Rozdział 13

85 14 5
                                    

Connor

Przygotowywałem się do wigilii. Było już po osiemnastej, a Adeline i Noah nadal się nie zjawiali.
Wybierałem właśnie ubranie które założę na gwiazdkę gdy dostałem wiadomość.

Od: Adeline :)
Connor, błagam pomóż jestem u siebie w domu, przyjechała matka i James, ktoś powiedział mi, że mam się schować, proszę pomóż.

Nie, te śmiecie przyjechały po nią.

Jeśli włos jej z głowy spadnie, oboje będą się kąpać w kwasie.
Zgarnąłem z szafki broń i pospiesznie ruszyłem do domu Adeline. Nie zamierzałem brać samochodu. Jeszcze by mnie usłyszeli.
Biegłem w garniturze, do mojej Adele, śnieg padał niemiłosiernie, co mnie jeszcze bardziej rozwścieczyło.
Po około pięciu minutach byłem pod jej mieszkaniem.

Do: Adeline :)
Gdzie jesteś?

Musiałem to wiedzieć, mimo tego, że nawet się nie lubiliśmy. Ona też jest człowiekiem i nie mogę jej tak zostawić.

Od: Adeline :)
Za regałem na książki, oni nadal tu są i czekają.

Czego można by się po nich spodziewać?
Cóż, wszystkiego, a w szczególności po Scarlet, ona jest zdolna do rzeczy niemożliwych.

Z moich rozmyśleń, wyrwał mnie dźwięk tłuczonego szkła. Odwróciłem się gwałtownie zerkając w kierunku dźwięku.

Zauważyłem parę wychodzącą z mieszkania. Scarlet i James trzymali się za ręce.
Kobieta w drugiej miała- ku mojemu zdumieniu pistolet.

Czy zamierzała zabić własną córkę, tak jak to zrobiła z ojcem?

Pośpiesznie ukryłem się za drzewem, aby mnie nie zobaczyli.

Mężczyzna otworzył partnerce drzwi samochodu. Ta natomiast skinęła na to lekko głową, a następnie do niego wsiadła.
James zamknął je z trzaskiem, obszedł auto, po czym odjechał z piskiem opon.

Nic już nie groziło Adeline, teraz wystarczyło ją zabrać do szefa.

Wyszedłem z mojego ukrycia i pobiegłem do Adele.

Drzwi wejściowe były otworzone na oścież. Minąłem je, nie zwracając uwagi na tak istotny szczegół. Przepraszam, ale byłem zdesperowany.
Przeskakiwałem po dwa stopnie na schodach, rzucając się do pokoju dziewczyny.

Do: SZEF
Jestem u Adeline

Napisałem szybko wiadomość do szefa, po czym wrzuciłem telefon w kieszeń.

Z hukiem otworzyłem wejście do pokoju Adeline, zastając totalny bałagan.
Wszystkie papiery leżały na podłodze wraz z krzesłem oraz pościelą.
Jedyne co nie zostało naruszone to wielka półka na książki.
Oczywiście znałem jej tajemnicę. Otwierała się, a za nią było pomieszczenie.

Uśmiechnąłem się do siebie, powoli zbliżając się w stronę mebla.

Zatrzymałem się, nasłuchując wszelkich dźwięków.
Tak, było słychać jej oddech, nie umie się maskować pomyślałem i lekko zapukałem w jedną ze ścian półki.

- Adeline, wiem, że tam jesteś, to ja Connor

Dziewczyna po usłyszeniu moich słów otworzyła wejście do pomieszczenia, a następnie rzuciła się w moje ramiona, ujmując mnie w pasie.
- Przepraszam, że zawróciłam ci głowę- płakała w garnitur który miałem na sobie.
- Adele, twoje bezpieczeństwo jest bardzo ważne- odpowiedziałem i zaplotłem ręce wokół jej talii.
- Nie zostawiłeś mnie w potrzebie, chociaż się nie lubimy, to jest bardzo cenna cecha, którą potrafię docenić- popatrzyła mi głęboko w oczy, a tęczówki Adeline zmieniły kolor z lodowato niebieskiego, w intensywny szafir.

AdelineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz