3

530 25 2
                                    

Pov Dylan

Nie nie nie nie, nie mogę na to pozwolić. Nie w czasie kiedy jest wszytko dobrze i tak ma pozostać.

Mój pieprzony brat zostawił mnie z tym całym bałaganem na głowie. Zostawił mi pierdoloną kartkę z przeprosinami oraz tym że po powrocie mi wszytko wyjśni.

Nie mogłem uwierzyć że zostawił mi mafię na nie wiadomo ile na mojej głowie. Nie chciałem się w to mieszać. Miałem żyć zdała od tego i cieszyć się studiami i przejęciem firmy. Miałem świętować niedługo osiemnastkę mojej księżniczki.

Poszedłem szybkim krokiem do ojca i matki którzy siedzieli w salonie. Miałem nadzieję że jakkolwiek mi to wytłumaczą i nie będę musiał jednak się tym hamować, a na czas nieobecności Samuela ojciec się tym zajmie.

Usiadłam na kanapie i szu ko podałem im kartkę. Mój ojciec po przeczytaniu spojrzał  na mnie jakby nie wiedział o co mi chodziło.

- Twój brat jest nieodpowiedzialny, w wielu kwestiach zachował zimną krew, a teraz zostawił cię z dwiema firmami na głowie- komentuje matka.

-Mafie nazywasz firma?- zapytałem zdenerwowany.

- To nic takiego, poradzisz sobie- rzekł zadawkowi ojciec.

- Dobrze wiesz że nie chciałem się w to mieszać! Nie chciałem mieć z tym nic wspólnego! Miałem przejąć firmę a on to całe gówno!- zacząłem krzyczeć. Nie mogłem pozwolić na to bym musiał tym zarządzać.

- Nie podnoś na nas głosu- warknął ojciec.

- Mam nadzieję że się tym zajmujesz bo ja nie zamierzam- odparłem od razu jednak on po kręcił głową.

- Nie mogę, ludzie z tego otoczenia wiedzą że odszedłem. Nie mogę wrócić i znów zarządzać- odparł i upił łyk kawy.

Mógłbym teraz oglądać jakiś film z Lilian a męcze się tutaj. Nie mogę zrozumieć dlaczego jeszcze to ciągnę. Mogłem dawno wyjąć i mieć w dupie te interesy. Nie zamierzałem bawić się w przemytu i handel. To nie moja bajka i nie zamierzam sprawić by była.

- Jeśli ty się tym nie zainteresujesz, wszytko przepadnie. Wszystko na co pracował twój pra dziadek padnie- powiedziała mama, a ja westchnąłem ciężko.

Nie miałem ochoty bawić się w mafioze i pana złego. Nie miałem jednak wyjścia i będę musiał ratować firmę rodzinną chodź to nie powinno mnie interesować.

Chciałem żyć spokojnie i skupić się jeszcze bardziej na Lilian i studiach a muszę zacząć interesować się przemytem i handlem.

- Jest jeden warunek- powiedział ojciec.

- Nie dość że oddaje wam przysługę to jeszcze macie warunki?

- Nie masz dwudziestu dwóch lat, musisz mieć narzeczoną, by brali cię na poważnie a nie za jakiegoś gówniarza.

Spojrzałem na nich z niedowierzaniem.am zmusić swoją kochaną Lilian do narzeczeństwa ze mną, bo muszę ratować firmę. Nie ma opcji bym był wstanie to zrobić. Nikt na to nie zasługują a na pewno nie ona. Ma za dobre serce i mimo że ją kocham jest za wcześnie do takiego kroku.

Jej rodzina by mnie zabiła gdyby dowiedziało się dlaczego to zrobiłem. Nie miałem zamiaru ranić jej w taki sposób. Obiecałem że będę zdała od tego wszystkiego a teraz staje się tego szefem.

Nie chciałem tego, ale nie miałem wyboru. Nie mogę nic zrobić by się wycofać a mój brat na mnie liczy. Nie wybaczyłby mi gdybym doprowadził do upadku tego wszystkiego.

- Jest szansa na obejście zaręczyn?- zapytałem nadal mierząc ich zimnym spojrzeniem. Nie zasługiwali na nie ale doprowadzili mnie do wkurwienia. Zawsze wspierali nas we wszystkim jednak mieli swoje wymagania które spełnialiśmy.

Eres mi todo / Zawieszone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz