- Puść go. Teraz. - Za Nate'm stał Sasuke. Przy jego szyi trzymał scyzoryk.
- A co jeśli nie? Poderżniesz mi gardło? - spytał blondyn.
- Mhm.. Dokładnie.
- Wiem, że tego nie zrobisz. - Uchiha zaczął przyciskać nóż, przez co wytworzyła się krwawa rana. Krew spłynęła po jego szyi. - Okej, wystarczy.Puścił mnie, a ja odetchnąłem z ulgą. Odsunąłem się od nich, wymienili kilka zdań i niebieskooki odszedł, oddając mój telefon.
- Nic ci nie jest? - objął mnie i dotknął mojego policzka. - Boli? Jest mocno czerwony.
- Bardzo.. Powiedziałeś, że więcej go nie zobaczę... Dlaczego więc dziś było inaczej? Obiecałeś mi... - wymruczałem, wtulając się w niego.
- Przepraszam, nie myślałem, że tak będzie to wyglądało.. Spokojnie, już jestem przy tobie. Czuję, jak szybko serce ci bije.
- On.. Jest okropny. - Spojrzałem w dół. - Wiesz.. Musimy jechać jeszcze do szpitala.
- No ale... Teraz? Na pewno dasz radę?
- Tak, dam radę. Muszę dowiedzieć się, co z Gaarą. - Podałem mu mój telefon. - Zobacz, co do mnie pisał. To wszystko działo się w tym czasie, kiedy ciebie nie było w domu.Zaczął przeglądać wiadomości, a ja wróciłem do domu, żeby trochę się ogarnąć. Pierwsze co zrobiłem, to zamknąłem drzwi balkonowe. Po chwili zdałem sobie sprawę, że Nate nadal ma pistolet, który zabrałem Sasuke z szafki nocnej... Oby nie był zły, bo w sumie nie powinienem był jej ruszać... Westchnąłem i po chwili stanąłem przy samochodzie Uchihy. Zjawił się i wsiedliśmy.
- Masz - podał mi mój smartfon. - Co za pojeb.
- Mówiłem.. - Wziąłem go od niego i schowałem. - Co z nim zrobisz?
- Ja? - z kpiną na mnie spojrzał.
- No tak. A coś nie tak powiedziałem? - spytałem, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
- To ciebie zranił, nie mnie. - Uśmiechnął się.
- Na pewno nie!! Nie mam zamiaru go nawet dotykać!
- Nie? Ale wiesz, że możesz mu zrobić co tylko chcesz? Możesz mu nawet odstrzelić głowę - Powiedział naprawdę spokojnym głosem. - Nie przeszkadzało ci to, jak się zachowywał wobec ciebie?
- Przeszkadzało, ale powiedziałeś, że ty się nim zajmiesz! Zresztą, nie chcę dotykać broni! Nie zrobię tego. - Założyłem ręce na piersi i nadal na niego spoglądałem.
- Zmieniłem zdanie - powiedział zdecydowanym tonem. - W takim razie nie zrobię z tą sprawą niczego, a jeżeli cię spotka.. Twoja sprawa. Radź sobie sam.
- Nie! No Sasuke.. Nie każ mi tego robić... Mogę coś zrobić w zamian za to, że to ty nim się zajmiesz? Błagam... Zgodzę się na wszystko.
- Nie ma szans. - Stanowczo zaprzeczył.
- No proszę... Obiecałeś mi. - Powiedziałem, ale trochę zwątpiłem.
- W porządku. Ale w tym momencie zgadzasz się na wszystko. Rozumiesz? - Przytaknąłem i się lekko uśmiechnąłem, bo wiedziałem, że więcej go nie zobaczę.
- Co mam wtedy dla ciebie zrobić? - spytałem.
- Później ci powiem. - Odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę szpitala.Gdy znaleźliśmy się na miejscu, od razu ruszyłem do środka. Zapytałem w recepcji, lecz jedynie usłyszałem, że Gaara opuścił budynek jakieś dwie godziny temu, i to jeszcze zwolniony przez lekarza. Wiedziałem, że to sprawka Nate'a. Jebany skurwiel.. Wróciłem do auta.
- Jedź do Nate'a. - Powiedziałem stanowczo, lekko trzaskając drzwiami.
- O co chodzi? No i uspokój się, bo zaraz pójdziesz pieszo.
- Kurwa mać.. Dwie godziny temu opuścił szpital. - Zacząłem mówić, i czułem jak bardzo się denerwuję. - On był w nim ledwo dobę. Do tego został zwolniony przez lekarza.
- I co, myślisz, że go Nate zabrał? - spytał.
- No raczej tak, a myślisz, że by go tak szybko wypuścili? No i on nie miałby jak do domu wrócić. Prawdopodobnie jest u niego.
- Najpierw bym sprawdził w jego domu, dopiero potem pojechałbym do Nate'a.
- No okej.Po kilku minutach znaleźliśmy się pod domem Gaary. Nikt nie otworzył drzwi, więc zawróciliśmy i pojechaliśmy do Nate'a.
- Oby to się szybko skończyło.. - Mruknąłem pod nosem.
- Ta, też tak myślę. - Powiedział, po czym zadzwonił do drzwi. - Mam go już dzisiaj zabrać?
- Zależy, jak wolisz. To ty będziesz się nim zajmował, nie ja. Uzgodniliśmy to już. - Odpowiedziałem.Po kilku sekundach drzwi się otworzyły, i ujrzeliśmy blondyna, który wydawał się być trochę zaskoczony naszą obecnością.
- Oh, zapomnieliście czegoś? Nie spodziewałem się, że jednak do mnie przyjdziecie - z uśmiechem oznajmił. - A szczególnie ty, Naruto.
- Gdzie jest Gaara? - spytałem, patrząc w jego jasne, błękitne oczy.
- A może wejdziecie do środka? - odparł, pozwalając nam na wejście do środka. Spojrzałem na Uchihę, który skinął głową i weszliśmy.Jego dom... Nie był przytulny, chociaż również wyglądał bogato, jego meble się lśniły, wszędzie było jasno... Naprawdę był zadbany. Podłoga była z marmuru, a ściany szare lub białe..
- Gdzie on jest? - ponowiłem temat. Mój ton był stanowczy.
- Myślisz, że mnie to obchodzi, gdzie jest twój kolega?
- Najpierw do niego strzelasz, potem go operujesz, i nagle znika ze szpitala, a sam go zwolniłeś. Czy ty jesteś jakiś tępy?! - ponownie się zdenerwowałem, bardziej niż wcześniej.
- Czekałem, aż do mnie przyjdziesz. Ale nie myślałem, że jeszcze dzisiaj - zaśmiał się pod nosem. Podszedł do mnie i chwycił moją brodę. - Słuchaj, twój kolega aktualnie znajduje się w jednym z moich pokoi. Powiem ci, że jest naprawdę uroczy. Ale.. Ty jeszcze bardziej.
- Do czego dążysz? - spojrzałem na niego, a następnie na Sasuke. On za to był zajęty czym innym. Oglądał jego mieszkanie, rozglądał się... Ale widziałem, że zwraca uwagę na to, co się dzieje, i na to, co on mówi. Uważnie słuchał naszej rozmowy.
CZYTASZ
Tu i Teraz. - SasuNaru
Fiksi RemajaHistoria opowiada o 18-sto letnim Naruto który zaczyna naukę w liceum. Ma słabe oceny i surowych rodziców. Mimo tego ma kilku przyjaciół i lubi fotografię. Nagle poznaje ludzi, którzy zmieniają jego życie.