28.

156 13 4
                                    

- Nie chciałem, byś mnie szukał - Spojrzałem na niego. Byłem pewien, że rozmawiałem z Uchihą. Zastałem jednak Nate'a. - Czemu rozmawiałeś z jego telefonu?
- Nieważne. Ważne, że nic ci nie jest. Co robisz tu o tak później godzinie?
- Nie musisz tego wiedzieć - Odparłem i wyszarpnąłem się. - Pytam się, więc mi lepiej odpowiedz. 
- Po co mam ci odpowiadać? - spytał, spoglądając w moje oczy. 
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. Spytałem pierwszy. 
- Od kiedy ty jesteś taki stanowczy, co? - z kpiną na mnie spojrzał.
- Zamknij się już i daj mi spokój. - Poszedłem przed siebie, nie zwracając na niego uwagi. 
- Pójdziesz ze mną. - Powiedział to, biorąc mnie na ręce. 
- Puść mnie! Nigdzie z tobą nie pójdę! Pojebało cię?
- Pójdziesz. I się nie szarp. - Chwycił moje nadgarstki i szliśmy tak przez jakiś czas. Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się pod jego domem. Ja pierdolę...

Weszliśmy do środka i dopiero postawił mnie na nogi, jakby bał się, że mu ucieknę. W sumie to najchętniej bym to zrobił. Nie wiem po co chciał, bym tu przyszedł. Jeśli skończę w jego łóżku, to będzie chyba najgorszy scenariusz w moim życiu...

- No i co teraz? - spytałem, zakładając ręce na piersi. 
- Chodź ze mną. - poszedł ze mną do sypialni. Kurwa... Nie tak miało być. Nie chcę tego robić... Popchnął mnie na łóżko.
- Przestań! - krzyknąłem, lecz po chwili poczułem jego język w swoich ustach. Próbowałem go odepchnąć, ale był silniejszy. 

Zdjął moją koszulkę i spodnie. Położył mnie na plecach i zaczął macać i ssać moje sutki. Myślałem, że nie wytrzymam... Po chwili zaczął robić mi malinki na szyi, a nawet mnie mocno gryźć. 

- To boli, przestań. - Próbowałem go od siebie odsunąć, lecz nic to nie dawało. 

Zsunął moje bokserki i zaczął dotykać mojego członka. Zaczął go dotykać i lizać. Zacząłem się rozglądać po jego sypialni. Na stoliku dostrzegłem jakieś wazony. Miałem ochotę chwycić jakiś i rzucić nim w jego pustą głowę. Po chwili doszedłem do wniosku, że to chyba jedyne rozwiązanie, aby od niego uciec. Był na tyle blisko mnie, że w każdej chwili mógłby mnie zatrzymać, dlatego czekałem na moment, w którym mógłbym to zrobić. Po kilku minutach poczułem, jak włożył we mnie palce... To było już wystarczające. Wymiotować mi się chciało. Chwyciłem za wazon, lecz upadł na podłogę i się roztrzaskał na drobne kawałki. Kurwa mać... 

- Coś nie tak, Naru? Po co był ci mój wazon? - spytał z ogromnym spokojem. 
- Zamknij się, bo ci zaraz wpierdolę. - Z jadem odpowiedziałem. On jednak za to zaczął się na mnie wyżywać. Każdy jego dotyk był okropnie bolesny. 

Po chwili jego penis znalazł się tuż przed moimi ustami. Odepchnąłem jego ciało ode mnie, i prawie wstałem z łóżka, lecz przypomniałem sobie o szkle leżącym na podłodze. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, jego dłonie zdążyły złapać moje ciało. Cicho syknąłem, bo użył mnóstwo siły. 

- Nie szarp się, dobrze? Chciałem być delikatny dla ciebie. - Dotknął mojego policzka i po chwili z powrotem położył mnie na plecy. Chwycił moje nadgarstki i zaczął kontynuować to, co robił. Nigdy nie czułem się tak okropnie, jak teraz. Ból, jaki przeze mnie przechodził, był ogromny. 
- Przestań, to boli. - Powiedziałem naprawdę cicho, bo nie miałem w ogóle siły cokolwiek zrobić i mówić. 
- Nie - przyspieszył, mocniej łapiąc moje ręce. Znów syknąłem i zacisnąłem dłonie. - Chcę to zrobić, i nie obchodzi mnie to, czy ci się to podoba, czy nie. Mam na ciebie cholerną ochotę. 
- Ale ja mam dosyć, rozumiesz?! - łza spłynęła z mojego policzka. 

Usłyszałem otwieranie się drzwi. Ujrzałem Sasuke. Nie wiedziałem, jak się zachować. On za to... Wyglądał okropnie. Miał twarz w siniakach, krwawił... Co tu się odpierdala?! 

- Puść go. 

Nate zerknął w jego stronę i się uśmiechnął z kpiną. Gdy mnie opuścił, poczułem ogromną ulgę. Szybko się ubrałem i próbowałem wyjść z sypialni, ale gdy przekroczyłem próg, Uchiha złapał mój nadgarstek. Zatrzymałem się i stanąłem obok niego. 

- Co mu zrobiłeś? - spytał ciemnowłosy, spoglądając na blondyna. 
- Nic. Opuść moją sypialnię i pozwól mi dokończyć. 
- Nie będziesz niczego dokańczał. Zabieram go ze sobą i więcej go nie zobaczysz. 
- Nie zrobisz tego. - Niebieskooki spojrzał na mnie. - A może Naruto niech zadecyduje, co? 

Poczułem wzrok na sobie i przeszły mnie ciarki. 

- Idę z Sasuke. Co ty sobie wyobrażasz? - spojrzałem w jego oczy. - Zmusiłeś mnie, abym tu przyszedł i zacząłeś mnie pieprzyć, i ty myślisz, że tu zostanę? 
- Oczywiście. 
- No to się mylisz. 

Pociągnąłem czarnookiego w stronę drzwi. Nie sprzeciwił się i wyszliśmy. Zadzwonił gdzieś i po chwili przed nami pojawił się ciemny samochód. Prawdopodobnie to była taksówka, nie skupiłem się na tym. Usiedliśmy do środka i dojechaliśmy w ciszy do domu. Otworzył drzwi, a ja pokierowałem się na kanapę. Skuliłem się i podparłem głowę na moich kolanach. Sasuke usiadł obok. Nie wiedziałem, jak postąpić, więc odezwałem się pierwszy. 

- Co ty tam robiłeś? - spytałem. 
- To chyba mi powinieneś się tłumaczyć. - Odparł, nie spoglądając w moją stronę. 
- Spytałem, więc mi odpowiedz. 

Po tych słowach wstał. Włączył telefon i poszedł. 

- Gdzie idziesz? - zapytałem. 
- Spać. 
- No ale... - westchnąłem. 
- Co? - zaczął na mnie patrzeć, ale jakoś nie mile. 
- Chodź ze mną. - Złapałem go za nadgarstek i poszliśmy do łazienki. Zacząłem powoli opatrywać jego twarz. - On ci to zrobił?
- Przestań zadawać pytania. To jest męczące.. - Na te słowa nie zareagowałem. Zauważyłem jego strasznie zmęczone oczy. Nigdy tak nie wyglądał. - O co ci chodzi?
- Źle wyglądasz.
- I co z tego? 
- Sasuke, przestań. Nie udawaj, że cię to nie obchodzi - Złapałem jego policzki. - Martwię się.

Nic nie odpowiedział. Skończyłem go opatrywać i poszedłem na kanapę. Położyłem się na niej i zasnąłem. Miałem już tego cholernie dosyć. Co się z nim dzieje? Wkurza mnie. 

Tu i Teraz. - SasuNaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz