Rozdział V.

701 32 14
                                    

— Nie, zaraz wychodzimy. — powiedział patrząc na czerwoną twarz [h/c] włosej, ta jednak nie patrzyła na niego. Zawstydzona sytuacją odwróciła głowę w bok wgapiając się w podłogę.

— Myślałem, że będziesz później. — teraz mężczyzna odwrócił się do niej tyłem aby spojrzeć na swojego przyjaciela.

— Wybacz. Nie wiedziałem, że jesteś z kimś. — czarnowłosy podrapał się po karku wiedząc, że gdy kobieta wyjdzie dostanie za to po dupie.

— A właśnie jeszcze się nie znamy. — podszedł w stronę dwójki a Satoru odsunął się aby mogli się przywitać.

— Suguru. — wyciągnął do niej rękę z ciepłym uśmiechem. Spojrzała na jego dłoń, a potem na twarz

— [y/n]. — odciągnęła prawą dłoń od klatki piersiowej i przywitała się odwzajemniając uśmiech.

— Miło mi cię w końcu osobiście poznać. — puścił jej dłoń na co ta kiwnęła głową w dalszym ciągu lekko zawstydzona sytuacją.

— Suguru poczekaj tutaj, niedługo wrócę. — białowłosy złapał [y/n] za ramię i delikatnie ścisnął dając znak, że mogą już pójść.

Do wyjścia z wieżowca żadne nie odezwało się ani słowem. Satoru spoglądał na kobietę co jakiś czas ale ta nie spojrzała na niego ani razu. — Możesz już wracać, przejadę się metrem. — dopiero teraz spojrzała na niego słabo się uśmiechając.

— Odwiozę cię. — skwitował krótko.

— Nie, naprawdę nie trzeba. Przejdę się dobrze mi to zrobi. — teraz zaśmiała się tak okropnie nienaturalnie, że aż on był w stanie to zauważyć.

— Jesteś pewna? — uniósł lewą brew do góry.

Kiwnęła twierdząco głową. — Dziękuje ci za dzisiejszą kolację. Było mi niezmiernie miło. — teraz w końcu uśmiechnęła się szczerze aż błyszcząc całą sobą. — Mam nadzieje, że niedługo się zobaczymy. — ukłoniła się nisko i odwróciła na pięcie powoli zmierzając do stacji.

Białowłosy oprowadził [y/n] wzrokiem, a kiedy zniknęła za zakrętem złapał się na wysokości serca.

Co to miało być?

Stał przez chwilę w kompletnym osłupieniu trzymając rękę na sercu. Dlaczego widząc jej uśmiech jego serce zabiło szybciej? O co chodziło? Na to nie był w stanie sobie odpowiedzieć. Szukał w głowie chociaż podpowiedzi aż w końcu do niego dotarło, że został postrzelony strzałą amora, a wcale tego nie chciał. Pokręcił przecząco głową i wszedł do budynku.

— Widzę, że robisz postępy. — Suguru stał oparty o blat wyspy kuchennej gdy ten wszedł do mieszkania.

— Cicho. Myślę. — skupiony usiadł za biurkiem i włączył laptopa.

— Nad czym? — zainteresowany mężczyzna podszedł do Satoru stając za jego plecami. — Czy ty właśnie wyszukujesz objawy zauroczenia? — zmarszczył brwi teraz patrząc na białowłosego.

— Cholera jasna. — wstał jak poparzony uderzając pięścią w biurko. — Suguru, zjebałem. Rozumiesz? Zjebałem interes. — chodził po pomieszczeniu w kółko zdezorientowany tym co właśnie dzieje się z jego ciałem.

— O co chodzi? Co się ze mną dzieje? Nic nie rozumiem. — stanął na środku wpatrując się w czarnowłosego.

— Satoru. — podszedł do niego łapiąc go pewnie za ramiona. — Weź się w garść i zacznij trzeźwo myśleć. — patrzył na niego czarnymi tęczówkami aż nie zwrócił jego uwagi. — Masz teraz wiele opcji. Zgaduję, że ją też pewnie trochę poruszyło to całe wasze spotykanie więc możesz kontynuować swój cel. Ożeń się z nią, zróbcie sobie gromadkę dzieci. W między czasie przejmiesz biznes jej ojca i wszyscy będziecie szczęśliwi. Ona będzie kochać ciebie, ty ją ale w tajemnicy utrzymasz cały plan. — zaśmiał się. — Dobrze to wymyśliłem. Teraz to dopiero czysty biznes. — puścił przyjaciela oczekując jakiejkolwiek reakcji.

𝑪𝒍𝒆𝒂𝒓 𝒃𝒖𝒔𝒊𝒏𝒆𝒔𝒔 ★ Gojo Satoru x f!readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz