca piosenka: rewrite the stars- Anne Marie James Arthur (polecam słuchać jak ktoś gra na gitarze)

Miłego czytania ;))

-------------------------------------------------

Lee mnie popchnął.

Scarlet nie trafiła.

Upadłam na ziemię, brudząc sobie lekko przy tym ciemnoniebieską bluzę.

Była noc, około północy, a ja postanowiłam się szlajać po jakimś zadupiu ze swoim wrogiem i strzelać do własnej matki, zamiast pójść spać jak normalna dziewczyna.

- Rzuć broń!- krzyknęłam, gwałtownym ruchem wyjmując pistolet Connora z jego kieszeni, mieniący się metalową czernią- mam pewną propozycję.

Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, matka posłuchała się.

Schowała narzędzie zbrodni do czarnej skurzanej kurtki, polecając Jamesowi Windowi to samo.

O krok od tragedii.

Wstałam z podłoża jednocześnie nie spuszczając lodowatego wzroku z Marshall.

- No? Słucham- powiedziała zakładając ręce na piersiach.

- Dobrze, zacznij zadawać pytania to, na nie odpowiem- odrzekłam wyzywająco.

Jeśli tak się bawimy, to na moich zasadach.

- Skoro, tak- westchnęła ze znudzeniem matka, a następnie przewróciła oczami- skąd się tu wzięłaś?

- Dopiero przyjechałam na motorze ponieważ się zgubiłam. Nie wiem o czym rozmawiałaś z tym mężczyzną i nie zamierzam tego dociekać- kłamstwa gładko płynęły z moich ust, nadal nie mogąc uwierzyć, że tak dobrze kłamię - mogę ci w czymś pomóc. Dowolna rzecz. Ale nigdy więcej masz mnie nie wystawiać na próbę.

- Okej załóżmy, że tak było- odpowiedziała nieufnie matka, przenikliwie lustrując mnie wzrokiem- co robi z tobą Connor Lee? I dlaczego przejeżdżałaś właśnie tędy? Jeśli chcesz ze mną negocjować on musi zniknąć mi z oczu.

- Nie ma sprawy- posłałam jej znaczące spojrzenie po czym odwróciłam je w stronę Connora.

Nie ma mowy- jego ciemne tęczówki same za siebie pokazywały, że mnie nie zostawi.

Jeszcze z nim się użerać.

Dam sobie radę.

- Lee, do cholery jasnej- pociągnęłam za jego białą koszulkę aby się pochylił po czym szepnęłam mu karcąco do ucha- ogarnij się nic mi nie będzie.

- Lay, nie rozumiesz powagi sytuacji- odszeptał z rezygnacją- mam zostawić cię z osobą która przed chwilą chciała cię zabić? Nie lubimy się ale biorę za ciebie tymczasową odpowiedzialność. Chcę jeszcze pożyć wiesz?

Nie miałam na to przygotowanej odpowiedzi.

- Ty, pojedziesz sobie gdzie tylko ci się podoba, ale zrób dla mnie jedno: powiadom kogokolwiek co tu zaszło, nawet jeśli długo nie będziemy się widzieli nie pozwalam ci mnie szukać.

AdelineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz