Łyse drzewa nie wyglądały ani trochę ładnie. Gałęzie przypominały raczej szpony, które w każdej chwili mogą nas rozerwać na strzępy, jeśli tylko naruszymy niewidzialną granicę, którą wyznaczyła nam Matka Natura. A jednak Lyiar patrzył na nie z uśmiechem, zupełnie tak, jakby były bardzo ładne i strasznie mu się podobały.
Kto wie, może faktycznie tak było.
Brunet wyciągnął mnie dzisiaj na spacer, chociaż było już zdecydowanie zbyt zimno na siedzenie na dworze bez konkretnego powodu. Na początku więc chciałem się nie zgodzić i zaproponowałem mu dużo innych sposobów spędzenia miło czasu razem; mogliśmy pograć w karty, poleżeć pod naszym kocem, mogłem pomóc mu z czytaniem książki od Hiro albo przynajmniej posiedzieć przed domem z wilkami. Ale on koniecznie chciał pójść i posiedzieć na zwalonym pniu, na którym to odbyliśmy naszą pierwszą poważniejszą rozmowę. Nie mogłem odmówić jego oczkom szczeniaka.
No więc poszliśmy, opatuleni w grube, ciepłe aczkolwiek średnio wygodne płaszcze, a Lyiar dodatkowo wziął szalik. Jemu chyba nie przeszkadzały te wszystkie warstwy, które miał na sobie. Naprawdę chciałbym umieć się tym nie przejmować, ale każdy kolejny materiał przykrywający moje ciało denerwował mnie jeszcze bardziej i bardziej.
Usiedliśmy na pniu. Westchnąłem ciężko i strzepnąłem skrzydłami. Lyiar wcisnął się w mój bok, a ja objąłem go skrzydłem.
- Lubię takie momenty, Sora. - powiedział, a ja mruknąłem pytająco, nie za bardzo wiedząc, co konkretnie ma na myśli. - No wiesz, kiedy jesteśmy sami, kiedy jest tak cicho i przyjemnie...
- I zimno, i wilgotno... - dodałem, za co zaraz dostałem z pięści w udo.
- Nie psuj nastroju. - fuknął.
- Nie psuję. Mówię tylko jak jest. - wzruszyłem ramionami.
Lyiar nie odpowiedział. Przytulił się do mojej ręki i westchnął cicho. Oparłem policzek o jego włosy. Powoli zaczynam się przyzwyczajać do tego, że jego uszy wchodzą mi do oczu w takiej pozycji. Cóż, to nie tak, że mam na to jakikolwiek wpływ, a Lyiar chyba nie lubi, kiedy przygniatam jego ucho, żeby nie stracić wzroku.
Było cicho. Ptaki już nie śpiewały, a inne zwierzęta powoli zaczynały szukać kryjówek na zimę. Ewentualnie biegały wszędzie, gdzie tylko się da i robiły zapasy. My też powinniśmy się tym zająć.
Ale póki co, mieliśmy chwilę dla siebie. Tylko ja i Lyiar. Szczerze mówiąc, ja też lubię być z nim sam na sam. Nie mam nic przeciwko towarzystwu pozostałych, ale... To jednak co innego, kiedy jestem tylko z osobą, do której czuję coś więcej. Przynajmniej wtedy nie muszę się bać, że zaatakują mnie śmiechy i dwuznaczne spojrzenia innych, kiedy go przytulę albo wezmę za rękę. Chociaż, odkąd powiedziałem Akihiko, Hiro i Kaito, że nie uważam, by musieli wtrącać się w moją relację z Lyiarem tak bardzo, faktycznie dali nam trochę przestrzeni.
- Jest idealnie, nie sądzisz? - szepnął nagle Lyiar, ściągając moje myśli z powrotem na ziemię. Spojrzałem na niego, miał zamknięte oczy i uśmiechał się lekko. Wyglądał tak spokojnie, beztrosko, zupełnie tak, jakby nic nie zakłócało jego odpoczynku. Spojrzałem w niebo.
Idealnie? Tak, chyba tak. Kaito w końcu znalazł kogoś, kto naprawdę go szanuje za to, kim jest, no i chyba powoli zaczyna oswajać się ze swoimi rujami. Akihiko może stworzyć wiele nowych wspomnień, które nigdy go nie opuszczą, a Takahiro znalazł przyjaciół, znalazł rodzinę, która zostanie z nim już na zawsze. No i... Ja też znalazłem rodzinę. I kogoś, kogo mogę obdarzyć uczuciem bez strachu, że przyniesie mi to tylko ból i rozpacz. A Lyiar jest z nami i pasuje tu o wiele lepiej niż gdziekolwiek indziej.
Objąłem bruneta mocniej i przysunąłem go bliżej do swojego ciała. Od razu skorzystał z okazji i wtulił się we mnie mocniej, wzdychając cicho.
- Tak, masz rację. - odpowiedziałem, głaszcząc go po włosach. - Jest idealnie.
Nic dodać, nic ująć.

CZYTASZ
If I Stay With You
FantasíaSora ceni sobie ciszę i spokój. Nie znosi za to obcych, którzy w każdym momencie mogą okazać się wrogiem i wbić mu nóż w plecy. Jednak z jakiegoś powodu pozwolił dołączyć do swojego stada Omedze, którą zna tylko kilka tygodni. Do dezorientacji z pow...