Szliśmy w ciszy, co teoretycznie pozwalało mi całkowicie skupić się na patrolowaniu swojego terytorium, jednak wciąż odbiegałem myślami do powodu dziwnego zachowania Akihiko. Nie dałem mu żadnych powodów, by bał się zapytać o wspólny spacer. Owszem, lubię spacerować samemu i niechętnie robię to z kimś, ale czasem nie przeszkadza mi towarzystwo moich przyjaciół. No i, to przecież nie tak, że mógłbym coś im zrobić tylko dlatego, że chcieli iść ze mną. Nie jestem taki. A oni powinni to wiedzieć.
Wciągnąłem głęboko powietrze. Nic. Nie wyczułem żadnego niepokojącego zapachu, nawet tej metalicznej nutki. To nieco mnie zaskoczyło. I chociaż bardzo chciałem, by było to pozytywne zaskoczenie, to jednak nie mogłem pozbyć się myśli, że to tylko cisza przed burzą. W końcu, co, jeśli wróg chce, bym przestał być ostrożny? Nie ma zapachu, nie ma zagrożenia i mogę przestać przejmować się tym, że w każdej chwili ktoś może zrobić nam krzywdę. Mogę się odsłonić.
Zmarszczyłem brwi. Naprawdę nie podoba mi się to, co się wyrabia. Przez ostatni tydzień, a nawet więcej, na moim terenie wciąż unosiła się słaba nutka obcego zapachu. Wydawała się co prawda nieświeża, jednak zdecydowanie taka nie była. Gdyby była, słabłaby stopniowo i dopiero wtedy zniknęła. Jednak ten obcy zapach utrzymywał się przez jakiś czas, a teraz tak nagle zniknął. Nie wierzę, że przez jedną noc zdążył tak wywietrzeć. To przecież było niemożliwe. A nawet jeśli, to wciąż powinny zostać po nim jakieś ślady. Tymczasem teraz nie czułem nic.
- Czujesz coś? - zapytałem, zerkając na pogrążonego w myślach Akihiko. Gdy tylko zadałem pytanie zawęszył w powietrzu i zastrzygł uszami. Liczyłem na to, że może jego wilkołaczy nos coś wyczuje. Jego węch jest lepszy od mojego.
Zaraz zaraz. Skoro Akihiko, jako wilkołak, ma lepszy węch niż ja... To czy on też nie powinien wyczuć obcego zapachu przy naszym domu? Przecież też dość dużo wychodził na spacery. Akihiko zwyczajnie lubi błąkać się po lesie w swojej wilczej formie... Ale. Nie wierzę, że nic nie wyczuł. A jeszcze bardziej nie chcę wierzyć, że owszem, wyczuł coś, ale mi nie powiedział. Ta myśl nie była przyjemna.
- Nie, nic nie czuję. - odpowiedział w końcu, patrząc na mnie z pytaniem na twarzy. - A... Czemu?
Strzepnąłem skrzydłami. Zmrużyłem oczy i przyjrzałem się czarnowłosemu. Tak jak przypuszczałem; z czasem jego twarz zaczęła zdradzać stres. Naprawdę? Naprawdę nie zamierzał poinformować mnie, że na moim terytorium pojawił się obcy zapach?
Zatrzymałem się, wilkołak zrobił to samo. Doskonale wiedziałem, że zdaje sobie sprawę z tego, o czym myślę. Był wyraźnie zakłopotany.
- Czułeś to. - stwierdziłem pewnie. Poczułem dziwne ukłucie w piersi, gdy nie odpowiedział od razu. Zamiast tego przygryzł wargę i położył uszy, odwracając wzrok. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytałem, a wyrzut w moim głosie był słyszalny bardziej, niż chciałem, żeby był. Starałem się nie oceniać Akihiko zbyt pochopnie. Nie chciałem nawet myśleć, że czarnowłosy mógłby mieć jakikolwiek związek z tym obcym zapachem. Ale... Tak to właśnie wyglądało dla mojego przewrażliwionego na tym punkcie umysłu.
- Sora... Wiesz, że mógłbym zapytać o to samo? Ty też nic nam nie powiedziałeś. Nawet Kaito. - widziałem, ile wysiłku kosztowało go spojrzenie mi w oczy. Starałem się jakkolwiek ułatwić mu tą czynność, jednak kotłujące się we mnie sprzeczne emocje robiły swoje.
- To był tylko zapach. Nie chciałem was niepotrzebnie denerwować. - rzuciłem.
- No właśnie, to był tylko...
- Ale ty powinieneś mi powiedzieć. Jestem twoim przywódcą i jeśli na moim terytorium dzieje się coś niepokojącego, to muszę o tym wiedzieć. Ty doskonale wiedziałeś, że pojawił się nieznany zapach, którego wcześniej tutaj nie było. A jednak nie poinformowałeś mnie o tym. Dlaczego?
Znów odwrócił wzrok. Jego dyskomfort rzucał się w oczy, co martwiło mnie coraz bardziej. Skrzyżowałem ręce na piersi. Dlaczego Akihiko nawet się nie broni? Dlaczego nie wytłumaczy tego w jakiś sensowny sposób? Przecież musi istnieć jakieś inne wytłumaczenie jego zachowania, prawda? Prawda?
Już miałem zadawać następne pytanie, gdy Akihiko w końcu zebrał się w sobie i postanowił coś powiedzieć.
- Chciałem ci powiedzieć, ale przecież ty już o tym wiedziałeś. Co by to zmieniło, gdybym ci powiedział? Poza tym... Właśnie dlatego chciałem iść dziś z tobą. Muszę ci coś pokazać.
Zaintrygowały mnie jego ostatnie słowa. Pokazać mi coś? Co? Zmarszczyłem brwi. To nie jest nic złego, prawda? Nie muszę się martwić ani bać?
Akihiko zagwizdał i rozejrzał się po otaczającym nas lesie. Nie odeszliśmy daleko, jednak nie byliśmy też zbyt blisko domu. Podążyłem za jego wzrokiem. Z początku widziałem tylko drzewa, gdzieniegdzie krzewy, jednak już po chwili w moje oczy rzuciło się coś białego, co... Zmierzało w naszą stronę.
Wilk. Nie był duży, właściwie był dość średni, ale w sposobie, w jaki się poruszał było coś, co od razu mówiło o jego sile. Powolnym i spokojnym krokiem zbliżył się do wilkołaka i stanął u jego boku. Posłałem Akihiko pytające spojrzenie.
- To jest Śnieg. Pomyślałem, że jeśli będziemy mieli po naszej stronie kilka wilków, które w razie potrzeby na pewno nas obronią, to będziesz spokojniejszy. Widziałem, jak bardzo denerwowałeś się tym obcym zapachem. A nie chciałem, byś dalej myślał, że musisz wszystkim zająć się sam. Chodziłem po lesie i szukałem wilków, które chciałyby dołączyć do naszego stada... Przepraszam, że nie zapytałem cię o zdanie, w końcu jesteś przywódcą... Ale po prostu musiałem to zrobić. Dla ciebie.
Słowa Akihiko były dla mnie niemałym zaskoczeniem. Nie sądziłem, że moje zachowanie jest tak łatwe do przejrzenia. Myślałem, że jakoś udaje mi się maskować zdenerwowanie i stres z powodu nieznajomej woni, która tak z nikąd się pojawiła. Cóż, może mi się udawało. Ale Akihiko również czuł ten zapach i może właśnie przez to tak łatwo domyślił się, jak się czułem. Nie miałem pojęcia, że Akihiko mógłby wpaść na taki pomysł. Ale... To było tak bardzo w jego stylu.
Mimowolnie się uśmiechnąłem. A więc czarnowłosy nic nie powiedział, bo chciał mi zrobić niespodziankę i dołączyć do stada kilka wilków. To było zdecydowanie lepsze wyjaśnienie jego zachowania niż to, co przyszło mi do głowy wcale nie tak dawno temu. Aki jeszcze przez chwilę przyglądał mi się niepewnie, po czym również się uśmiechnął.
- Nie jesteś zły? - zapytał. Pokręciłem głową i rozluźniłem spięte mięśnie.
- Nie. To... Muszę przyznać, że to nie jest głupi pomysł. Może faktycznie za bardzo chciałem zająć się tym sam... - przyznałem, choć zrobiłem to niechętnie.
Czasem już tak mam. Czasem po prostu czuję, że muszę poradzić sobie sam, że tylko w ten sposób ich nie zawiodę. Zdaję sobie sprawę, że to tak nie działa - a przynajmniej nie zawsze. Ale... Nie mogę nic na to poradzić. Muszę być dobrym przywódcą, a dobrzy przywódcy potrafią poradzić sobie z problemami i bez polegania na swoich ludziach. Ale poleganie na swoich ludziach jest czasem dobrym rozwiązaniem. A ja chyba lubię o tym zapominać.
- Dziękuję, Akihiko. - powiedziałem szczerze i zbliżyłem się do Alfy, kładąc mu dłoń na ramieniu. - I naprawdę? Śnieg? Nie jesteś zbyt dobry w wymyślaniu imion, co nie? - zaśmiałem się.
Policzki wilkołaka poczerwieniały.
- Jest biała, jak miałem ją nazwać? Jeśli masz jakiś lepszy pomysł, to proszę, pochwal się. - rzucił. Westchnąłem z rozbawieniem i pokręciłem głową.
- Mam nadzieję, że to Hiro będzie wybierał imię dla dziecka...
CZYTASZ
If I Stay With You
FantasiSora ceni sobie ciszę i spokój. Nie znosi za to obcych, którzy w każdym momencie mogą okazać się wrogiem i wbić mu nóż w plecy. Jednak z jakiegoś powodu pozwolił dołączyć do swojego stada Omedze, którą zna tylko kilka tygodni. Do dezorientacji z pow...