Noce światła miasta odbijały się w rzece płynącej powoli nieopodal budynku. Pomimo późnej godziny, miasto nie zasypiało, ale pokazywało swoje prawdziwe oblicze. Pogrążająca ciemność nieba kontrastowała z gigantycznymi budowlami górującymi nad wszystkim wokół. Dopiero zanurzone w otaczającym mroku nocy mogły być podziwiane w pełnej okazałości. Za dnia nie wywierały tak wielkiego wrażenia.
Mężczyzna wziął następny łyk ze swojej szklanki i oparł się o metalową barierkę balkonu. Spoglądał głęboko w miasto, jednak jego wzrok nie był na niczym skupiony. Przestał nawet odczuwać przygnębiający chłód, który z początku lekko mu dokuczał, nie miał on już dla niego większego znaczenia. Mierzył wzrokiem kolejne budynki i przejeżdżające pojazdy, lecz tak naprawdę jego myśli były w odległym miejscu.
Nie zważył nawet na odgłos otwieranych drzwi i kilku kroków za nim. Jego profesja wyczuliła go na podejrzane dźwięki, ale tym razem był zbyt zajęty. Zareagował dopiero czując nagły podmuch wiatru, spowodowany przechodzącą za nim osobą. Nim jednak zdążył wykonać ruch, o barierkę po jego lewej oparł się dobrze zbudowany mężczyzna w czarnej masce i o długich ciemnych włosach.
- Capitano. - powiedział szybko, zdziwiony obecnością przyjaciela
Ten jednak nie odpowiedział i sam zaczął spoglądać w stronę ożywionego miasta. Spod jego maski nie było widać twarzy, jedynie oczy widoczne pod dwoma otworami. One jednak patrzyły tylko ze spokojem w dal. Childe sam zwrócił się z powrotem w stronę miejskiego krajobrazu i odetchnął cicho.
- Ajax, spędzasz ostatnio dużo czasu na tym balkonie. - powiedział Capitano gromkim, lecz delikatnym głosem
- Wcześniej nie zauważałem jak piękny jest ten widok, szczególnie nocą. - odpowiedział
Przed hotelem zatrzymała się właśnie biała limuzyna, z której dobywała się głośna muzyka. Po chwili jedne z drzwi wysunęły się w górę, a ze środka wyszła kobieta o fioletowych włosach. Kilkoro z pobliskich przechodniów zdumiało się na jej widok i zaczęło robić zdjęcia. Wyglądała na rozpoznawalną, jednak chwilę potem z limuzyny wyszła druga kobieta o różowych włosach. Chwyciły się za ręce i szybko przeszły do budynku.
Hotel był rozpoznawalny i drogi. Wiele znanych osób rezydowało w nim, gdy przebywało w mieście. Jedno z wynajętych przez samą Tsaristsę pięter było miejscem spotkań dla jej najważniejszych podwładnych.
Ajax spoglądał na ziemię przed budynkiem wciąż zamyślony. Ta krótka scenka sprawiła, że poczuł większy chłód niż wcześniej. Przetarł jedną ręką drugą, próbując trochę się ogrzać.
- Wszystko dobrze? - zapytał nagle Capitano
- Jest znośnie... - wydusił po chwili chłopak
- Jednak wydaje mi się, że coś cię trapi. Nie będę cię zmuszał do mówienia.
Childe spojrzał w stronę drugiego mężczyzny, który właśnie spoglądał na niego. Jego słowa wydawały się zmiękczyć twardą maskę, którą miał na twarzy. W jego oczach było teraz coś więcej, niż jedynie obojęność.
- Bardzo poświęcasz się dla pracy. - stwierdził Capitano po chwili
- Ty również dużo poświęcasz. Całymi dniami kierujesz oddziałami.
- Słuchaj, nie jestem już tak młody, ale przed tobą jest całe życie, nie powinieneś go marnować nawet w imię wyższego dobra. Wiem coś o tym... - westchnął
Chłopak spojrzał w stronę miasta, które wciąż nie zmieniało się. Miał mętlik w głowie.
- Może powinieneś... - zaczął Capitano powoli - zająć się relacjami z innymi ludźmi, nie współpracownikami...
- Myślisz, że nie mam przyjaciół poza pracą? - oburzył się
- Ehh, nie o tego typu relacje mi chodziło...
Ajax spoglądał przez chwilę w stronę mężczyzny, gdy wreszcie zrozumiał, o co mu chodziło. Przypomniał sobie widok dwóch klientek hotelu, które chwyciły się za ręce przed wejściem. Może właśnie tego potrzebował? Zastanawiał się jeszcze chwilę, aż pożegnał Capitano i wrócił do głównej sali spotkań. Już nikogo w niej nie było, dlatego podniósł swój szary płaszcz z wieszaka i sam opuścił pokój.
Idąc przez recepcję rozmyślał jeszcze przez chwilę. Nigdy wcześniej w swoim życiu nie zastanawiał się nad czymś takim jak... bliskość. Nie czuł jej potrzeby, jednak jego życie wyglądało teraz inaczej i może...
- Childe?! - zawołał nagle ktoś w oddali
W stronę mężczyzny biegł blondyn o podobnym wzroście. Miał na sobie jeansową kurtkę.
- Thoma? Co tutaj robisz? - zapytał zdziwiony Childe
Tartaglia zbliżył się do chłopaka i przytulił go na przywitanie. Przez chwilę spoglądał w jego oczy, zastanawiał się, czy jeszcze je pamięta.
- Ah, państwo Kamisato uznali, że nie mogę cały czas pracować i muszę trochę odpocząć, więc przyjechałem do miasta. Wciąż nie jestem pewien, o co im chodziło. Nie traktuję pracy w ich domu jako pracy.
- Stary dobry Thoma. - powiedział i zaśmiał się Childe
Oboje wyszli z budynku hotelu i zaczęli iść jednym z chodników. Aleja, którą podróżowali otoczona była wielkimi budynkami dobrze prosperujących firm. Na ulicy był zgiełk i dość spory tłum ludzi krążących w środku nocy po ulicach. Większość z nich była pracownikami, którzy kończyli właśnie swoje zmiany.
- Więc przyjechałeś odpocząć? - zapytał Tartaglia
- Można tak powiedzieć, choć to nie był mój pomysł! Z drugiej strony, miło znów zwiedzić miasto bez listy zakupów przedstawionej przez pana Kamisato.
Childe spojrzał w ziemię zamyślony.
- Od kiedy cię znam, bardzo przykładałeś się do swojej pracy. - powiedział
- Haha! Nie mniej, niż ty, mam rację?
Thoma zaśmiał się, ale szybko przestał, widząc brak reakcji przyjaciela.
- Wszystko dobrze, Childe? Wyglądasz na przygnębionego.
- To nic wielkiego.
- Pamiętaj, że zawsze możesz mi powiedzieć. - powiedział blondyn i położył rękę na ramieniu chłopaka - Swoją drogą, gdzie dokładnie zmierzamy? Myślałem, że przejdziemy się i wrócimy do hotelu.
- Oh, wybacz, za tą ulicą jest parking, na którym jest mój samochód. Uh, w środku nocy nigdy nie ma miejsc parkingowych.
Światła z okien budynków i oświetlanych reklam zaczęły powoli znikać, wchodząc na szeroki i pełen pojazdów parking. Dopiero na nim odczuć można było panujące tej nocy zimno.
Dwaj mężczyźni podeszli do jednego z czarnych samochodów, którego markę ciężko rozpoznać było w ciemności. Dźwięki miasta ustały powoli i zniknęły gdzieś daleko, pozostawiając tylko przeszywającą ciszę.
Ajax otworzył drzwi pojazdu i obrócił się jeszcze raz w stronę przyjaciela.
- Thoma, jeszcze się zobaczymy, prawda?
Blondyn zaśmiał się i odwrócił twarz gdzieś.
- Oczywiście, napiszę do ciebie jutro i umówimy się na kawę. Co ty na to?
- Jasne.
Childe spoglądał jeszcze przez kilka chwil na ciepły uśmiech Thomy. Długo go nie widział.
![](https://img.wattpad.com/cover/333074907-288-k202744.jpg)
CZYTASZ
ᴀʟᴏɴᴇ ᴀᴛ ᴛʜᴇ ᴇᴅɢᴇ ᴏꜰ ᴀ ᴜɴɪᴠᴇʀꜱᴇ | Zhongchi
FanficZhongchi Modern AU ☆ Melancholijny sprzedawca w podupadającym sklepie, nie potrafiący poradzić sobie z samotnością, oraz młody chłopak będący częścią przestępczej organizacji, który przechodzi kryzys sensu swojego życia.