Tak jak myślałem; Takahiro chciał, żeby Iasc został u nas na jedną noc, żeby odzyskał chociaż część swoich sił. Miałem ochotę się nie zgodzić i siłą wygonić go z mojego terytorium. To była tylko i wyłącznie jego wina, że był słaby. Nałykał się ehwy - kwiatu, który tłumił feromony i maskował zapach - a teraz miał zostać u nas na noc, żeby wróciły mu siły? Miałem naprawdę wielką ochotę wywalić go za drzwi. Ale tego nie zrobiłem.
Widziałem, jak Lyiar martwił się o swojego kolegę i zwyczajnie nie mogłem zachować się jak bezduszny potwór. Nie i już.
Całe szczęście, że i blondyn, i Takahiro uznali, że w wilczej formie będzie regenerował się szybciej. W domu nie było dla niego miejsca i obawiałem się, że będzie przez to robił więcej problemów, ale on grzecznie zgodził się spać na dworze. A nawet sam to zaproponował. To była chyba tylko jedna dobra rzecz w całym tym zamieszaniu. Iasc był pod stałym nadzorem naszych wilczych koleżanek, a w domu nie było nikogo obcego. Podobało mi się to.
Dzisiejszy dzień był dość... Szary. Od rana padał deszcz i wszyscy musieliśmy siedzieć w domu. Moje plany nie zmieniły się za bardzo; nie chciałem wychodzić na spacer, bo to wiązałoby się z zostawieniem Iasc'a samego z Lyiarem i Takahiro. Akihiko nie przejmował się pogodą i zaraz po śniadaniu poszedł błąkać się po lesie. Ale miałem nadzieję, że Iasc sobie gdzieś pójdzie. Najlepiej wróci do domu, oczywiście, ale na to chyba nie mogę liczyć w najbliższym czasie. Gołym okiem widać, jak blondyn jest słaby. A Hiro chyba by mnie zabił, gdybym wyrzucił go na pastwę losu, zamiast mu pomóc.
Dzisiaj obiad przygotowywał rudowłosy. Jego zupa smakowała o wiele lepiej niż jedzenie przygotowane przez Akihiko i myślę, że Omega powinien wziąć swojego partnera na kilka lekcji gotowania. Naprawdę mu się przyda... Siedzieliśmy przy stole we czwórkę (czarnowłosy wciąż nie wrócił) i nawet jeśli skończyliśmy już jeść, to nie zanosiło się na to, by któryś z nas miał w najbliższym czasie wstać od stołu i zająć się czymś innym.
- Mogę dzisiaj spróbować napisać list do mamy? - zapytał nagle Lyiar. Mimowolnie na niego spojrzałem, ale on wlepiał pełen nadziei wzrok w Takahiro. Rudowłosy uśmiechnął się ciepło, jego oczy rozbłysły czymś, co chyba mogę nazwać miłością, a on sam pogłaskał młodszego po głowie.
- Oczywiście, kochanie. - odpowiedział. Czasem naprawdę zazdroszczę Omegom tego, że mogą mieć tak bliskie relacje z innymi Omegami. Gdybym to ja nazwał tak Kaito, czy jakiegokolwiek innego Alfę, mógłbym zostać nazwany pomyleńcem. Tymczasem u Omeg słodkie zdrobnienia i wszystkie inne formy okazywania sobie bliskości są czymś zupełnie normalnym. To niesprawiedliwe.
- Uczysz się pisać? - zapytał Iasc. I całą miłą atmosferę trafił szlag. No dobra, może nie do końca, ale mi od razu pogorszył się nastrój. Choć i tak było dużo lepiej niż wczoraj, to jednak wciąż coś wewnątrz mnie się gotowało, gdy tylko blondyn otwierał usta.
Lyiar i Hiro spojrzeli na niego jednocześnie. Widać było, że zdziwienie Alfy jest dla nich dość... Dezorientujące.
- Tak. - odpowiedział w końcu brunet. - To, że odszedłem z wioski nie znaczy, że chcę stracić kontakt z rodziną. Obiecałem im, że będę pisał i dotrzymam słowa. - oznajmił stanowczo. Lubiłem, kiedy taki był; zdecydowany i zdeterminowany, by dopiąć swego. A był taki przez większość czasu.
Iasc pokiwał w zamyśleniu głową. Zmrużyłem oczy, przypatrując mu się uważniej. Nie wyglądał na przekonanego co do słów Lyiara. Czy jemu naprawdę musi nie pasować absolutnie wszystko, co postanowi jego "przyjaciel"? Czy on w ogóle uznaje Lyiara za swojego przyjaciela? Do tej pory kwestionował wszystko, co brunet mówił. I nie okazał mu nawet grama wsparcia, a przecież przyjaciele się wspierają.
Chyba, że chodzi o coś innego. Tylko o co, w takim razie? Po co miałby iść za Lyiarem aż tutaj, skoro by go nie lubił? Iasc z pewnością jest dziwny. I nie mam zamiaru zostawiać go sam na sam ani z Lyiarem, ani z Takahiro. Nie wiem nawet, po co konkretnie tutaj przyszedł i nie mam podstaw, by mu ufać.
Takahiro poszedł po papier i węgiel. Najwyraźniej woli, żeby Lyiar najpierw napisał list na brudno, a dopiero później dostanie atrament. Cóż, atrament nie jest tani i dobrze, że rudowłosy dba o to, by nasze małe już zapasy się nie marnowały.
- Mówiłeś, że Aki próbował kiedyś wytresować jednego jastrzębia, żeby nosił listy. - powiedział nagle Lyiar, wbijając we mnie swoje spojrzenie. Prawie drgnąłem, zrobił to tak gwałtownie... - Udało mu się? - zapytał.
Westchnąłem.
- Nie. Właściwie, tych jastrzębi było więcej. Każdego dnia inny, bo kiedy Aki próbował nauczyć go, żeby do niego wracały i je wypuszczał, to uciekały i nigdy nie widzieliśmy ich ponownie. - odpowiedziałem. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu na wspomnienie tamtych czasów. To, jak czarnowłosy był zdeterminowany, by jakkolwiek skontaktować się z Takahiro... Myślę, że już wtedy go kochał. Może jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy, ale na pewno nie był mu już obojętny.
- Hm... A myślisz, że tobie by się udało? - Lyiar najwyraźniej nie zamierzał się poddawać.
Zmarszczyłem brwi i mruknąłem pytająco, przechylając lekko głowę w bok.
- No bo, skoro wilkołaki żyją z wilkami i mają z nimi specjalną więź... To może skrzydlaci też tak mają z jastrzębiami. Albo sokołami. Albo... - wykonał jakiś nieokreślony gest ręką. - Sam nie wiem, jakie są jeszcze ptaki?
Jego prosty sposób myślenia tylko udowodnił, że Lyiar jest jeszcze dzieckiem. Nawet jeśli ma te siedemnaście, a niedługo pewnie już osiemnaście lat i nawet jeśli jest już taki samodzielny i dojrzały - wciąż jest dzieckiem.
No i jak ja mogłem się nie uśmiechnąć?
Westchnąłem i pokręciłem głową.
- Nie wiem. Nigdy nie próbowałem żadnego ptaka oswoić. - powiedziałem zgodnie z prawdą. Jakoś nigdy nie czułem potrzeby, by nawiązywać przyjaźnie ze zwierzętami i w sumie dalej nie zależy mi na tym jakoś bardzo. Ale widząc te błyszczące nadzieją oczy Lyiara i przeczuwając, o co zaraz zapyta, miałem tylko jedno wyjście.
- Ale tak, spróbuję to zrobić.
Ta wiadomość chyba bardzo go ucieszyła.
CZYTASZ
If I Stay With You
FantasíaSora ceni sobie ciszę i spokój. Nie znosi za to obcych, którzy w każdym momencie mogą okazać się wrogiem i wbić mu nóż w plecy. Jednak z jakiegoś powodu pozwolił dołączyć do swojego stada Omedze, którą zna tylko kilka tygodni. Do dezorientacji z pow...