Rozdział 6: Spacer

108 12 2
                                    

Czekałem, aż wszyscy zjedzą. Chciałem jak najszybciej porozmawiać z Lyiarem, ale nie chciałem tego robić tak przy wszystkich. Sprawa była delikatna i musiałem poczekać na odpowiedni moment, aż będziemy sami. Nie chciałem, angażować w ruję Kaito więcej osób niż to potrzebne.

- Zrobimy dzisiaj wianki? - zapytał z pełną buzią brunet, zerkając na Takahiro. Rudowłosy uśmiechnął się ciepło i pokiwał głową. W jego oczach widziałem coś, czego nigdy wcześniej u nikogo nie mogłem dostrzec. To było... Nawet nie wiem, jak to opisać. Jakby Lyiar był jego bratnią duszą. To naprawdę niesamowite.

- Oczywiście. Pójdziemy pozbierać kwiaty jak zjesz. - odpowiedział. Wtedy do mojej głowy wpadła myśl. Przecież Lyiar może pozbierać kwiaty ze mną, wtedy prozmawiamy. Będziemy sami, nikt nie będzie nam przeszkadzać, a Kaito będzie wiedział, że jak najbardziej dbam o jego komfort.

- My pójdziemy po kwiaty. - wtrąciłem więc. Od razu zwróciłem na siebie uwagę pozostałych. Wszyscy byli zaskoczeni, jednak po chwili Kaito zrozumiał, do czego zmierzam. Posłał mi delikatny, wdzięczny uśmiech i pokiwał głową. Za to Lyiar, jak to Lyiar, zrobił oburzoną minę i położył uszy.

- Jacy "my"? - zapytał. - Po co ty tam?

Poczułem... Coś dziwnego. Coś, czego chyba jeszcze nigdy nie czułem, coś głęboko wewnątrz mnie. Zmarszczyłem brwi. Nie podobało mi się to uczucie.

- Ja ci pomogę zbierać kwiaty. A Takahiro... Zostanie i pomoże posprzątać po obiedzie. - wyjaśniłem, przenosząc wzrok na drugą Omegę. Miałem nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi. A jak nie, to przynajmniej domyśli się, że musi się zgodzić na to, co mówię. Na szczęście miałem go po swojej stronie. Udał, że się zastanawia, po czym poklepał Lyiara po ramieniu.

Liczyłem na głośne i wyraźne poparcie, ale zamiast tego rudowłosy nachylił się do ucha Lyiara i wyszeptał coś. Ten natychmiast oblał się szkarłatnym rumieńcem i zrobił wielkie oczy. Spojrzał na Hiro z ogromem emocji na twarzy, których nie potrafiłem rozszyfrować, po czym to on coś szepnął. Starałem się coś dosłyszeć, byłem ciekawy, o czym rozmawiają, ale nic nie mogłem zrozumieć. Cóż, to Omegi. Próby zrozumienia ich dziwnych zachowań są dla Alfy przekleństwem. A ja naprawdę nie chcę, by mój mózg wybuchł.

- Więc... - zacząłem, ale wtedy Lyiar jęknął i schował twarz w dłoniach. Chciałem się pospieszyć i mieć to już z głowy, ale jak widać, tylko ja miałem takie plany. Rudowłosy wciąż szeptał coś do ucha młodszego, a ten czerwienił się jeszcze bardziej. Dodatkowo obsuwał się na krześle, aż w końcu skulił się pod stołem, tuż przy moich nogach. Wydał z siebie żałosny jęk.

Popatrzyłem po Akihiko i Kaito, którzy mieli niezły ubaw z całej tej szopki. Mi do śmiechu nie było. Dlaczego oni muszą się tak zachowywać? Z kim ja żyję...

Zajrzałem pod stół. Brunet kulił się i próbował opanować swój ogon, który ciągle latał w tę i z powrotem, po drodze uderzając o nogi krzesła i stołu. Wyprostowałem się i spojrzałem na Takahiro. Jego uśmiech był szeroki jak jeszcze nigdy, a w oczach latały iskierki rozbawienia.

Czy... Czy powodem tego wszystkiego znów byłem ja? Zaroponowałem Lyiarowi wspólny spacer i wszyscy już dorabiają sobie do tego jakieś niestworzone historie. No tak, mogłem się spodziewać. Każda moja interakcja z brunetem będzie miała takie konsekwencje. I to się nie zmieni. Nie w najbliższym czasie.

Odchrząknąłem, zwracając na siebie uwagę pozostałych. Spoważnieli i tylko Lyiar wciąż siedział pod stołem.

- Więc, skoro wszyscy wiemy, co mamy robić, to to róbmy. Chodź, Lyiar. - powiedziałem, wstałem od stołu i nie czekając na bruneta, skierowałem się do wyjścia.

Ten spacer to zły pomysł i bardzo szkoda, że zdałem sobie z tego sprawę dopiero teraz. Mogłem, sam nie wiem, poprosić go o pomoc w zmywaniu albo... Nie. Przecież wszystko, co zrobię z Lyiarem od razu stanie się potwierdzeniem tych dziwnych i śmiesznych teorii pozostałej trójki.

Mam tylko nadzieję, że Lyiar nie będzie chciał spać ze mną. Może wybrać tą opcję, bo w ten sposób będzie mniej zamieszania. Gdyby chciał spać z Hiro, Akihiko również musiałby się przenieść, a to zajęłoby więcej czasu. Ale... Wtedy te przygłupy już całkiem zwiariują i nie dadzą nam żyć. Będą jeszcze bardziej męczący, a wtedy...

- Idziemy?

Zerknąłem na bruneta, który nie wiadomo kiedy pojawił się obok mnie. Zmierzyłem jego sylwetkę wzrokiem, po czym kiwnąłem głową i ruszyłem przed siebie. On oczywiście za mną.

Szliśmy w ciszy. Nie byłem w nastroju do rozmów, chciałem mieć to już za sobą. Lyiar najwyraźniej też nie miał ochoty na pogaduszki, bo tak, jak zazwyczaj buzia mu się nie zamykała, tak teraz milczał. Doceniałem to.

Pozwoliłem poprowadzić się tam, gdzie kwiatów było najwięcej. Najwyraźniej Takahiro zdążył pokazać mu miejsca najbardziej obfite w te piękne roślinki. Patrzyłem, jak Omega schyla się tu i tam, urywając łodygi tuż przy ziemi, by były jak najdłuższe. Wybierał najładniejsze okazy, oglądał je dokładnie. Z jakiegoś powodu poczułem, że nie powinienem tak intensywnie mu się przyglądać, więc odwróciłem wzrok.

- Chciałem porozmawiać. - powiedziałem. Im szybciej zacznę, tym szybciej skończymy. A na tym przecież zależy mi najbardziej. Lyiar zatrzymał się i spojrzał na mnie pytająco. - Kaito za chwilę dostanie rui. Chciałby już dziś spać sam.

- Oh.

- Pomyślałem, że powinienem dać ci wybór, gdzie będziesz spać przez te kilka dni. Bo nie możesz zostać w pokoju. - kontynuowałem, na co pokiwał w skupieniu głową. - Możesz spać z Hiro, a Akihiko przeniesie się na ten czas do mnie. Albo...

Zawahałem się. Czy wspominanie o tym to dobry pomysł? A jeśli wybierze spanie ze mną? Nie wiem, jak długo wytrzymam gadaninę reszty. Jeśli... Jeśli nic mu nie powiem, to będzie spać z Hiro, a to nie będzie tak dziwne...

- Albo?

Nie. To nie byłoby w porządku. Nie mogłem tak zrobić tylko dlatego, że nie chciałem czuć się niekomfortowo. Pozwolenie Lyiarowi na zostanie u nas miało pewne konsekwencje, które jako przywódca powinienem przyjąć na klatę.

- Albo spać w moim pokoju.

Uznałem, że spanie "ze mną" może nie brzmieć zbyt dobrze. Zwłaszcza, że Lyiar jest młodą, dorastającą Omegą. Nie wiem, jak by się poczuł, gdyby usłyszał coś takiego. "W moim pokoju" nie wydaje się już takie złe. Jeden z nas może przecież spać na podłodze i będzie spać na podłodze. Nie chcę spać z Lyiarem w jednym łóżku. O nie nie.

- A... A wtedy ty gdzie będziesz spać? - zapytał cicho. Widziałem, jak niepewnie się czuje. Sam nie wiem, jak bym się czuł na jego miejscu. Dlaczego nie załatwiłem tego wcześniej? Dlaczego nie mogłem dać mu więcej czasu na przemyślenie tego?

- Możemy wziąć materac z twojego łóżka i jeden z nas będzie spać na nim. - wzruszyłem ramionami. Myślałem, że może udawanie spokojnego i nieprzejętego sytuacją pomoże się rozluźnić też brunetowi. Po chwili jednak okazało się, że to nic nie dało.

Podrapałem się po karku. Lyiar ewidentnie potrzebował czasu, by to przemyśleć, a ja oczywiście musiałem poruszyć ten temat kilka godzin przed samym wydarzeniem. Nie powinienem tak robić. Dałem się ponieść emocjom, za bardzo zaangażowałem się w pilnowanie domu... A przecież sam zapach, i to nieświeży, nic jeszcze nie znaczył. Dlaczego musiałem poświęcić temu tyle czasu i uwagi?

- Zastanów się do wieczora. - powiedziałem. Tylko tyle mogłem zrobić. Omega pokiwał głową i po kilku sekundach wahania, wrócił do zbierania kwiatów. A ja stałem jak kołek, oparty o drzewo i starałem się wyłapać najmniejsze zmiany w otaczającym nas powietrzu. Może i powinienem już przestać tak bardzo przejmować się tym jednym, dziwnym i ledwo wyczuwalnym zapachem, ale... Teraz jestem tu z Lyiarem. I o wiele bardziej wolę wyjść na przewrażliwionego, niż pozwolić, by coś mu się stało.

If I Stay With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz