Rozdział 36: Zasługa

78 15 1
                                    

Pora deszczowa dobiegła końca. Zazwyczaj nie trwa dłużej niż dwa tygodnie, a tym razem lało tylko przez tydzień. Po tym czasie wilgoć w powietrzu utrzymywała się jeszcze dwa dni, ale później i ona zniknęła. Na dworze było chłodno, ale w końcu sucho, a to bardzo skusiło moich przyjaciół do tego, by znów spędzać całe dnie przed domem. 

Dzisiaj postanowiłem do nich dołączyć. Lyiar bardzo mnie do tego namawiał i bałem się, że jeśli odmówię mu też tym razem, to się rozpłacze. W ostatnim czasie faktycznie potrzebowałem trochę przestrzeni i unikałem większych integracji. Chciałem odpocząć i ułożyć sobie wszystko w głowie. Szczerze mówiąc, sądziłem, że zabicie "pana" będzie miało na mnie większy wpływ. Owszem, przez dwa dni poświęciłem niemal każdą sekundę na myślenie i wspominanie tego, jak go zabiłem, zastanawiając się, czy to na pewno było najlepszym wyjściem z tej sytuacji. Ale oprócz tego i niedługiego czasu, w którym czułem się dość niepewnie pod spojrzeniami pozostałych, bo bałem się, że patrzą na mnie przez pryzmat tego co zrobiłem, nie czułem nic więcej. Nie miałem wyrzutów sumienia, nie byłem przerażony tym, co się stało. W zasadzie, czułem się z tym... Dość dobrze. 

W każdym razie, myślałem, że skoro Lyiar niemal błagał mnie, żebym tym razem wyszedł przed dom z nimi, żebyśmy spędzili czas wszyscy razem, to będzie zwracał na mnie większą uwagę. Tymczasem gdy tylko brunet upewnił się, że siedzę na schodkach i nigdzie się nie wybieram, uciekł do Takahiro, Śnieg i Deszcz. Omegi siedziały na zimnej trawie i czochrały wilczyce, które leżały grzecznie przy nich i merdały ogonami. Akihiko i Kaito aportowali, a po jakimś czasie dołączył do nich również Exel, który bardzo zawzięcie rywalizował z czarnym wilkołakiem o patyka. A ja zostałem na schodkach z Atesem. 

Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się, kiedy Exel wyrwał Akihiko badyla i podbiegł z nim do Takahiro. Ten spojrzał na niego nieufnie, ale gdy tylko wyciągnął w jego stronę rękę, wilk grzecznie oddał mu patyka. To wyraźnie ucieszyło rudowłosego, który zerwał się na równe nogi. 

- Widzisz, Aki? Tak to się robi. - rzucił z zadowoleniem, machając gałęzią. Czarny wilk podszedł bliżej i usiadł, skomląc cicho. Nie wyobrażam sobie świata, w którym Hiro i Aki nie są razem. 

Spojrzałem na Lyiara. Doskonale pamiętam, jak bardzo zaangażowany był w swatanie tej dwójki. To dzięki niemu Akihiko dowiedział się, że Takahiro też coś do niego czuje, no i to on był pomysłodawcą zrobienia wianka z kwiatów, które dostało się od Alfy. 

Ciekawe, czy brunet czasem o tym myśli. Czy czeka, aż dostanie kwiaty... Ode mnie. Zgaduję, że skoro w jego wiosce było to dość popularne, to chłopak może chcieć przeżyć coś podobnego. A skoro Takahiro twierdzi, że Lyiar bardzo mnie lubi, a i ja widzę, że brunet może czuć coś więcej... Może faktycznie ma nadzieję, że kiedyś też dam mu piękny bukiet. 

- Sora. 

Nawet nie zauważyłem, że Lyiar podszedł bliżej. Teraz, zamiast siedzieć na trawie ze Śnieg i Deszcz, stał nade mną i przyglądał mi się uważnie. Przełknąłem nerwowo ślinę, bo czułem się zwyczajnie głupio z tym, co myślałem, nawet jeśli brunet nie miał takiej zdolności jak Takahiro. 

- Wszystko w porządku? - zapytał chłopak. Mruknąłem potakująco, jednocześnie kiwając głową. Lyiar wyminął mnie i usiadł tuż obok, owijając się swoim ogonem. Miał na sobie sweter, ale nawet mimo tego widziałem, że co jakiś czas przechodził go dreszcz, podejrzewam, że zimna. Niepewnie objąłem go skrzydłem, gotów wycofać się w każdej chwili. 

- Powiedziałbyś mi, gdyby coś się działo? - mruknął cicho. Spojrzałem na niego, ale jego twarz miała obojętny wyraz. Przeniosłem więc wzrok na pozostałą trójkę, gdzie role się odwróciły i teraz to Akihiko próbował odebrać Takahiro patyka, a ten uciekał i śmiał się głośno. Westchnąłem cicho.

Pytanie Lyiara było... Trudne. Chciałem go zapewnić, że owszem, powiem mu, jeśli coś się stanie, ale... Jak mogłem być tego pewien? Jestem raczej przyzwyczajony do radzenia sobie z większością swoich problemów samemu i nieczęsto idę z nimi do innych. No i, nie chciałbym też obciążać Lyiara moimi - nieraz głupimi - myślami i wątpliwościami.

Poczułem na sobie palące spojrzenie bruneta. Cóż, cisza z mojej strony musiała być dość jednoznaczna. Nie chciałem, żeby myślał, że mu nie ufam czy coś podobnego, ale nie widziałem sensu w okłamywaniu go, że powiem mu, jeśli coś się stanie. Bo nie mogłem mieć pojęcia, czy to zrobię, czy znów będę dusić wszystko w sobie.

Lyiar bez słowa oparł głowę o moje ramię. Wiedziałem, że moja odpowiedź, a raczej jej brak, nie był dla niego satysfakcjonujący, ale byłem mu wdzięczny, że nie drąży tematu.

Ponownie spojrzałem na pozostałych. Akihiko wciąż nie zdołał odzyskać patyka, chociaż w wilczej formie był znacznie szybszy od rudowłosego i z łatwością mógłby to zrobić, jednak z jakiegoś powodu wciąż udawał, że jego partner ma nad nim przewagę. To urocze. Nieco zbyt urocze, ale nie zamierzam narzekać na obrazek szczęścia moich przyjaciół.

- To dzięki tobie. - odezwał się nagle Lyiar. Spojrzałem na niego zaskoczony, a on zerknął na mnie, po czym kiwnął głową na pozostałą trójkę.

- Dzięki mnie? - dopytałem.

- Dzięki tobie. - powtórzył. - Już jesteśmy bezpieczni i wolni, i szczęśliwi. Dzięki tobie.

Dopiero po kilku sekundach zrozumiałem, co Lyiar ma na myśli. Gdybym nie zabił "pana", zapewne wciąż by tu siedział. A nawet jeśli nie, to wątpię, że w najbliższym czasie zapomnielibyśmy o jego wizycie i znów byli tak beztroscy jak wcześniej. Dzięki mnie teraz nie musimy martwić się już niczym.

Poczułem, jak po moim ciele rozlewa się niespodziewane ciepło, kiedy tylko zdałem sobie sprawę, że Lyiar patrzy na mnie... Normalnie. Nie przerażam go; ani ja, ani to, co zrobiłem. Wręcz przeciwnie, według niego... Ochroniłem ich.

Policzki bruneta oblały się rumieńcem, a on sam położył uszy i spuścił głowę, wtulając się mocno w moje ramię. Objąłem go skrzydłem mocniej. Cóż. Teraz pozostało nam wierzyć, że od tej pory będzie już tylko lepiej.

If I Stay With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz