Ciemność i cisza spowijały pomieszczenie, jak i cały budynek. Promienie słońca nie mogły przebić się przez zasłonięte wszędzie rolety. Przedsionek i salon były jeszcze bardziej zabrudzone niż zazwyczaj, a wszystkie rozrzucone przedmioty leżały nietknięte od kilku dni. Powierzchnie mebli pokryte były widocznymi warstwami kurzu, a w powietrzu unosił się niezachęcający zapach. Jedyny mieszkaniec owego domu leżał właśnie w łóżku w pokoju sypialnym. Od kilku dni nie robił nic innego poza wychodzeniem do pracy i spaniem. Kilku z sąsiadów zaczęło martwić się o mężczyznę, którego mieszkanie teraz prawdopodobnie bardziej przypominało ciemną jaskinię, niż dom.
Będąc wewnątrz, młodzieniec leżał w swoim łóżku, wtulony w swoją pościel. Przez pierwsze dni wylał kilka łez, lecz później nie ruszał się nawet. Był zrozpaczony i zawiedziony, potem zły na samego siebie, ostatecznie jednak skończył na poczuciu żalu i tęsknoty. Szybko przestał o siebie dbać, a swoje potrzeby zaspokajał na tyle, by nie zemdleć w czasie pracy. Niektórzy z jego bliskich martwili się, choć on trzymał ich z dala od swoich problemów.
Kolejne dni zaczęły przypominać cykl złożony jedynie z pracy i snu. Jego myśli zdawały się nieobecne przez większość czasu. Wszystko traciło znaczenie. Kolejne godziny mijały, gdy młody mężczyzna wpatrywał się w sufit, lub próbował zasnąć by już więcej nie myśleć. Szafka nocna, dywan, plakaty na ścianie, wszystkie z tych rzeczy gubiły się w mroku i przypominały jedynie szarą masę.
Oczy mężczyzny były przymrużone. Nie potrafił zasnąć, choć tak bardzo chciał. W jego uszach rozległ się nieokreślony dźwięk, który częściowo wyrwał go z transu.
- Co jest? - wymamrotał cicho, gdy dźwięk się powtórzył
Powolnie poruszył się na łóżku i usiadł na nim. Jego mięśnie były spięte. Powtarzający się odgłos ustał, a jego miejsce zastąpiły drzwi otwierające się gdzieś w innej części domu. Childe przetarł swoją twarz.
- Ajax! Gdzie jesteś? - wołał ktoś z salonu
Childe nie odzywał się, mając w duszy nadzieję, że owa osoba wyjdzie z jego mieszkania. Nie miał nawet siły by przejmować się włamaniem. Wreszcie drzwi do jego pokoju otworzyły się, a gość zapalił światło. Ajax jęknął, gdy lampa sufitowa oślepiła go blaskiem.
- Wyglądasz strasznie. - powiedział gość bez ogródek
Childe odwrócił się w stronę mężczyzny, który go odwiedził. Blondyn był ubrany w zwykły t-shirt z żenującym nadrukiem, co oznaczało, że prawdopodobnie miał on dzień wolny od pracy.
- Thoma, dlaczego tu przyszedłeś?
- Nie odbierasz ode mnie telefonu, a teraz okazuje się, że się zapuściłeś.
Chłopak usiadł na łóżku obok swojego przyjaciela, teraz martwiąc się o niego.
- Co ci się stało?
Childe schylił głowę i spojrzał w podłogę pokrytą brązowym dywanem. Nie potrafił zebrać sił, by odpowiedzieć. Minęło już kilka dni, a on dalej się nie pozbierał. Po raz pierwszy w życiu, poczuł że nie może już nic zrobić. Nie pozostało mu nic innego, jak się poddać. Ta myśl sprawiła, że jego oczy zaszkliły się.
- Ajax... - wyszeptał Thoma, kładąc dłoń na jego ramieniu
- Rozstałem się z Zhonglim przez moją pracę. Jeśli w ogóle kiedykolwiek byliśmy w związku... - przyznał
Blondyn pokiwał głową i potarł ramię przyjaciela.
- Rozumiem. Bardzo mi przykro, ale nie możesz się poddawać w szukaniu miłości. Może... Zhongli nie był dla ciebie. Powinieneś znaleźć kogoś, kto potrafi zaakceptować ciebie i twoje życiowe wybory.
CZYTASZ
ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | Zhongchi
ФанфикZhongchi Modern AU ☆ Melancholijny sprzedawca w podupadającym sklepie, nie potrafiący poradzić sobie z samotnością, oraz młody chłopak będący częścią przestępczej organizacji, który przechodzi kryzys sensu swojego życia.