Rozdział 8

9 0 0
                                    

-Dobra no to jedziemy, nie kombinujcie nic po będziecie mieć kłopoty a naprawdę nie chcecie tego.- Kazik jest milszy niż reszta.

Jak ja chcę już do mojego pokoju, domu i brata. Żebym mogła z nim porozmawiać przez telefon, cały czas boję się Roberta i tego Bogdana. Beniamin jest głupi, tylko tyle mam do powiedzenia na jego temat.

- Do zobaczenia.

-Pa pa.- Powiedziałyśmy do Kazika, tylko on się nami zajął. Gdyby nie on umierałybyśmy z głodu, ale gdyby nas nie porwali to nic by się nie stało.

Kiedy mężczyźni wyjechali zaczęłyśmy spełniać nasz plan.

-Musimy się podzielić na grupy. Niech ktoś szuka w kuchni inna w salonie i w ich biurze.- Rozkazałam koleżankom. Jakoś podzieliłyśmy się miejscami i coś z tego wyszło.

-Ej mam coś! -Krzyknęła Oliwka.

-Co znalazłaś?- Szybko zapytałam dziewczyny.

-Chyba nasze telefony. Tina weź je sięgnij. Nie ma czasu do stracenia. I szybciej powiadomimy policję tym lepiej.- Powiedziała ta sama dziewczyna.

-Patrzcie mam, dzwońcie na policję, rodziny i kogo tam trzeba powiadomić.

Pozabierałyśmy swoje telefony. Gdy zobaczyłam dzisiejszą datę, zamarłam. Dlaczego jest już 9 listopada? Najpierw rozkazałam komuś zadzwonić na policję, a sama wybrałam numer do Dawida. Odebrał od razu.

-Halo, Robert słuchaj jak zaraz nie powiesz mi gdzie one są...- Nie dałam mu dokończyć wtrącając się w jego groźby.

-Uratuj mnie błagam, boję się tak strasznie.- Nie wiedziałam co powiedzieć więc tylko wymyśliłam takie coś.

-Boże Rozalia, gdzie jesteś? Zaraz tam będę, odpowiadaj na moje wszystkie pytania i szybko włącz lokalizacje.- Słyszałam jak włączył głośno mówiący, ubierając buty i wychodziąc.- Co widzisz w około?

-Las.- Odpowiedziałam krótko.

-Okej, a w jakim budynku jesteście, spróbuj opisać wielkość tego domu.

-To jest jakaś stara willa, duża i zaniedbana. 

-A czy wydaje ci się że znacz skądś miejsce?- Zadawał kolejne pytania jak profesjonalista.

-To może być ten opuszczony zamek w lesie w okolicach domu babci. Zobaczyliśmy go wtedy jak poszliśmy na grzyby, we wrześniu tamtego roku. 

-Aż tak daleko. Jesteś pewna? Przypominasz okolice z tamtego dnia?

-Trochę tak, nie jestem pewna bo prawie zawsze są tu zamknięte okna i drzwi.

-Dobra, włącz mnie na głośnik, dzwoniliście na policję?

-Tak, powiedziałyśmy kiedy, gdzie i jeszcze kilka innych rzeczy o naszym porwaniu, zapytali czy mamy kontakt z tobą, no a my odpowiedziałyśmy że tak, mieli do ciebie coś pisać lub dzwonić.- Powiedziała szczerze Pola. Wszystkie miałyśmy nadzieję że uda się stąd uciec. Jak rozmawiałam z moim bratem czułam się już bardziej bezpieczna. Niech to się uda. Niech to się uda.

-O widzę, dajcie mi sekundę odpiszę mi gdzie jesteście.- Zrobił krótką pauzę w naszej rozmowie.- Nie rozłączajcie się mamy waszą lokalizację. Zaraz będę pod lasem.

-Dziękuje ci Dawid, naprawdę dziękuje.- Nie mogłam się nadziękować, teraz już wszystko musi iść dobrze.

-Gdyby nie wiem co się działo, nie możesz się rozłączyć, nie możesz na to pozwolić, rozumiesz?

-Rozumiem. Kiedy będziesz? Boję się.- Usłyszałyśmy jak ktoś wchodzi po schodach, tylko to nie był brat ponieważ on biegł przez las. Słyszałam to bo jak wcześniej on rozkazał, nie rozłączyłam się.- Ktoś tu idzie, co mam zrobić?

Miało być na zawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz