22.

204 13 9
                                    

Stanąłem nieruchomo. Moje ciało odmówiło jakiejkolwiek reakcji. Upuściłem spluwę. Nogi mi zadrżały. O mało nie zwymiotowałem. Przyłożyłem dłoń do swoich ust. 

- Co jest kurwa.... - wymruczałem. 
- Strzelaj. Gdzie chcesz. Z pierwszym strzałem mogę ci pomóc. 
- Nie... Nie chcę... Sasuke... Ja.. Zwymiotuję... 
- Już nie jesteś taki śmiały jak podczas naszej kłótni. - Podniósł broń i włożył mi ją do dłoni. Stanął za mną i objął mnie tak, żebym dobrze celował. Trzymał broń w obu dłoniach razem ze mną. - Gdzie celujesz najpierw? 
- Nie.. Strzelę...  
- Wyceluj. Gdzie strzelamy? - spytał tak spokojnie, jakbyśmy rozmawiali o pogodzie. 
- Nie strzelę do moich starych! Pojebało cię?! - zabrałem pistolet i obróciłem go w jego stronę. 
- Uspokój się. 
- Co?! Wiesz co? Mam wyjebane, nie będę tego robił. - Podszedłem do drzwi, nadusiłem na klamkę, ale się nie otworzyły. - Nie zrobię tego. 

Oparłem się o ścianę. Moje dłonie przestały już tak drżeć. Jedynie poczułem, że są lodowate. Stres przechodził przez moje ciało, wraz z wcześniejszą adrenaliną. 

- Nie wyjdziemy, zanim nie zastrzelisz jednego z nich. - Podszedł do mnie i zabrał ode mnie broń. - Jak coś, to nie była naładowana. 

Przeładował spluwę i podarował w moje dłonie. 

- Strzelaj, do kogo chcesz. 
- Najpierw do ciebie. - Złapałem nóż, który leżał na stoliku za moimi plecami. Sprytnie go ukryłem i dopiero gdy Uchiha na mnie nie patrzał, rzuciłem nożem przed siebie. Prosto w Sasuke. Skurwiel nie oberwał. 
- Najpierw musisz umieć wycelować. - Z kpiną na mnie spojrzał. - Jeżeli będziesz chciał, po strzale będziesz mógł poćwiartować każdą część ciała. 
- Twoją? 

Podszedł do mnie, ustawił pomiędzy obojgiem rodziców i wycedził dwa strzały. Oba były celowane w czaszkę. 

- Takie to było trudne? - spytał, odstawiając pistolet. 
- Nie zrobiłem tego... Nie zrobiłem.. - powtarzałem pod nosem, jednocześnie się ciesząc, bo to Sasuke nacisnął. - Zabiłeś moich rodziców. Zajebiście.
- To ty trzymałeś broń. 
- Nie trzymałem... 
- To ty strzeliłeś. Naruto.. - Położył dłoń na moich plecach. Podał mi nóż, którym celowałem w niego. - Zrób z nimi co chcesz. 
- Nie chcę ich dotykać. Nie chcę ich widzieć. 
- Do jutra. Wyśpij się. - Wyszedł i zakluczył drzwi. 
- Sasuke, do kurwy! Co ty robisz?! Otwórz te drzwi.. - Usiadłem pod drzwiami i złapałem się za głowę. Wszędzie jest krew. Mam krew na ubraniach, na twarzy, na rękach, na włosach.. Jest wszędzie. 

Przez chwilę spanikowałem. Po chwili wstałem, wziąłem scyzoryk i usiłowałem otworzyć jakkolwiek drzwi. Po jakimś czasie się udało. Wyszedłem, z pokoju i poszedłem do tego obok. Sztylet zachowałem dla siebie, chowając w kieszeni. Poszedłem po schodach ku górze. Te drzwi również były zamknięte, ale sprawnie sobie poradziłem. Szybko poszedłem do łazienki. Zakluczyłem się i wszedłem pod prysznic. W ubraniach. Zacząłem myć włosy. Chcę się pozbyć każdej kropli ich krwi. Chcę zapomnieć ich... 

Po chwili poczułem Sasuke tuż za moimi plecami. Przywarł mnie do ściany i położył dłonie na moich udach. Gdy spoglądałem w jego oczy, on wyjął z mojej kieszeni sztylet. Przyłożył go do mojej szyi. 
- Nie skończyłem jeszcze z tobą, wiesz o tym? 
- Wiem. Zabierz go. - Położyłem dłoń na jego nadgarstku. - Jesteś psychopatą. 
- Ty też. Popełniłeś przestępstwo. 
- Nic nie zrobiłem! Czego ty nie rozumiesz?! 
- Zamknij się już. - Przyłożył palec do moich ust. 
- Spierdalaj. - Odpechnąłem go i wyszedłem z kabiny. Przeciął mój nadgarstek... Czemu ciągle musi mi się dziać krzywda? 
Przebrałem się szybko i poszedłem na kanapę. Kurwa. Mój telefon. Gdzie on jest...? Był w kuchni.. Nie ma go. Może na stole? Sprawdziłem, i go nie było. Poszedłem do sypialni. Tam również nic nie było. 
- Zostajesz tutaj. - Spojrzał na mnie, opierając się o futrynę. 
- Nie... Przestań już.. - Oparłem się o ścianę. Źle się czuję... Ciemno... Zrobiło mi się strasznie niedobrze.. 

***

Obudziłem się. Znajdowałem się w jego łóżku. Ja pierdolę. Nie. Nie. Nie. Nie chciałem tu spać. Nie chcę tu leżeć. Tu była ta dziwka. Tu się pierdolił z nią. Na tym samym łóżku. Szybko wstałem i poszedłem do łazienki. Zwymiotowałem. Muszę się przewietrzyć... Uchyliłem okno w kuchni i zabrałem jego papierosa Sasuke. Zapaliłem go. Nie obchodzi mnie jak na to zareaguje. Mam to gdzieś. 

Tu i Teraz. - SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz