Błyszczący parkiet setkami natchień,
I westchnień, i serca drgnienia,
muzykantów w tle niewyraźnego brzmienia.Ogród wypełniony tysiącami wspomnień, odległych spojrzeń,
szpilek stukotem,
I czerwieni róż pretensjonalnym widokiem.Jezioro okryte milionem dotknień,
olśnień ogniem, i odcieni oczu twoich milionem.Nie odnalazłem twego piękna, ni na parkiecie, ni w ogrodzie, ni w jeziorze.
Lecz błądząc w ciemności borze.Na ulicy wybrukowanej miliardem gwiazd,
Odbijającej jedynie od asfaldu twój blask.
Nie jestem pewny czy mi się to nie śniło,
Czy to miłość?, czy nie-miłość?,
Zawirowała w głowie, ogłuszyła niczym pełne goryczy wino.I czy nim odzyskam trzeźwość,
swoim urokiem, niczym nocy ciemność,
ilekroć zerknę na ulicę ludzi pełną,
Zmienisz to uczucie w naszą wieczność?
Ulicę wybrukowaną gwiazdami w nieprzyzwoitą codzienność?I czy sprawisz mi tą przyjemność,
By uprzejmość.. Zamienić w obecność?
CZYTASZ
Bóg płakał gdy czytał.
PoetryCóż, to tylko kilka słów, napisanych na jakiejś aplikacji, kilka natchnień ale mimo wszystko mam nadzieję że ktoś przeczyta __________________________________________ #24 w poezja #27 w róża #103 w poezja