Rozdział IV.

769 33 13
                                    

Codziennie po skończonej pracy wracała do domu i zasiadała na balkonie z kubkiem kawy i papierosem w ręku. To był dla niej krótki czas kiedy mogła na chwilę zatrzymać się i pomyśleć. Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk telefonu. Sięgnęła po komórkę i spojrzała na wyświetlacz.

Satoru:

"Jak zgaduję jeszcze nie śpisz."

Uśmiechnęła się pod nosem na wiadomość. Racja od jakiegoś czasu ich relacja wygląda trochę inaczej, piszą ze sobą praktycznie cały czas, rozmawiają wieczorami przed pracą [y/n] i spotykają się na kawie gdy mają czas. Z tego co pamięta poznali się w najpiękniejszym i najbardziej magicznym dla niej czasie, bo było to gdy w Japonii zaczęły kwitnąc wiśnie.

[y/n]:

"Rozmyślam po pracy."

Satoru:

"Dopij kawę i połóż się spać. Dzisiaj mam wolne wpadnę po ciebie o 17. Dobranoc."

Cieszyło ją to jak zapamiętywał o niej małe rzeczy na które ona kompletnie nie zwraca uwagi. Niestety nie cieszył ją fakt, że zaczyna przepadać dla niego jak kamień w wodę.

Wzięła ostatni łyk kawy i weszła do środka. Wdrapała się mozolnie na łóżko i ze zmęczenia usnęła w ciągu chwili. Satoru w tym czasie leżał w łóżku również rozmyślając i coś bardzo mu się nie podobało. Zaczął lubić tą dziewczynę. Jego plan miał być szybki i powinnien zakończyć tą relacje jednak coś go do niej ciągnęło. Była niewyobrażalnie miła. Jej cierpliwość do wszystkiego i wszystkich gdy sytuacja tego wymagała. To jak dziękowała za najmniejszą drobnostkę. Po prostu była idealną istotą dla tego okrutnego świata. Po dwóch krótkich miesiącach nie był w stanie zostawić tak kruchej i idealnej istoty w okrutnym świecie.


Około 14 ze snu wybudził ją dzwoniący domofon. — Dajcie człowiekowi spać. — wymamrotała pod nosem zwlekając się z łóżka. Podniosła słuchawkę.

— Halo? — zapytała zaspana.

— Obudziłem cię? Wybacz. — w słuchawce rozległ się niski męski głos. — Wpuścisz mnie? — zapytał z małą nadzieją w głosie. Kobieta bez słowa przycisnęła przycisk, który otwierał klatkę i odłożyła słuchawkę. Zanim mężczyzna zapukał do drzwi umyła szybko twarz i uczesała włosy. Słysząc pukanie otworzyła drzwi.

— Witaj córeczko. — mężczyzna wyćwierkał miło wchodząc do środka.

— Cześć tato. — odburknęła. — Co cię do mnie sprowadza? Rzadko mnie odwiedzasz. — tak naprawdę kompletnie nie obchodziło ją co go tu sprowadza.

— Musimy porozmawiać o twoim bracie. — usiadł przy stole i spojrzał na nią z dołu.

— Czyżbyś przyszedł spytać mnie o radę? — teraz była zaciekawiona. Usiadła przed nim wpatrując się w jego twarz.

— Nie przyszedłem o radę raczej mam do ciebie prośbę. Musisz z nim porozmawiać i kazać mu wziąć się w garść. Mnie kompletnie nie słucha. — wydukał wiedząc, że upokarza się przed własną córką.

— Rozumiem. — pokiwała twierdząco głową. — Czyli nie dajesz sobie z nim kompletnie rady? Tato powiem ci coś szczerze i nie pierwszy raz. Mam kompletnie gdzieś mojego brata i ciebie. Ten chłopiec jest delikatnie za stary na miano chłopca i powinieneś go odciąć od funduszy. Nie wiem co zrobisz z tą informacją ale więcej do mnie nie przychodź. Nie będę się wtrącać w to póki nie zacznie chcieć klubów. — wstała od stołu i podeszła do drzwi. — Możesz już iść. — uśmiechnęła się i otworzyła drzwi. Zrezygnowany mężczyzna wstał z krzesła i zrobił tak jak powiedziała. — Tato, zbliża się kolejna rocznica śmierci mamy. Potrzebuje dwa tygodnie wolnego. — powiedziała zamykając mu drzwi przed nosem.

𝑪𝒍𝒆𝒂𝒓 𝒃𝒖𝒔𝒊𝒏𝒆𝒔𝒔 ★ Gojo Satoru x f!readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz