W całym pomieszczeniu unosił się zapach świeżo palonej kawy. Goście kawiarni rozmawiali i śmiali się w najlepsze. Miejsce było dość tłoczne, jako iż było dobrze znane z niskich cen i świetnej jakości produktów. Ściany zdobiły obrazy znanych wszystkim krajobrazów Francji. Gdzieniegdzie stały rośliny o szerokich liściach. Wszystko to sprawiało, że owe miejsce było bardzo przytulne.
W kącie pomieszczenia stał nieduży stolik z dwoma krzesłami. Jedno z nich zajmował właśnie wysoki brunet, spoglądając ze spokojem za szerokiej okno zdobione kwiatami. Przed nim stała filiżanka świeżej kawy, którą popijał co kilka chwil. Zdawał się wyczekiwać na kogoś.
Rozpromienił się, gdy do kawiarni wszedł mężczyzna o rudych włosach. Jak zwykle, ubrany był elegancko w koszulę z kamizelką. Początkowo był skołowany, ale szybko dostrzegł bruneta przy stoliku i dosiadł się do niego z uśmiechem.
- Zhongli... dziękuję, że przyszedłeś. - powiedział od razu
Brunet zaśmiał się tylko cicho. Childe dał znak, by poczekał chwilę i wstał od stołu, by zakupić dla siebie filiżankę kawy. Gdy wrócił, na jego twarzy wciąż był szeroki uśmiech. Jego oczy wydawały się śmiać na sam widok swojego przyjaciela.
- Jeszcze raz chciałem cię przeprosić za moje błędy... - powiedział
- To już przeszłość, a na błędach należy się uczyć.
Ajax pokiwał głową i napił się swojego napoju. Nie odrywał oczu od Zhongliego, który teraz wpatrywał się w swoje dłonie.
- Świetnie dziś wyglądasz. - powiedział Childe - Znów włożyłeś ten smoczy płaszcz!
Zhongli zaśmiał się i przytaknął.
- Ty również dobrze wyglądasz. Dlaczego zawsze ubierasz się tak elegancko? To osobisty wybór?
- Częściowo. Głównie moja praca tego ode mnie wymaga. Poza tym, myślę, że wyglądam bardziej profesjonalnie, nie?
Brunet znów się zaśmiał. Jego przyjaciel wyglądał onieśmielająco, choć nie chciał tego przyznawać wprost. Nie chciał, by atmosfera stała nie niekomfortowa.
- Racja. Dlaczego tak przystojny młody mężczyzna o dużym majątku nie ma jeszcze drugiej połówki? - zapytał
Ajax speszył się lekko i chciał ukryć to drobnym śmiechem.
- Szukam odpowiedniej osoby. - powiedział
Generyczna odpowiedź mogła go w tej chwili uratować. Nie przyznawał się, że od jakiegoś czasu poszukiwał towarzystwa. Twarz Zhongliego była rozluźniona, choć już zmęczona. Wyglądał młodo, jak na kogoś, kto przeżył już utratę małżonki i prawie dotknął dna. Childe czuł pewien respekt przed mężczyzną, choć on sam przeżył już wiele w swoim krótkim życiu.
Dwóch mężczyzn postanowiło spędzić ze sobą więcej czasu w kawiarni, dlatego oboje dodatkowo zamówili dla siebie po kawałku ciasta. Jak sądzili, nawet ciasto w owej kawiarni było wyborne.
- Uwielbiam sernik. - stwierdził Childe biorąc kolejny kawałek do ust - Moja babcia robiła podobny na święta.
Zhongli kiwał głową, również jedząc. Ajax nie mógł powstrzymać się od mówienia podczas gryzienia kolejnych kawałków. Jego ubrudzenie się było jedynie kwestią czasu.
- Ah! - zawołał, gdy kawałek sernika spadł po jego podbródku i wylądował na kamizelce
Brunet zaśmiał się, widząc jak jego przyjaciel brudzi się niczym dziecko. Sięgnął po jedną z serwetek i wytarł ubranie mężczyzny. Childe zarumienił się z powodu tak nagłego gestu.
- Dziękuję. - powiedział cicho
- Radzę nie mówić z pełnymi ustami. Można się zadławić, lub ubrudzić...
Ajax zarumienił się jeszcze bardziej, gdy Zhongli dał mu tak prostą radę. Pokiwał głową, mając nadzieję, że nie uraził przyjaciela swoim brakiem manier.
- Wracając do sernika, - mówił Zhongli - muszę przyznać, że nie jadłem lepszego. Ciekawe, czy można poprosić o przepis.
- Pieczesz ciasta?
- W zasadzie to nie, ale nigdy nie jest za późno żeby zacząć. Może się okazać, że kocham piec ciasta.
Brunet wciąż uśmiechał się ciepło. Wciąż chciał próbować nowych rzeczy. Nigdy wcześniej nie piekł, zazwyczaj robiła to Guizhong...
Za każdym razem, gdy sobie o niej przypominał, miał wrażenie że słyszy jej śmiech. Cichy i zduszony śmiech, jakby zza ściany. Teraz ten śmiech przynosił mu więcej siły, by żyć dalej, niż rozpaczać nad stratą.
Ajax przyglądał się mężczyźnie, który zatopił się gdzieś w swoich własnych przemyśleniach i wspomnieniach. Nie przeszkadzał mu, ale czekał aż jego umysł powróci. Wyglądał on tak spokojnie, spoglądając tylko przez okno. Childe czuł jak pot spływa mu po plecach. Sama obecność Zhongliego sprawiała, że nie mógł się kontrolować. Chciał patrzeć na niego, dotknąć jego delikatniej skóry, poczuć jego zapach...
Jego uczucia stawały się pełne płomieni, których nijak nie mógł ugasić.
W tym czasie Zhongli spojrzał na swojego przyjaciela z powrotem. Napił się swojej kawy. Zauważył jak Ajax wpatruje się w niego z oczami pełnymi nadziei. Z jakiegoś powodu on również nie potrafił oderwać od niego wzroku. Wciąż nie rozumiał, dlaczego ponownie czuł te same uczucia, które spłonęły lata temu.
- Zhongli... - wyszeptał Childe - źle postąpiłem śledząc cię wcześniej...
- Nie przepraszaj. Już ci wybaczyłem. - uspokajał go
- Nie zasługuję na tak dobrego przyjaciela. Zrobiłem wiele złych rzeczy, a ty wybaczasz mi je wszystkie... dlaczego, Zhongli?
Brunet zamyślił się, wciąż patrząc w oczy Ajaxa. Były niebieskie jak sam ocean, w którym to zdawał się teraz tonąć. Poczuł ciepło na swoim ciele.
- Ajaxie... jesteś dla mnie ważny.
- Ty też jesteś dla mnie ważny. Nie wiem dlaczego, ale kiedy cię widzę... czuję ciepło gdzieś w klatce piersiowej i nie mogę się na niczym skupić...
Zhongli zarumienił się słysząc te słowa. Nie mógł w nie uwierzyć, szczególnie gdy czuł się tak samo. Czy powinien coś powiedzieć? Nie mógł wydusić z siebie żadnych słów poza przyspieszonym oddechem, który dobywał się z jego ust.
Ust, na które Ajax spoglądał teraz. Lekko spierzchnięte, ale należące do Zhongliego. Chciał móc ich dotknąć, zasmakować. Poczuć ich ciepło na swoich własnych. Wszystko wokół straciło swoje znaczenie, nie widział już nic poza mężczyzną. Wyciągnął swoję rękę i dotknął dłoni bruneta, która leżała na stoliku. Ten jakby przebudził się z transu i zarumienił raz jeszcze.
- Ajax... - powiedział cicho
Chłopak ścisnął dłoń i gładził ją delikatnie. Zhongli nie odsuwał się, wcale mu to nie przeszkadzało.
- Zhongli... - szeptał - dziękuję ci za pojawienie się w moim życiu. Nawet nie wiesz, jak wiele ci zawdzięczam. Proszę... nie zostawiaj mnie.
Brunet uśmiechnął się. Jego brwi były opadnięte, jakby właśnie się rozczulił.
- Ajax, nie chcę cię zostawiać. Mam wrażenie, że rzuciłeś na mnie klątwę... za każdym razem gdy cię widzę, tracę dech i chcę być bliżej...
Childe zaśmiał się.
- Zapewniam cię, że nie rzucił żadnej klątwy. Nie znam nikogo, kto oferuje takie usługi.
Teraz oboje zaśmiali się, wciąż trzymając się za ręce. Nawet przytulna atmosfera kawiarni nie zwracała ich uwagi, gdy zafascynowani byli jedynie sobą. Inni klienci stwierdzić by mogli, że ta dwójka właśnie jest na randce.
- Zhongli, czy chciałbyś przenieść to spotkanie w inne miejsce? - powiedział Ajax - Na przykład... do mnie? Moglibyśmy napić się czegoś lepszego niż kawa...
Brunet nie widział już żadnych przeciwwskazań. Wciąż był skołowany wyznaniami, jakie sobie powiedzieli, jednak miał nadzieję, że w niedługim czasie wszystko się wyjaśni.
![](https://img.wattpad.com/cover/333074907-288-k202744.jpg)
CZYTASZ
ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | Zhongchi
FanfictionZhongchi Modern AU ☆ Melancholijny sprzedawca w podupadającym sklepie, nie potrafiący poradzić sobie z samotnością, oraz młody chłopak będący częścią przestępczej organizacji, który przechodzi kryzys sensu swojego życia.