2.6

92 16 0
                                    

W powietrzu unosiły się kawałki kurzu oświetlane przez wpadające do kuchni promienie słońca. Przemieszczały się bez celu, do czasu gdy podmuch wiatru wywołany otwieranymi drzwiami skierował je wszystkie w stronę kuchennego blatu. Przez drzwi do pomieszczenia wszedł wysoki brunet ze swoim charakterystycznym kamiennym wyrazem twarzy. Przez chwilę spoglądał przez okno, nie wypatrując niczego konkretnego. Jak każdego ranka, z przyzwyczajenia przygotował dwie porcje herbaty, a potem zasiadł na starym fotelu. Rozglądał się po swoim mieszkaniu, przesuwając swoim wzrokiem leniwie po wszystkich przedmiotach, aż zatrzymał się na obiekcie stojącym na niewielkim stoliku. Zapomniał już o jego istnieniu. 

Niebieski wazon z pojedynczym błękitnym kwiatem wewnątrz. Kwiatem o dużych niebieskich płatkach, rzadko spotykanym w tych stronach. Mężczyzna spoglądał na niego z goryczą, ale też uśmiechem na twarzy. Osoba, która wręczyła mu ten prezent nie wiedziała, jak wiele on dla niego znaczy. Przypominał sobie, jak kwiat z tego gatunku darował wielokrotnie swojej ukochanej na znak swojej miłości...

Wspomnienie to nasiąknęło już smutkiem, choć ten konkretny kwiat miał dodatkową warstwę emocji, nad którą mężczyzna chciał się zastanowić. Otrzymał go od osoby, której nigdy by o to nie podejrzewał. Od osoby, którą widział jedynie kilka razy w życiu. 

Ten pewny siebie przedstawiciel podejrzanej organizacji... Childe. Dlaczego wręczył mu tak rzadki okaz kwiatu jako prezent? Zhongli dziwnie czuł się z tą informacją. On wręczał ten kwiat na znak swojej wiecznej miłości, natomiast ten młodzieniec wręczył mu go na znak...? Nie był pewien, czy chce znać odpowiedź. W pewnym momencie ich krótkiego spotkania czuł się przy nim nawet komfortowo. Pomimo jego wykonywanego zawodu, był w stanie się przy nim śmiać i opuścić swoją gardę. Wydawało mu się to co najmniej, zastanawiające...

Mężczyzna napił się ciepłej herbaty i wciąż spoglądał w ciszy na kwiat. Zdał sobie sprawę z tego, że cisza nie była mu pisana, gdy usłyszał uderzenia małych pazurków o podłogę. Odwrócił się lekko za siebie i ujrzał swojego puszystego przyjaciela. Uśmiechnął się na jego widok. Jego towarzysz spędzał większość swojego czasu śpiąc, lub jedząc, ale teraz postanowił wstać i spoglądać na swojego przyjaciela. Cała aparycja kota idącego przez pokój wydawała się mówić, że gdyby kot chciał, to mógłby coś właśnie powiedzieć. Gdyby tylko chciał to wprawiłby wszystkich w otępienie, ale woli tego nie robić. Był władczy, pomimo swojego wieku. Jego futro nie było już tak gładkie i poruszał się wolniej. 

Zhongli zastanawiał się nad swoim pupilem, próbując porównać go do siebie. On też miał swoje lata i wciąż trzymał się starych przyzwyczajeń. Podobnie co uparcie władczy kot, on wciąż zaparzał dwie herbaty i zawsze spoglądał przez okienko w kuchni. Różniło ich to, iż kot nie mógł się zmienić, było to w jego naturze, natomiast on...?

Westchnął cicho, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Wstał ze swojego fotela i całkiem szybko zbliżył się do drzwi wyjściowych, spodziewał się gościa.

- Dzień dobry, panie Zhongli. - powiedziała dziewczyna o niebieskich włosach

- Witaj Ganyu, wejdź proszę. Cieszę się, że wciąż chcesz mnie odwiedzać.

Mężczyzna zaprosił swoją przyjaciółkę gestem do środka. Ganyu weszła i zasiadała na starej kanapie, gdy w tym czasie Zhongli przygotowywał dla niej herbatę. Ich spotkanie było już zaplanowane.

- Powiedz Ganyu, co u ciebie? - mówił mężczyzna z uśmiechem

- Ah, nic takiego. Powodzi mi się w pracy, firma rozwija się w tak szybkim tempie, że pani Ningguang zdecydowała dać mi podwyżkę!

Zhongli uśmiechnął się szerzej i położył gotową herbatę przed dziewczyną.

- Naprawdę? To świetnie. Jest może coś na co oszczędzasz? Może wymarzone wakacje? Samochód?

- Ah. Odkładam część pieniędzy, ale jeszcze nie zdecydowałam. Ten gruchot, którym jeżdżę, jeszcze się nadaje, a na wakacjach tak bardzo mi nie zależy...

Mężczyzna pokiwał głową i napił się naparu z filiżanki. Ganyu uśmiechnęła się i rzuciła okiem na całe pomieszczenie. Zanim zauważyła jednak, na jej kolanach wylądował uroczy kłębek futra o głębokich oczach. Było za późno, gdy zaczęła protestować, kot leżał już na jej kolanach zwinięty w mruczący kłębek.

- Oh, zapomniałam o tobie... - powiedziała i zaczęła delikatnie głaskać miękkie futro

Zhongli zaśmiał się cicho.

- No proszę, zazwyczaj nie jest tak chętny do mruczenia...

- Cóż, chyba nie ma już odwrotu. - westchnęła - Jak go pan nazwał?

- W zasadzie jeszcze na nic nie wpadłem...

Ganyu zaśmiała się i spojrzała na zwierzaka ciepło.

- Cóż panie kocie, chyba zostanie pan bezimienny.

Zhongli napił się herbaty jeszcze raz i w ciszy obserwował jak mruczący kot leżał na kolanach dziewczyny. Był to naprawdę niecodzienny widok.

Ganyu kontynuowała delikatne ruchy ręką i rozglądała się po pokoju. Nic szczególnego nie przyciągało jej wzroku. Pan Zhongli był osobą, która nie lubi zmieniać wystroju wnętrz, więc od lat wszystko wyglądało tak samo. Jedyną zmianą w jej polu widzenia był niebieski wazon na środku stołu.

- Bardzo ładny kwiat. - skomentowała patrząc w obiekt, o którym mówiła

- Oh, tak. Nie da się ukryć...

Dziewczyna zauważyła wahanie mężczyzny i postanowiła dowiedzieć się więcej.

- Kupił go pan dla ozdoby? - zapytała

- Nie... został mi podarowany.

Ganyu uniosła brwi, wciąż głaszcząc mruczącego kota. Nie była pewna, czy powinna dopytywać. Wiedziała jednak, że brunet nie powie jej więcej, jeśli nie zapyta.

- Od kogo? - dodała wreszcie

Wyraz twarzy mężczyzny nagle skamieniał lekko, przybierając jego klasyczny zamyślony wyraz.

- Od... - zastanawiał się nad dobrym określeniem - ...znajomego.

Ganyu pokiwała głową.

- Pański znajomy musi naprawdę pana lubić. Ten kwiat w tak doskonałym stanie to rzadkość.

Zhongli zaśmiał się cicho. Dziewczyna zdecydowanie miała rację. Dlaczego więc Childe podarował mu tak nadzwyczajny prezent, a potem bezczelnie oszukał? 

Mężczyzna spochmurniał nagle. Jego lekki uśmiech zniknął, pozostawiając za sobą tylko zmarszczone brwi i opadnięte kąciki ust. Ganyu szybko pożałowała swojego pytania. 

- Przepraszam, nie chciałam pana zasmucić. Nie musi pan nic więcej mówić, jeśli to drażliwy temat. 

Brunet pokiwał głową i westchnął cicho.

- Rozumiem, nic się nie stało.

W tym momencie dziewczyna nachyliła się w stronę swojego przyjaciela i nieśmiało położyła dłoń na jego ręce. Zhongli zdziwił się lekko widząc ten nagły ruch, ale nie skomentował go.

- Może mi pan o wszystkim opowiedzieć, jeśli pan chce... - powiedziała - Nie wiem, czy mogę pomóc, ale mogę chociaż wysłuchać.

Spoglądała głęboko w oczy mężczyzny. Widziała w nich rozsypującą się maskę powagi, a dalej tylko głęboki żal. Z przykrością oglądała, jak jej wierny przyjaciel cierpiał. Nie zasługiwał na cały ten ból, który towarzyszył mu codziennie od dnia tragedii... 

- Dziękuję Ganyu. - wyszeptał, czując ciepło na sercu

ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | ZhongchiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz