Rozdział 47: Prawda

93 17 1
                                    

Leżałem na plecach i patrzyłem w sufit, podczas gdy Lyiar leżał obok mnie i co chwila szeleścił listami od rodziny. Sądziłem, że zechce przeczytać je od razu, gdy tylko dostanie je do ręki, ale on wolał najpierw przywitać się z Liść, a potem zostać z nią, Takahiro i pozostałymi wilkami na trawie przed domem.

Nie to, że narzekam. Przynajmniej teraz mogłem bezkarnie popatrzeć, jak z uśmiechem czyta kolejne słowa, co jakiś czas marszcząc brwi, kiedy nie mógł czegoś rozczytać. Takahiro był bardzo dobrym nauczycielem i zadbał o to, żeby Lyiar mógł samodzielnie przeczytać pierwsze listy od mamy i sióstr.

- Mia cię pozdrawia. - oznajmił nagle, odkładając dwie kartki na szafkę nocną. - I kazała mi przekazać, że musisz koniecznie nauczyć ją polować. Miria dała jej podobny nóż do twojego, oczywiście w tajemnicy przed mamą.

Z początku jego słowa wydawały się kompletnie pozbawione sensu, ale już po chwili zrozumiałem, o co mu chodziło. No tak, Mia to jego młodsza siostra. Kiedy byliśmy w Zielonej Wiosce, nie rozmawialiśmy zbyt dużo, ale raz dziewczyna po prostu usiadła obok mnie i patrzyła, jak ostrzyłem swój nóż. Zupełnie jak Lyiar...

- Okej. - odpowiedziałem, na co brunet posłał mi uśmiech. Zabrał się za czytanie kolejnych listów, a ja przekręciłem się na bok. Chyba nie było sensu udawać, że na niego nie patrzę, skoro na niego patrzyłem.

Dzisiejszy dzień był... Dziwny. Cichy. Większość czasu spędziłem przed domem, a Lyiar siedział głównie z Takahiro. Szczerze mówiąc bałem się, że to, co powiedziałem rano popchnęło naszą relację w złą stronę i teraz zamiast się do siebie zbliżać, zaczniemy się od siebie oddalać. Ale przy obiedzie było normalnie, Lyiar zaczął mówić o listach, okazało się, że za kilka dni ma urodziny, a kiedy nie miałem pojęcia, czy mam dołączyć do ich rozmowy czy nie, brunet zapytał mnie o moje urodziny i było normalnie.

To dobrze. Może wciąż panikuję z powodu moich uczuć do Lyiara, może to wszystko jest takie przerażające i nowe, i obce, ale naprawdę nie chciałbym tego zaprzepaścić przez taką głupotę. Przetrwam to, jakoś ogarnę i dam sobie radę z moimi uczuciami, a potem, może, stworzymy z Lyiarem coś więcej. Tego właśnie, prawdopodobnie, bym chciał.

- Oh, a Miria wypisała ci wszystkie moje ulubione kwiaty. - podał mi kartkę i wskazał samą końcówkę listu; "do Sory: mam nadzieję, że nie marnuję teraz tuszu i naprawdę masz zamiar wręczyć Lyiarowi bukiet..." i cała masa nazw roślin wymienionych po przecinku. Już teraz wiedziałem, że będę musiał zapytać Takahiro, jak połowa z nich wygląda...

- No dobrze. - westchnąłem, oddając list brunetowi. - Postaram się je wszystkie znaleźć.

Chłopak pokiwał głową. Przez chwilę patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale nie minęło dużo czasu, a zmarszczył brwi i przygryzł dolną wargę, spuszczając wzrok. Nawet w słabym świetle świeczki doskonale widziałem, jak kolor jego policzków ciemnieje i staje się bardziej czerwony.

A więc wszystko jest w porządku, pomyślałem z dziwną satysfakcją. Przekręciłem się na plecy i zamknąłem oczy. Zaraz usłyszałem, jak Lyiar zdmuchnął świeczkę i odłożył ostatnie kartki na szafkę nocną. Niedługo po tym wcisnął się w moje ramię i zarzucił nogę na moje biodro. Dobrze, że jest zima. W lecie raczej nie pozwoliłbym mu tak się do mnie kleić, bo byłoby zwyczajnie zbyt gorąco, ale teraz... Teraz jest nawet miło.

- Pójdziemy jutro na spacer? - zapytał cicho, ze słyszalną nadzieją w głosie.

- Pójdziemy. - zgodziłem się.

***

Może mi się tylko wydawać, ale nie poszliśmy na ten spacer tak o, dla samego spaceru. Lyiar chciał coś zrobić. Nie mam pojęcia co i jak na razie jedyne, co mogę zrobić to wierzyć, że to nie będzie nic złego. Póki co jednak szliśmy w ciszy. Co chwila zerkałem na bruneta i upewniałem się, że nie jest mu zimno, choć miał na sobie już zdecydowanie grubszy płaszcz. Taki szary, wełniany. Muszę przyznać, że wyglądał w nim... Ładnie. Choć może to nie była zasługa płaszczu, ale co ja tam wiem.

If I Stay With YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz