Pokuta

25 1 0
                                    

Tak więc umarłem, zamknąłem powieki swe na zawsze,
Odpłynąłem Styksem, a mej podróży doglądała sama śmierć w własnej osobie,
Jedyne co widziały moje zamglone oczy podczas wyprawy, to ciemność ogarniającą ląd, jak i tafle wody kierującą się w stronę końca mojego rejsu,
Płynąc analizowałem minione lata, i to jak je spędziłem,
Chaos w obumarłym umyśle krzyczał że chcę wracać do Ciebie,
I cząstka mnie która jeszcze żyła, odtwarzała moment mojej śmierci w kółko,
A ja, zachowując się jak podczas transu wpatrywałem się w tą nieszczęsną scenę,
Z każdym zapętleniem się tej chwili, mocniej chciałem ożyć,
Dotknąć Cię, zetrzeć łzy, niczym wodospady płynące po twoich zaróżowionych polikach,
Oraz sprawić byś już nigdy nie musiała cierpieć wylewając morza, jeziora, czy rzeki łez,
Zapragnąłem kolejny raz spojrzeć w twe tęczówki, koloru najczystszego nieba,
Te w których niegdyś potrafiłem patrzeć godzinami, i tonąc w ich głębinach,
Zapominałem jak bardzo raniący jest świat, gdy nie widzę Ciebie.

Lecz mam nadzieję że ty nie zapomnisz mnie, i chwili gdy umierałem w twoich ramionach,
Leżąc w kałuży krwi, odchodząc duchem i zostawiając jedynie ciało które ciążyło mi przez całe życie,
Jednak nawet w zaświatach było słychać twój przeraźliwy krzyk błagający o to bym został,
Aczkolwiek zbyt późno o to błagasz najdroższa, bo śmierć złapała mnie już dawno za rękę,
I prowadzi mnie przez bezkresny tunel, ku krainie umarłych,
Gdzie już nie będzie mi dane usłyszeć bicia twego serca,
Nigdy już nie poczuje ciepła twych delikatnych dłoni,
Ani smaku twych malinowych ust,
I tak tułam się bez Ciebie po świecie umarłych, i nie umarłych,
katując jeszcze żyjącą cząstkę mnie myślą, że wieczność bez Ciebie,
Będzie największą pokutą za grzechy.

Bóg płakał gdy czytał.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz