Krok

2 1 0
                                    

Wspiąłem się na szczyt najwyższej góry
Słońce zaszło zapadła nocy kotara
Ciemność rozlała się jak straszliwa kara
W oddali słyszę trąby krzyki chóry

Powiał rześki wiatr zahuczały sowy
Przeraźliwe skrzydeł ciem trzepotanie
W uszach rozbrzmiało pytanie
Czy jesteś wreszcie gotowy?

Pochyliłem się ku przepaści krawędzi
Nagle wzeszło słońce przeganiając mrok
Cóż za przedziwna siła światem tym rządzi

Jeszcze nie czas na ostateczny wyrok
Wokół nie mam innych narzędzi
Zawracam i stawiam ten właściwy krok

Cichy krzykOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz